Artykuły

Uciekła mi przepióreczka

W sobotę "Ostatnie tango w Paryżu", we wtorek "Uciekła mi przepióreczka" w Teatrze Dramatycznym. Tam, w telewi­zji, skabotyniały Brando i model miłości lat siedemdziesią­tych, tu, wzór miłowania o najwyższej sile napięcia, nadzwy­czajnych cnotach i ofierze na tym ołtarzu złożonej. Dwa świa­ty, dwie epoki obyczajowe. Która z nich funkcjonuje w ser­cach współczesnych Dorot? Która jest bliższa temperamen­towi dzisiejszych Przełęckich?

Wydawałoby się, że odpo­wiedź jest prosta, iż określa nas czas w jakim żyjemy. Prze­cież, oglądając premierowe przedstawienie wśród zaled­wie stu kilkunastoletnich dzie­wczyn, dostrzegłem ich błysz­czące oczy i rozpalone policz­ki, gdy Smugoniowa, tak nie po dzisiejszemu, tak staroświec­ko, i tak cudownie składała swoje wielkie, czyste uczucie Przełęckiemu. Bo te młode dziewczyny, bo ta młodzież nie jest tylko wytworem wizji Bertolucciego, lecz i sumą wielu wartości budowanych przez dzisiejszość i tradycje, przez dyskotekę i literaturę klasyczną, przez ulice i dom, w którego szafkach bibliotecz­nych, obok telewizji, stoją na półkach książki Żeromskiego. A jednak występuje jedna rzecz wspólna dla wymieniane­go tu "Ostatniego tanga w Pa­ryżu", jakże zresztą zramolałego po 12 latach, i "Przepió­reczki". Tą wspólnością jest niebezpieczeństwo, jakie niosą związki erotyczne miedzy ko­bietą a mężczyzną. Swego czasu psychoanalitycy, po pre­mierze "Tanga", przestrzegali przed powszechną opinią, że miłość jest zjawiskiem bez­piecznym, iż niebezpieczna jest tylko agresja. Tymczasem - że przypomnę z pamięci zda­nie z tych rozważań - pamię­tajmy o tym, że agresja rodzi mechanizmy obronne człowie­ka, miłość zaś te mechanizmy osłabia. Dowody na to dają w tym przypadku i film, i sztuka teatralna w pierwszym ginie bohater, w sztuce dopiero ag­resja Przełeckiego - prawda wystudiowana - ratuje Smugoniową i jej małżeństwo. Ja tu tyle o miłości, a prze­cież ta sztuka, racja, zwie­trzała już w nieubłaganie cwa­łującym czasie, jest sztuką przede wszystkim o Polsce. Walką o nią, o jej cnoty, miej­sce i sprawiedliwość. Jak to u Żeromskiego. Tyle, że po sześćdziesięciu latach, w tej właśnie warstwie, nie poru­sza silniej naszych emocji. Zostaje zaś owa niedobra, choć piękna miłość. Świadomość tego miał reżyser Jan Kulczyń­ski i wedle owego wątku usta­wił przedstawienie. Do takie­go tekstu jednak potrzeba świetnych aktorów. Zabrakło ich w Dramatycznym. Przełec­kiego gra Stanisław Wronka, Smugoniową ujmująca Kry­styna Wachełko-Zaleska. Mi­mo najlepszych intencji, mi­mo ogarniających mnie raz i drugi wzruszeń, czułem sie tak, jak na szkolnym przedstawie­niu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji