HISTORIA TEATRU Apollo Nałęcz Korzeniowski (1820-1869)
Apollo Nałęcz Korzeniowski - dramaturg jest autorem dwóch pełnych utworów dramatycznych (Komedia, Dla miłego grosza), jednoaktówki drukowanej w dwu wersjach (Bez ratunku, Akt pierwszy), komedyjki w dwóch aktach dla dzieci (Batożek, inny tytuł: Biczyk), kilku scen i fragmentów zachowanych w rękopisie (Ojciec, Rozmowy, Wujaszek ze wsi, Koniec p. Henryka i in.), wreszcie szeregu utworów dramatycznych, znanych jedynie z tytułu. Do tej ostatniej grupy należą: komedia, w trakcie pisania zatytułowana Rok 1959, ukończona w r. 1860 pt. 1960 rok, przez Estreichera odnotowana jako dramat pt. Świat w r. 1960; komedia zatytułowana najpierw Praktyczny człowiek, a następnie Humański dureń (powst. 1859), wreszcie planowany i zapewne nie napisany dramat pt. Rejtan (plan. 1859). Dramat pod przewrotnym tytułem Komedia (1855) obwołany został przy okazji powtórnego jego odkrycia, w blisko sto lat po napisaniu, "najbardziej postępowym, najdrapieżniejszym i najzjadliwszym utworem całej polskiej literatury lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku". Istotnie, jest to gorzka i celna butada, wymierzona przeciwko znacznej większości szlachty kresowej, szczególnie za merkantylny i bezideowy stosunek do życia. Intencję tytułu wyjaśnia uboczna uwaga jednego z protagonistów, Prezesa: "A to była komedia w swym guście jedyna/ Na serio odegrana" (akt II, cz. IV, sc. 4). "Komedia na serio", dramat zatytułowany Komedia to sygnały wywoławcze utworu, który ma ośmieszać nie do śmiechu, ale ku zmianie, ku poprawie. Nie chodzi tu bynajmniej o tanie moralizatorstwo. Pamiętając o majeutycznej funkcji sztuki, Korzeniowski nie zadowala się wykpieniem wad ziomków, nie rozładowuje konfliktu szczęśliwym zakończeniem. Pesymistyczna tendencja Komedii, jej przygnębiający nastrój nie dopuszczają do scenicznego katharsis - proces przeobrażenia ma się dokonać w widzu czy czytelniku nie w trakcie spektaklu czy lektury, lecz po zapadnięciu kurtyny, po zamknięciu książki, w życiu. Do ostrożności w próbach interpretacji tego dramatu (który, rzecz znamienna, częściej bywał chwalony bądź ganiony niż analizowany) skłania motto, zaczerpnięte z przedmowy Champfleury'ego do jednej z jego powieści, które w przekładzie polskim brzmi: "Nie mówcie nigdy, że wiecie, oo znaczy to czy inne dzieło. Często owa historia tak zabawna, tak błazeńska, rozwinie się, nabrzmiała łzami i niedolą, w duszy tego, kto ją później napisze". Niektórzy badacze (R. Bluth) wiążą epigraf Komedii z jej aspektem autobiograficznym. Henryk byłby wówczas (do pewnego stopnia) alter ego Korzeniowskiego, Lydia - portretem Eweliny Bobrowskiej. Za taką interpretacją przemawia wiele szczegółów, wśród nich zbieżność licznych sformułowań Henryka z cyklem wierszy Korzeniowskiego Oderwane strofy, wydanym w jednym tomie z Komedią, a także podobieństwo faktów biograficznych (Ewelina w latach czterdziestych jeździła na kuracje do Odessy, gdzie toczyła się akcja II i III aktu). Ale klucz autobiograficzny nie otwiera drzwi ani do artystycznych walorów Komedii, ani do jej wymowy ideowej.
Epigraf z Champfleury'ego można też rozumieć jako aluzję do innego dzieła, które w Komedii znalazło swe okryte łzami rozwinięcie. Współcześni podejrzewali istnienie takiego dzieła. Tadeusz Padalica (Zenon Fisz) pisał w maju 1855 r. o podobieństwie do sztuk Ponsarda i do najnowszej komedii Dumasa-syna Le Demi-Monde. Dopiero w następnym roku ten sam krytyk trafił na właściwy trop, w obszernym artykule pokazując liczne pożyczki słowne i sytuacyjne z napisanej w latach 1822-24, wystawionej w 1831 komedii Aleksandra Gribojedowa Mądremu biada (Gorie ot urna). Od tego artykułu ciągnie się za Komedią zła sława naśladownictwa, przeróbki, a nawet plagiatu (J. Tuwim). W przedmowie do swego przekładu Chattertona de Vigny Korzeniowski wraca do tej sprawy, ostentacyjnie odżegnując się od przeróbki. Do inkryminowanych ustępów właśnie, powiada, poczuwają się ci, co mu wmawiają, że ich wypowiedzi "co do litery" wciągnął do Komedii. Zresztą, powiada, mało który utwór na świecie obywa się bez naśladownictwa, a przynajmniej reminiscencji - i tu wymienia szereg przykładów z literatur obcych. Komedię Gribojedowa widział był w swoim czasie, uderzyła go swą prawdą i tę starał się naśladować. Ale prawdziwe wyjaśnienie zawierają trzy enigmatyczne zdania: "W poufnym piśmie do p. Zenona Fisza wytłumaczyłem się z tego. Przed jednym człowiekiem usprawiedliwiłem się; przed publicznością zaś jest to niepodobnem. Zwracam jej uwagę na to". Komedia Gribojedowa w owych latach wciąż jeszcze krążyła po Rosji w rękopiśmiennych odpisach; pełen jej tekst ukazał się dopiero w roku 1858 (za granicą) i w roku 1862 (w Rosji), a więc po dramacie Korzeniowskiego. Wplatając najbardziej drapieżne sceny i frazy z Mądremu biada Korzeniowski mógł liczyć - i słusznie - na to, że cenzura rosyjska w Warszawie czy w Wilnie łagodniej potraktuje krytykę wad Polaków niż cenzura rosyjska w Petersburgu taką samą krytykę wad Rosjan, a tym samym niepostrzeżenie przemknie się i krytyka systemu. Akcja Komedii, z wyjątkiem zakończenia, nie odznacza się szczególną oryginalnością. Henryk (określony w spisie osób słowem "Proletariusz", które w języku Korzeniowskiego miało specjalne znaczenie) powraca na Ukrainę po dwuletniej, niedobrowolnej, jak się zdaje, nieobecności, by starać się o rękę Lydii, wychowanicy Prezesa sądu cywilnego w Odessie. Prezes pragnie wydać Lydię za głupiego, lecz majętnego (obie cechy świetnie złączone w nazwisku) - Dutkiewicza. Udział biorą ponadto: synowa Prezesa, rezolutna i pozbawiona skrupułów wdowa Basia oraz Sekretarz domowy Prezesa. Intryga (wykradziony i sfałszowany list) zmierza do skompromitowania Henryka w oczach Lydii. Rzecz poczyna wymykać się z dziewiętnastowiecznych stereotypów teatralnych z chwilą wewnętrznego przeobrażenia Sekretarza. Ten człowiek nijaki, cichy wykonawca łajdactw Prezesa, nagle szlachetnieje i chcąc wywdzięczyć się Henrykowi za jego dobroć demaskuje całą machinację. Filipika Sekretarza nie kieruje się jedynie przeciw Prezesowi, ale ma wyraźny podtekst klasowy. Pierwszym naruszeniem konwencji jest dopuszczenie do głosu (szczególnie, że jest to głos prawdy) - człowieka z gminu, spoza towarzystwa. Po raz drugi konwencję narusza decyzja Henryka, który, raz zawiedziony, rezygnuje z ręki Lydii; zdystansowany do środowiska, nie chce się w nie wpisać, nie chce wejść na stałe w układy, którymi rządzi pieniądz. Po raz trzeci wreszcie wykracza poza konwencję samo zakończenie sztuki. Ostatnie słowo należy bowiem do Prezesa, który, wykpiwszy zjadliwą tyradą Henryka i jego ideały, powiada:
Pluń pan na to wszystko!
Ja z tymi ludźmi żyję sześćdziesiąt lat blisko.
- Opinia najzacniejszych przy
nas zaraz stanie,
Gdy, to tego, dam obiad -
a pan polowanie!
- Lecz, a propos obiadu!
Dzisiaj będzie suty!
To tego, może ze mną
pójdziesz do Karuty?
W tym zakończeniu ujawnia się z całą mocą realizm Korzeniowskiego, a także jego sceptyczno-ironiczny stosunek do rzeczywistości. Niech sobie zdemokratyzowani idealiści i nagle przebudzeni plebejusze grzmią i piorunują na szlachtę, i tak liczyć się będzie polowanie i obiad w odeskiej traktierni. Jest też w tym zakończeniu piętno artyzmu debiutującego dramaturga: oto dramat mający siać zwątpienie i budzić niepokój kończy się - znakiem zapytania. Osoba głównego bohatera, a także jeden wątek, stanowią pomost między Komedią a Dla miłego grosza, następnym dramatem Korzeniowskiego, wydanym w roku 1859. Tym wątkiem jest dominacja pieniądza. Indagowany przez Prezesa proletariusz Henryk powiada z dumą:
Majątek mój wszędzie,
Gdzie moje zdrowe ręce i
głowa się zdadzą.
(Akt II, cz. I, sc. 3)
On sam chce więc znaleźć się poza wszechwładzą pieniądza.
Ale charakteryzując w rozmowie z Lydią miejscowe towarzystwo, wymienia m.in. takiego osobnika:
O ówże, odludny,
Przyjaciel - sąsiad państwa -
tak cudownie brudny?
Z rublem w oku, na twarzy,
w dłoni i po uszy? Z rublem w sercu i w głowie,
i w herbie, i w duszy,
Razem wszystko w kieszeni?
Ta kieszeń chodząca!
(Akt I. sc. 6)
W tym kontekście specjalnego znaczenia nabiera pierwotny tytuł Dla miłego grosza, a mianowicie: Rubel. Dla miłego grosza, komedia w trzech aktach, jak głosi podtytuł, jest godną kontynuacją Komedii. Rzecz dzieje się w Kijowie, w czasie kontraktów, zapewne w roku 1857. " Jeden z bohaterów znów nosi imię Henryk i można domniemywać, że jest tożsamy z Henrykiem z Komedii. Perypetie przedmałżeńskie dotyczą tym razem przyjaciela Henryka, Józefa Staropolskiego, który powrócił był właśnie po sześciu latach zesłania z Syberii i ponownie stara się o rękę Anny. Z osób dramatu trzeba jeszcze wymienić ojca Anny, Pana Karola, uczciwego i cnotliwego Szlachcica oraz Adama Muchowskiego, syna wzbogaconego wolarza, który pozuje na anglomana. Porte parole autora, przynajmniej jeśli chodzi o sprawy natury ogólnej, jest Szlachcic. Występuje on z gwałtowną filipiką przeciw cukrownictwu, w duchu publicystycznych wypowiedzi Korzeniowskiego z tego okresu. Szlachcic reprezentuje tradycyjną obyczajowość katolicką, jego uczciwość i prawość czynią zeń autorytet moralny. Na drugim pozornie biegunie stoi Henryk, który jest obecnie człowiekiem zamożnym, zachował wprawdzie ostry język, ale używa go w przemyślny sposób - niby to potakuje każdemu rozmówcy, a w istocie nie zostawia na nim suchej nitki. W uwadze "na stronie" wypowiada swój prawdziwy sąd o uczestnikach kontraktów:
Beze mnie już was znają: Źli,
głupi i zgnili!
(Akt I, sc. 2)
Najbladziej spośród protagonistów Komedii wypada Józef - naiwny męczennik za sprawę. Oszukany i zdradzony, zdobywa się na przebaczenie, ale jego postać jest papierowa, bezbarwna. Wszyscy trzej wszakże - Szlachcic, Henryk i Józef - ucieleśniają jakieś cechy autora (pierwszy postawę obywatelską, drugi zgryźliwy krytycyzm, trzeci sentymentalizm i patriotyzm) i w tym sensie Dla miłego grosza jest również utworem autobiograficznym. Jedną z ważniejszych cech stylu dramatów Korzeniowskiego jest przewaga głosu odautorskiego i obecność wypowiedzi amfibolicznych (zawierających jakiś sąd i zarazem jego przeciwieństwo). Szczególnie jaskrawię widać to w wypowiedziach postaci tak zdecydowanie negatywnych, jak Prezes czy Pan Karol. Kiedy Prezes pomstuje na rzekomą uczoność miejscowych niewiast
(Komedia, akt II, cz. I, sc. 6), kiedy Pan Karol oburza się ma przemianę ex-zalotnic w kwestarki na cele drobroczynne (Dla miłego grosza, akt II, sc. 3), mieszczą się w granicach wiarygodności psychologicznej i socjalnej, a zarazem przekazują ex-pressis verbis poglądy, zamykające się w zupełności w krytyce szlachty, przeprowadzonej w obu dramatach. Kiedy wszakże w dalszym ciągu swej tyrady Prezes wyznaje:
O! my ludzi nowych,
Choć przesiękłych nauką, ro-
zumem, zacnością,
Przyjmujemy zapewne; lecz
poufałością
Nie obdarzym!
- jest to czysta amfibolia, w dodatku, w odróżnieniu od świadomych dwuznaczności Henryka - nie zamierzona przez Prezesa, a za to odsłaniająca moment szczególnie istotny dla autora. Obok drapieżnej krytyki społecznej, główną zaletą dwu koronnych dramatów Korzeniowskiego jest język - żywy, plastyczny, bogato okraszony wyrażeniami przysłowiowymi i zwrotami o zabarwieniu lokalnym. Wszystkie te cechy występują szczególnie wyraźnie w szybkich dialogach, a zwłaszcza w stychomytii. Piękno języka wynagradza pewne braki kompozycji (statyczność niektórych aktów). Trzeci ze znanych w całości poważnych dramatów Korzeniowskiego to jednoaktówka, wydrukowana najpierw pod tytułem Bez ratunku (1866), a następnie jako Akt pierwszy (1868). Rzecz ta, pisana jeszcze przed uwięzieniem i zesłaniem, miała stanowić pierwszą część trylogii, przedstawiającej polskie życie rodzinne. Akt pierwszy eksponuje córkę, drugi, z którego zachowały się fragmenty rękopiśmienne, przedstawiał ojca, trzeci miał prezentować matkę. W myśl tego planu chodziło o napisanie trzech samodzielnych jednoaktówek, powiązanych ideą przewodnią, a nie o dramat trzyaktowy. Akt pierwszy to historia córki, która z narażeniem czci własnej kryje romans matki (pochodzącej z rodu targowiczan) z bogatym hrabią. Wątek antykolaborancki odróżnia tę jednoaktówkę - Urywek dramatu nieoryginalny; Dramat w jednej odsłonie. (Nieoryginalnie wierszem napisany)
- od niewątpliwego pierwowzoru, jakim jest Piąty akt, dramat, oryginalnie przez Józefa Korzeniowskiego napisany (1836). Komedyjka dla dzieci Batożek to utwór zajmujący przede wszystkim dla conradystów. Rzecz ta bowiem, osnuta na epizodzie z pobytu Kościuszki w Warszawie, zawiera cały zespół nauk, przywoływanych przez dzieci ze stałą formułką "tatko mówił", które bez wątpienia były też naukami, wpajanymi przez Apollona Korzeniowskiego jedynemu synowi-półsierocie. Oto ich rejestr: ,,(...) tatko do tych wyrazów pana Kościuszki [ojczyzna i ofiara] dodawał trzeci jeszcze: poczciwość! (...) obowiązek to godność nas, biednych ludzi. (...) Tatko mi mówił, że prawda zawsze grzeczna (...) Tatko mówi, że pierwszy grosz zapracowany to pierwsze błogosławieństwo Boże. (...) tatko mówił, że człowiek zdrów i silny nie ma prawa żebrać. Mówił też, że tylko praca ratuje (...)". W tym krótkim zestawie wskazówek moralnych mieszczą się in nuce wszystkie elementy zespołu, określanego mianem cnót condradowskich. Wszystkie omówione powyżej sztuki Korzeniowskiego doczekały się premier za życia autora. Do niedawna uważano, że prapremiera Komedii odbyła się we Wrocławiu w roku 1952. Badania S. Kruka wykazały, że utwór ten był grany w teatrze lubelskim w sezonie 1856/57. Akt pierwszy i część pierwszą aktu drugiego wystawiono pod tytułem Fałszywy wielki ton, czyli Nasz świat i ludzie; część drugą aktu drugiego i akt trzeci pod nawiązującym do przypomnianej przez Sekretarza bajki Kniaźnina tytułem Targ o kobietą, czyli Bajka o lwie i myszy. Dla miłego grosza miało swą premierę 7 kwietnia 1859 w Wilnie, sztukę grano następnie w Żytomierzu, w Kijowie i (gościnnie) w Dubnie (1859-1861). W początkach roku 1861 planowano przedstawienie amatorskie w Zasławiu. We wrześniu 1861 grano Dla miłego grosza w Lublinie, w obecności autora, zaś w marcu 1866 we Lwowie. Spośród nielicznych głosów współczesnych na temat tych przedstawień warto w tym miejscu przytoczyć relacje Mariana Dubieckiego: "Młodzież ówczesna, nader krytycznie zapatrująca się na niektóre sfery społeczne, gorąco oklaskiwała tę udramatyzowaną surową satyrę, podczas gdy obóz starszych z niechęcią, jeżeli nie z oburzeniem ją powitał... Niemniej dramat ten ukazywał się kilkakrotnie z powodzeniem na scenie żytomierskiej, a również i kijowskiej, wciąż budząc zachwyt i potępienie, budząc uczucia sprzeczne i wrażenia silne, jako kreacja niezaprzeczonego talentu". Akt pierwszy odegrano we Lwowie, jesienią 1868 r., w obecności autora, na dochód fundacji im. Karola Szajnochy. Batożek grany był na amatorskich przedstawieniach dla dzieci w Żytomierzu, a następnie - upowszechniony przez liczne przedruki we Lwowie, Poznaniu, Inowrocławiu i Cieszynie - trafił na scenki dziecięce we wszystkich trzech zaborach. O poglądach teoretycznych Korzeniowskiego-dramaturga dowiedzieć się można z jego późniejszej rozprawy Studia nad dramatycznością w utworach Szekspira. Obok subtelnych rozważań na temat komiczności i tragiczności rozprawa owa zawiera m.in. demokratyczną i patriotyczną definicję dramatu: "Ta jest natura poezji dramatycznej. Aby wywołać szczytne i jednoczące wrażenie, aby utrzymać w sobie siłę i bogactwo, stać ona powinna przy ogóle, pospólności, ludzie. Uwiędnie, gdy się wyrwie z przyrodzonego sobie gruntu. Powszechna przy zejściu swym, może tylko zastać, rosnąć i mężniejąc, narodową. Powinna umieć utrzymać pod wpływem swoim i olśniewać swymi uroczystościami wszystkie klassy bez wyjątku, byle zdolne wznieść się do wzruszeń, które jej potęgi są źródłem".