Goła sztuka
W poniedziałek media triumfalnie doniosły: "Ogniem i mieczem" obejrzało już ponad milion widzów. Nie dość że do kin walą gremialnie rodziny i szkoły, to jeszcze zmasowany atak na kasy biletowe zorganizowali pracodawcy, którzy - jak mniemam - chcą w ten sposób złagodzić podłe nastroje swojego personelu, nękanego grypą i reformą zdrowia na dodatek. W tej euforii zbiorowych seansów czuję się trochę jak odszczepieniec. Po pierwsze - nie dostałam biletu z pracy a po drugie - nie znoszę Sienkiewicza. A jednak wydalam 18 złotych na podłe miejsce w pierwszym rzędzie i bohatersko odcierpiałam swoje, śledząc losy miłosnego trójkąta (Helena-Skrzetuski-Bohun) pomiędzy kolejną bitwą albo kolejną filmową popijawą. I potwornie współczułam recenzentom, bo dzieło Hoffmana urosło do rangi Narodowego Wydarzenia zanim zaczęto kręcić pierwsze ujęcia. A Narodowych Wydarzeń cenzurować w naszym kraju nie wolno.
Więc wszyscy krytycy piszą, że im się podoba albo - jak zawsze wierny sobie Zygmunt Kałużyński obszernie wyjaśniają, dlaczego nie napiszą nic.
Tymczasem widzowie nie są tak wstrzemięźliwi. Jedni kręcą nosem, bo za mało im u Hoffmana Sienkiewicza, drudzy mają reżyserowi za złe, że film nie ma tempa wideoklipów z MTV. Najbardziej jednak zaskoczyli mnie pewni moi znajomi oburzeni sceną, w której Zagłoba i Helena rozbierają przypadkowych włóczęgów i puszczają ich w las z gołą d..., o, przepraszam, z Gołą Sztuką Mięsa w miejscu, gdzie kończy się linia pleców. Znajomych zbulwersowała akurat tylna golizna, choć w filmie Helena kąpie się nago, Horpyna liże namiętnie ucho kniaziówny a tatarski chan przytula roznegliżowanego osobnika płci wcale nie przeciwnej. Pomyślałam: "Dziwacy" i zapomniałam o sprawie. Do czasu afery w Tarnowie.
Otóż w Tarnowie radni Akcji Wyborczej Solidarność - zwycięskiej tam od chwili swojego poczęcia zaprotestowali przeciwko inscenizacji Fredrowskiej "Zemsty" w miejscowym teatrze. Cytuję za Polską Agencją Prasową: Radnych oburzyła osłonięta jedynie skromną przepaską pupa Papkina, który tyłem do publiczności wjeżdża konno na scenę. W związku z tym AWS-owscy samorządowcy postanowili się zemścić na tak zrobionej "Zemście" i domagają się rozważenia przez radę miejską "celowości dalszego zatrudniania dyrekcji teatru" oraz zaniechania zbiorowych wyjść szkolnych na spektakl". W opinii radnych AWS ostatnia premiera bowiem "w szczególny sposób pokazała niekompetencję, nonszalancję przy wydawaniu publicznych pieniędzy oraz arogancję w traktowaniu widza". Domyślam się, że tarnowska samorządna AWS nie zdążyła jeszcze obejrzeć "Ogniem i mieczem", bo nikt jej nie zafundował biletów z publicznych pieniędzy.
A ja, mimo wszystko, dziękuję radnym z Tarnowa. Bo gdyby nie oni, popełniłabym pewnie kolejny polityczny felieton o d... Maryni, a tak napisałam o pupie Papkina.