Śliczne przedstawienie w Baju
Recenzentów wystawianej w Teatrze "Baj" sztuki K. Jeżewskiej "O Jaśku Złotniku i o burmistrzance" było dwóch, choć mieścili się doskonale na jednym krześle. W czasie przedstawienia - zamiast bacznie obserwować grę aktorów i notować sobie uwagi - zachowywali się jak inni widzowie: wybuchali głośnym śmiechem, kiedy na scenie zwierzęta walczyły z prześladowcami Jaśka i milkli w przerażeniu, gdy Jaśkowi groziła śmierć.
Dyskusja na temat przedstawienia toczyła się jeszcze przy kolacji, a nawet już po położeniu się do łóżeczek. Zdania były zgodne: najśliczniejsze były zwierzaki; nie podobała się druga odsłona (Bronka i średniowieczne przekupki), bo "nie można zrozumieć o czym mówią". Problemy, które wzbudziły wątpliwości: jaki głos miała syrena po oddaniu swojego głosu Bronce oraz czy Jasiek ożeni się z Bronką. Zdanie ogólne: przedstawienie "w dechę".
Obecna na przedstawieniu "eskorta" recenzentów bawiła się niegorzej od małych widzów. Lalki i dekoracje wykonane przez Ali Bunscha były tak śliczne, że patrząc na nie z żalem myślało się o zabawkach sprzedawanych w sklepach. Warto byłoby aby producenci zabawek zobaczyli w "Baju" misia o przemiłym, trochę zafrasowanym pyszczku, figlarnego koziołka czy lwa z białego barchanu. Krokodyl ze złoconej blachy, bazyliszek błyskający krwawym okiem, groźny wodnik obrośnięty wodorostami, a przede wszystkim urocza syrena o złotych włosach i powiewne boginki tańczące w blasku zmieniających się świateł - pozostają w pamięci nie tylko dzieci. Muzyka J. Wasowskiego - specjalnie ładna w momencie tańca boginek, niezbyt jest udana w piosence, której w przerwie uczyli się mali widzowie; w dodatku słowa piosenki są niezrozumiale dla dzieci.
Do autorki sztuki można mięć żal o nierówny poziom bajki: niektóre sceny, omówione archaicznym językiem są zbyt trudne dla 7-8-letnich dzieci, inne są dostępne dla przedszkolaków.
W sumie można się jednak zgodzić z małymi recenzentami co do oceny przedstawienia: "w dechę".