Pergolesiemu na urodziny
Czego można życzyć kompozytorowi na trzechsetne urodziny? Żeby jego muzyka żyła i to w dobrych wykonaniach. Taki właśnie urodzinowy prezent otrzymał Giovanni Battista Pergolesi od Teatru Wielkiego w Poznaniu. Nowa scena kameralna mieści się w byłej palarni teatru, którą po remoncie nazwano Salą im. Wojciecha Drabowicza. W ramach cyklu "Opera Kieszonkowa" będą tu przedstawiane małe formy muzyczne: jednoaktowe opery buffa, dzieła niedokończone, utwory rzadko goszczące na innych scenach, kompozycje salonowe. W tym roku postanowiono skupić się na ważnych rocznicach: poza "La serva padrona" Pergolesiego zaplanowano premierę muzyczno-teatralnego spektaklu "En attendant Chopin", opery "Święty Franciszek i Wilk z Gubbio" Stefana Themersona, spektaklu "Maciejewski - Podróże" z muzyką Romana Maciejewskiego oraz fragmentów jedynej opery Roberta Schumanna - "Genowefa". W założeniu "Opera Kieszonkowa" jest sceną przenośną jej przedstawienia będą także pakazywane w zamkach, dworkach i pałacach Wielkopolski.
"La serva padrona" Pergolesiego powstała 1733 roku jako komiczne intermezzo w dwóch częściach do wykonania w przerwach jego opery "Il prigionier superbo". Akcja jest nieskomplikowana: Serpina, służąca bogatego Uberta, szarogęsi się w domu chlebodawcy i karygodnie zaniedbuje swoje obowiązki. Uberto postanawia się ożenić, z nadzieją, że przyszła małżonka ukróci samowolę służącej. Serpina nie ma wątpliwości: jedyną kandydatką na żonę dla Uberta może być ona sama. Intryga, konsekwentnie przeprowadzona z pomocą służącego Vespona, doprowadza do ślubu i Serpina zostaje ze służącej panią - jak głosi tytuł.
W poznańskiej inscenizacji geniusz teatralny i muzyczny Pergolesiego lśni pełnym blaskiem. Przekonujące są tu zarówno reżyseria i scenografia, jak strona wokalna i muzyczna oraz gra aktorska. Reżyserię powierzono Natalii Babińskiej. Spektakl tchnie świeżością, wyrazistością uczuć i komizmem. Czerpie pełnymi garściami z barokowej konwencji, inteligentnie się nią bawiąc. Wykonawcom daje pole do aktorskiego popisu, zaś publiczność uwodzi i zaskakuje bogactwem niespodzianek.
Pierwszy na scenie pojawia się służący Uberta, Vespone (Tomasz Raczkiewicz). U Pergolesiego to postać niema, w poznańskiej inscenizacji zaś nadzwyczaj rozgadana, nawet obdarzona epizodem wokalnym. Tutejszy Vespone, poza wykonywaniem zadań przewidzianych przez kompozytora, pośredniczy między światem scenicznej fikcji a publicznością, objaśniając po polsku treść libretta. Pilnuje, żeby wyłączono telefony komórkowe, przekomarza się z orkiestrą opowiada o "Operze Kieszonkowej" i o nowej scenie Teatru. W czasie przerwy dba o odpowiedni, pełen liryzmu nastrój, wykonując arię "Ogni pena piu spietata" z opery Pergolesiego "Lo frate 'nnamorato" (tak oto sama "La serva padrona" doczekała się intermezza!).
Niewielką Salę im. Wojciecha Drabowicza autorka scenografii Diana Marszałek przemieniła w barokowy salonik - jest tam stolik, różowo-złota kanapa i wieszak, a na nim mnóstwo rozmaitych ubrań, m.in. okazały płaszcz z białych piór. W barokowej konwencji utrzymane są także stroje głównych bohaterów. Na scenie widzimy niewielki ekran, pojawiają się na nim fragmenty arii niczym z odręcznie pisanego listu, a także obrazy deszczu i burzy. Są też rekwizyty zapożyczone ze współczesności - okulary słoneczne Vespona przebranego za Kapitana Nawałnicę oraz telefon komórkowy, po który sięga doprowadzony do rozpaczy Uberto (bateria, niestety, jest w rękach Serpiny).
Zaletą tego przedstawienia jest nie tylko nieodparty komizm, ale też subtelność w ukazywaniu stanów emocjonalnych postaci. Serpina (porywająca aktorsko i wokalnie Barbara Gutaj) to mieszanka żądzy dominacji, sprytu i wdzięku. Chcąc omotać Uberta uderza w liryczne tony, puszczając zza wachlarza oko do publiczności. Andrzej Ogórkiewicz tworzy równie przekonującą postać Uberta. W pierwszej części to przekomiczny, bogaty i zatwardziały kawaler, który niezdarnie broni swej niezależności przed zakusami służącej, w drugiej - mięknie pod wpływem zabiegów Serpiny, otwiera się na uczucie, chociaż miotają nim lęki i wątpliwości. Aria "Son imbrogliato lo gia", w której - spanikowany - zwraca się po radę wprost do słuchaczy i dyrygenta, jest prawdziwym majstersztykiem.
Niewielka orkiestra instrumentów barokowych, Collegium Musicum Poznań, prowadzona od klawesynu przez Francesco Bottigliero, gra sprawnie i dynamicznie, budując wyraziste nastroje. Klamrą spinającą przedstawienie jest... czekolada na gorąco. Na początku Uberto bezskutecznie się o nią doprasza, w trakcie ostatniego duetu otrzymuje ją z rąk Serpiny. Czekoladą poczęstowano także publiczność. Można pozazdrościć Pergolesiemu takich urodzin.