Artykuły

Zakończyły się już prezentacje najmłodszego pokolenia polskich reżyserów

"Zrób siebie" Marty Ziółek, "Krzywicka/Krew" w reż. Aliny Moś-Kerger z Teatru im. Modrzejewskiego w Legnicy i "Kumernis, czyli o tym, jak świętej panience broda rosła" w reż. Agaty Dudy-Gracz z Teatru Muzycznego w Gdyni na XVIII Ogólnopolskim Festiwalu Sztuki Reżyserskiej "Interpretacje" w Katowicach. Pisze Henryka Wach-Malicka w Polsce Dzienniku Zachodnim.

Przed nami tylko jeden spektakl konkursu - "Wróg ludu" H. Ibsena, zrealizowany w krakowskim Narodowym Starym Teatrze przez Jana Klatę.

Zakończyły się natomiast "Młode Interpretacje" - prezentacja spektakli najmłodszego pokolenia polskich reżyserów. Do nagrody pretenduje czworo twórców, jednak repertuar tego nurtu festiwalu mocno rozczarował.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że spektakle dobrane zostały przypadkowo, a jeden z nich - "Zrób siebie" Marty Ziółek, okazał się wręcz nieporozumieniem. Godzinny, wspaniale zresztą wykonany, popis taneczno-akrobatyczny, z powodzeniem mógłby startować w konkurencji "choreografia", ale nie w konkursie reżyserów! Bo reżyserii to w nim ani śladu. I przesłanie banalnie oczywiste.

Mniejszą, niż się spodziewaliśmy po sukcesie spektaklu "Ewelina płacze", inwencję pokazała tym razem Anna Karasińska w "Drugim spektaklu". Było sprawnie i zabawnie, ale przewidywalnie do bólu. Doszlifowania wymaga z pewnością "Versus" w reżyserii Jędrzeja Piaskowskiego.

Zaskoczeniem na plus okazało się tylko przedstawienie "Krzywicka/Krew" w reżyserii Aliny Moś-Kerger, która spokojnie mogła startować w konkursie głównym! Tekst Julii Holewińskiej nabrał pod jej reżyserską batutą ostrości, szczęśliwie nie zmieniając się jednak w irytującą listę pretensji i jęku ofiar. Racje bohaterek, dzięki przemyślanej partyturze nastrojów, nabierają mocy i trafiają w sedno zagadnienia - uwikłania polskich kobiet w pajęczynę zależności od mężczyzn, obyczajów i braku odwagi do buntu. Sukces reżyserki wspiera świetna gra aktorek Teatru im. H. Modrzejewskiej w Legnicy

Do walki o Laur Konrada stanęła natomiast Agata Duda-Gracz, z "Kumernis, czyli o tym, jak świętej panience broda rosła" [na zdjęciu]. Reżyserka jest także autorką tekstu oraz scenografii i kostiumów. Muzykę do spektaklu, zrealizowanego w Teatrze Muzycznym w Gdyni, skomponował Łukasz Wójcik. Kumernis, znana z hagiograficznych przekazów jako Wilgefortis, bywała już bohaterką teatralną, ale na ogół (i w zgodzie z legendą) przedstawiano ją jako kobietę, godzącą się na oszpecenie brodą w buncie przeciw związkowi z niechrześcijaninem.

Agata Duda-Gracz wywraca ten motyw na nice, bo czyni ofiarę dziewicy aktem, podjętym w imię miłości. Miłości niemożliwej do spełnienia w środowisku, w którym małżeństwem córki handluje się jak żywym inwentarzem. Wśród ludzi zakłamanych i pełnych nienawiści, choć zawzięcie praktykujących obrzędy religijne i deklarujących miłość bliźniego.

Akcja osadzona jest we współczesnych realiach, gdzieś na polskiej wsi. I rozpisana na kwestie świętych schodzących z ikonostasu. Rzecz w tym, że owi święci, przyjmując postać zwykłych ludzi, zaprzeczają ideałom, jakie przypisuje im religia i obyczaj.

Przedstawienie, zrealizowane na kształt średniowiecznego misterium, ma kilka scen porażających - przede wszystkim obraz gwałtu w noc poślubną i finałową ofiarę Kumernis. Z drugiej strony razi tworzoną na siłę atmosferą patosu (wchodzenie na widownię), równie na siłę przełamywane elementami realistycznymi (przeciągająca się sekwencja zabawy w dyskotece). W dyskusji po spektaklu realizatorzy nie ukrywali, że dostosowanie spektaklu do wymiarów sceny w Teatrze Śląskim okazało się zadaniem karkołomnym. Być może miało to wpływ na nasz odbiór.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji