Warszawscy artyści występują na prowincji
Przyjechał teatr! Przechodnie zatrzymują się przed afiszami. Grupki chłopców biegną przed salę kinową, gdzie zatrzymała się ciężarówka z dekoracjami. Niecierpliwsi śpieszą do kasy, aby zawczasu nabyć bilety. Przecież teatr przyjeżdża do nas tak rzadko.
Oto co "przeżywali" mieszkańcy Tomaszowa Mazowieckiego, Piotrkowa lub Kutna, gdy zawitała do nich w końcu września ekipa warszawskiego Teatru Powszechnego, wystawiająca sztukę radzieckiego pisarza A. Uspieńskiego pt. "Przyjaciele". Zespół składał się z pięciu aktorów: Wandy Jarszewskiej, Janiny Martini, Janiny Pollakówny, Tadeusza Kubalskiego i Bronisława Orlicza oraz z personelu technicznego. Sztukę oglądali mieszkańcy Łowicza, Kutna, Włocławka, Ciechocinka, gdzie dano trzy przedstawienia, Tomaszowa Mazowieckiego, Radomska, Piotrkowa (dwa przedstawienia), Koluszek i Skierniewic. Teatr przyjechał więc do miejscowości, które nie posiadają teatrów stałych, a przecież i objazdowy przyjeżdża tam nie często. Nic więc dziwnego, że sale przeważnie były wypełnione "po brzegi". Na przedstawienia przychodzili robotnicy, inteligencja, młodzież szkolna... Przyjazd teatru był w życiu miasteczka wielkim i niecodziennym wydarzeniem.
Rozkłady zajęć ekipy w poszczególnych dniach były prawie jednakowe. W godzinach południowych przyjazd do miejscowości, w której miano dać przedstawienie (zespół otrzymał do dyspozycji wagon sypialny). Następna czynność, zaraz, po przyjeździe, to lustracja sali. Dekoracje wożono ciężarówką, która dzięki usilnym staraniom kierowcy "małego Wiesia" zawsze przyjeżdżała punktualnie. Dużo czasu poświęcano na ustawienie dekoracji i techniczne przygotowanie spektaklu. Tu trzeba podkreślić zasługi brygadierów i elektrotechników - Wojnicza, Zdanowskiego i Śliwińskiego, którzy ofiarnie, w wyjątkowo ciężkich warunkach wykonywali tę żmudną pracę. Dzielnie pomagał im bileter Kołodziejczyk.
Wieczorem rozpoczynał się spektakl, najczęściej ok. godz. 20. Ale bywało różnie. Zdarzył się wypadek rozpoczęcia przedstawienia o godz. 22.30. Mimo, że trwało ono do godz. 0.30, sala była pełna i do końca przedstawienia nikt nie wyszedł. Jest to jeden z dowodów, z jakim zainteresowaniem oglądają ludzie pracy sztuki radzieckie.
Dlaczego rozpoczęto spektakl o tak późnej porze? Bo do godz. 22.30 sala była zajęta na wyświetlanie filmów i kierownictwo kina nie chciało się zgodzić na jej wcześniejsze wypożyczenie. Z uwagi na to, że teatry objazdowe przyjeżdżają rzadko, a filmy wyświetla się codziennie - należy w takich wypadkach uwzględniać raczej potrzeby teatru. - Do Ciechocinka przyjechaliśmy rano - mówi członek zespołu, aktor Tadeusz Kubalski. Wczasowiczów nie brakowało, choć było już po pełnym sezonie. Wieczorem chętnie przyszli zobaczyć "Przyjaciół". Zwłaszcza na trzecim przedstawieniu sala była wypełniona. - Na każdym przedstawieniu - mówi Janina Martini - zbieraliśmy datki na odbudowę Warszawy.
Ogółem na odbudowę stolicy podczas dwunastodniowego objazdu zespół sceny objazdowej Teatru Powszechnego zebrał 51.743 zł. Ponieważ w tym okresie "Przyjaciół" oglądało około czterech tysięcy osób, na jednego widza przypada około 13 zł. Jest to bardzo dobry wynik, tym bardziej, że duży odsetek widzów stanowiła młodzież szkolna, która ofiary na SFOS składała uprzednio w szkołach.
Objazd już zakończono. Scena objazdowa Teatru Powszechnego pracuje jednak nadal. W niedzielę 8 października ten sam zespół ze sztuką "Przyjaciele" wyjechał, tym razem na jedno przedstawienie, do Mińska Mazowieckiego. A za kilka tygodni wyruszy w objazd inny zespół tegoż teatru ze sztuką Zapolskiej pt. "Moralność pani Dulskiej".