Artykuły

Czy Klamra to lustro rzeczywistości?

XIV Akademickie Spotkania Teatralne Klamra w Toruniu podsumowuje Anna Pawłowska w Nowościach Gazecie Pomorza i Kujaw.

"Suka Off" przyciągnęła tłumy publiczności ze względu na towarzyszący jej działaniom skandal. Komuna Otwock potwierdziła swoją klasę. Wydarzeniem zakończonego festiwalu był też wyjazd widzów na spektakl do Gardzienic.

W obliczu wielkiego zła

Suka Off w "Clone Factory" podzieliła publiczność na tych, którym się podobało i tych, którzy twierdzili, że to nie sztuka. Ale na spotkanie po przedstawieniu ściągnęły tłumy. Teatr pokazał wizję przyszłości, w której klonowane istoty służą do brutalnych praktyk seksualnych i eksperymentów medycznych - przekłuwano i nacinano ciało angielskiej performerki Helen Borough. - Lubię to i za to mi płacą - wyznała na spotkaniu z publicznością.

"Perechodnik/Bauman" [na zdjęciu] Komuny Otwock powstał z równoczesnego czytania pamiętnika żydowskiego policjanta, który w dniu likwidacji getta na plac straceń poprowadził własną żonę i dziecko i z socjologicznej analizy holokaustu Zygmunta Baumana. To nie pierwszy raz kiedy Komuna sięgnęła po tematykę lokalną. Calel Perechodnik był bowiem mieszkańcem Otwocka i w tym miasteczku rozgrywają się tragiczne wojenne wydarzenia.

Uwagę zwracała surowa scenografia - znakomicie ograne drewniane sześciany, które stawały się stołami, rampami, wagonami, skrytkami. Na dwóch ekranach wyświetlano archiwalne zdjęcia z komentarzem do tego, co się dzieje na scenie. Zrytmizowana mowa, liczne powtórzenia, taniec i ruch dopełniały wstrząsającego spektaklu, zostawiając publiczność z wnioskiem, że to zło, które nas, współczesnych, dotyka, to tylko drobne świństwa i kłamstwa.

Eksperymentem był wyjazd widzów do Ośrodka Praktyk Teatralnych Gardzienice pod Lublinem, by obejrzeć na miejscu "Elektrę" i "Metamorfozy" - spektakle na podstawie tekstów antycznych.

Nie chcieli takiego "Ślubu"

Rozczarowała, zwłaszcza w pierwszej części, "Synczyzna" Teatru Węgajty na podstawie "Ślubu" Gombrowicza. Wymagająca toruńska publiczność, mająca porównanie ze "Ślubem" wystawianym w Teatrze Horzycy, wyszła w czasie przerwy. Drugą część przedstawienia, opartą na "Trans-Atlantyku" obejrzała połowa, może jedna trzecia sali. Tutaj też nie było najlepiej, ale spektakl bronił się posuniętą do granic absurdu konwencją groteski. Karykaturalne maski na twarzach aktorów, wyakcentowanie homoseksualnej orgii w domu Gonzala i na koniec niby prosty zabieg - pokazanie publiczności lustra.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji