Artykuły

Kilkaset osób przyszło wczoraj na Cmentarz Centralny, by w ostatniej drodze towarzyszyć Zygmuntowi Duczyńskiemu, twórcy Teatru Kana. Przyszli oddać hołd swojemu mistrzowi, twórcy, koledze artyście, człowiekowi.

Urna z prochami spoczęła pod rozłożystym bukiem w Kwaterze Zasłużonych. W tle słychać było ulubioną muzykę zmarłego, kompozycje Erica Sati. Ceremonię pogrzebową poprowadził ks. Jan Mazur, duszpasterz środowisk twórczych. - Te ważne problemy, o których mieliśmy jeszcze porozmawiać, teraz Ty, artysta, dokończysz już ze Stwórcą i Artystą wszechrzeczy i całej wszechludzkiej historii. Także Twojej własnej historii - pożegnał przyjaciela.

Dariusz Mikuła, szef Stowarzyszenia Kana, przypomniał wszystkim zebranym scenę z jednego z przedstawień Kany wyreżyserowanego przez Duczyńskiego: w "Nocy" Alchemik, odmierzając precyzyjnie składniki swoich koktajli, mówi: "Człowiek ma tylko jedno życie i należy je przeżyć tak, żeby nie zrobić błędu w przepisach". - Serwowałeś nam zawsze mocne koktajle - mówił Mikuła. - Starałeś się dla każdego z nas znaleźć jego własną recepturę. Na próbach, gdy zdarzało się, że dopadało zniechęcenie, często powtarzałeś: "Rób ile możesz". Postaramy się robić tyle, ile możemy, żeby nie zrobić błędu w jego przepisach.

W imieniu władz miasta zabrał głos dyrektor wydziału kultury Andrzej Oryl: - Tadeusz Łomnicki powiedział kiedyś, nie jest godzien miana artysty, kto przystępując do tworzenia, za każdym razem nie rzuca na szalę całego swego autorytetu, nie stawia w zakład całego swego doświadczenia. Nie ryzykuje wszystkiego, co do tej pory osiągnął. Zyga, znałeś tę prawdę, stosowałeś w życiu i dlatego udało Ci się stworzyć rzeczy tak niezwykłe. Dziękujemy Ci za zaszczepienie wśród tysięcy widzów miłości do sztuki, za pracę terapeutyczną wśród najbardziej potrzebujących, za Kanę, za Kontrapunkt, za to, że Szczecin z Tobą był barwniejszy. Przez ostatnie lata poznałeś co to ból, więc teraz na pewno łatwo nas zrozumiesz. Zyga, teraz to my bardzo cierpimy. Żegnaj.