Artykuły

W anegdocie

Gabriel Michalik spójnego pomysłu na tom "Wniebowzięty. Rzecz o Zdzisławie Maklakiewiczu i jego czasach" nie ma. Kończy opowieść po 140 stronach tekstu, rozdziały przeplata pojedynczymi anegdotami, które fani Maklakiewicza znają - a opiera się na komentarzach bliskich i znajomych aktora (zbyt wielu ich nie uzyskuje, córka Maklaka pisze własną książkę o ojcu, jedynie Zofia Czerwińska cały czas służy pamięcią i stara się oddzielać fikcję od rzeczywistości czy wspomnienia od plotek, a widać, że sama lubi zanurzać się w przeszłości). O książce "Wniebowzięty. Rzecz o Zdzisławie Maklakiewiczu i jego czasach" pisze Izabela Mikrut w Teatrze dla Was.

Na początku wydaje się, że będzie Gabriel Michalik przeprowadzać dziennikarskie śledztwo - zaczyna od śmierci bohatera tomu i próbuje dojść, jak było naprawdę. Nie udaje mu się otrzymać potrzebnych informacji z archiwów i w końcu poddaje się, pozostając przy zarejestrowaniu różnych wersji tej historii. A skoro w kluczowej "zagadce", w której pokładał wielkie nadzieje, sądząc z objętości poświęconych jej rozdziałów, ponosi klęskę - traci impet - i ochotę do dalszych poszukiwań. Teraz już zadowala się tym, co uda się zdobyć, z reguły dzięki bezpośrednim rozmowom z otoczeniem Maklaka.

Przeskakuje Michalik od tematu do tematu, ale nie buduje "prawdziwej" biografii. Kolejne punkty życiorysu Maklakiewicza są dla niego punktem wyjścia do poszukiwań rozmówców. I tak narodziny dwóch córek to pretekst do przedstawienia ich matek (i ewentualne krótkie spojrzenie na same związki), Michalik śledzi też znajomych z czasów studenckich, czy zasady życia towarzyskiego. Do filmów odwołuje się rzadko(chociaż "Rejsu" nie może zabraknąć), przyjaźń z Himilsbachem próbuje odmitologizować. Często przedstawia Maklakiewicza po prostu przez spojrzenie innych i nie stara się zestawiać tego z pisanymi źródłami lub analizować dorobku - jakby subiektywne oceny miały być miarodajne. A w tej książce nikt nie pozwala sobie na krytykowanie Maklakiewicza, bez względu na to, czy wprowadza podbudowę do kilku kolejnych rozdziałów, czy malutką wzmiankę. Wśród ludzi życzliwych obraz aktora staje się mocno pomnikowy. Owszem, pojawia się tu trochę fantazyjnych pomysłów, wygłupów po alkoholu lub w gronie artystów - ale to anegdoty już znane, niewiele do portretu Maklaka wniosą. Nic dziwnego, że autor w podtytule tomu dodaje, że to opowieść "o czasach" aktora - w ten sposób tłumaczy się nieco ze zbaczania z tematu. Zdarza mu się to dość często, niechcący z życia Maklakiewicza spada na ogólne zwyczaje jemu podobnych - ale takie rozwiązanie wcale nie pomaga lepiej poznać bohatera tomu.

Pisze Gabriel Michalik - jeśli chodzi o rytm narracji - całkiem sprawnie, ale z niewiadomych powodów nie potrafi zrezygnować ze swojej obecności w tekście. Najpierw łączy egzystencję Maklaka z datami granicznymi w życiu swoich rodziców, potem w pewnym momencie ni z tego ni z owego pokazuje, jak los rzucał jego ojca do garderób wcześniej zajmowanych przez Zdzisława Maklakiewicza. Dla czytelników nie płynie z tego nic poza przekonaniem, że autor usiłuje po coś przypomnieć o sobie. Skoro we właściwej części tomu Michalikowi trochę ucieka tworzenie biografii, czytelnikom przyda się (dobrze poprowadzone) kalendarium - a potem - obszerna filmografia. To mocny punkt książki. Słaba jest za to korekta ("Bareji" to już błąd nie do zniesienia, ale i literówki z przypadkowego wciśnięcia klawiszy się zdarzają). Podstawową wadą tej książki jest brak pomysłu na nią. Ani to biografia, ani rejestr anegdot, ani zestaw ról czy przyjaźni. Nie wiadomo, co Gabriel Michalik zaplanował.

**

Gabriel Michalik: Wniebowzięty. Rzecz o Zdzisławie Maklakiewiczu i jego czasach. Vis-a-vis Etiuda, Kraków 2015.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji