Artykuły

Białystok. Balladyna: disco polo, studio filmowe i żądza władzy

Didżeje w martensach, szefowa studia filmowego, discopolowiec w brokacie... - w skórę takich osobników wcielą się bohaterowie Słowackiego.

Ale nie tylko współczesność będzie przestrzenią romantycznego dramatu - widzowie odbędą też wyprawę do czasów Piastów i Branickiego. Czy w tym przekładańcu czasowym jest metoda? Najlepiej przekonać się samemu - w sobotę (25.02) o godz. 18 w Teatrze Dramatycznym - premiera "Balladyny".

Pusta scena, ekrany, okienka, mikserski stół - w tej scenie Grabiec odziany w połyskliwy garnitur wyśpiewuje miłosną pieśń do Goplany, a dwójka didżejów mu sekunduje. W innej scenie, skądinąd humorystycznej, czas przeskakuje o kilka wieków i oto jesteśmy gdzieś w średniowieczu. Mamy dwie siostry na wydaniu, mamy kandydata na męża - szybko pojawia się bowiem rycerzyk jak z kart powieści historycznej z mieczykiem przypasanym u boku.

Co takie postaci mają wspólnego ze słynną sztuką narodowego wieszcza? Dwie wspomniane sceny pokazane dziennikarzom podczas próby to zaledwie dwa elementy puzzle'a, w który - mocno szatkując Słowackiego - układa "Balladynę" reżyserka Katarzyna Deszcz wraz z (niemal całym) zespołem Teatru Dramatycznego.

Goplana jak szefowa

- Będzie to Balladyna zrozumiała dla współczesnego widza. Czyli nie muzealna, nie koturnowa. Ale mimo takich uwspółcześniających zabiegów - zgodna z literą Słowackiego. W spektaklu, mimo dużych skrótów, wszystkie zdania, które padają na scenie, to wyłącznie język Słowackiego. Co prawda nie trzymamy się chronologii, nie tworzymy linearnej fabuły, zmieniamy nieco realia, ale trzymamy się tego, co w "Balladynie" wydaje się mi być najważniejsze - opowiadamy o dochodzeniu do władzy po trupach. I o tym, czy po jej osiągnięciu, czy po tych świństwach, które zrobiło się w życiu, da się dalej żyć uczciwie - mówi reżyserka (znana widzom Teatru Dramatycznego m.in. z reżyserii spektaklu "Pięć kilo cukru").

- Rozciągamy życie Balladyny na kilka wieków, wychodząc od zdania klucza: które brzmi: "od tego momentu będę tym, czym byłabym gdybym urodziła się pod innymi gwiazdami". Tylko czy przeszłość da się wykasować? Opowieść budujemy w trzech przedziałach czasowych: chacie piastowskiej, czasach Branickich i bardzo współczesnych. Jesteśmy w filmowym studio, w którym stwarzamy epizody z życia "Balladyny". A szefową studia, w którym tworzona jest wirtualna opowieść, jest Goplana - opowiada Katarzyna Deszcz. - Myśląc o tym spektaklu próbowałam odpowiedzieć sobie na pytanie: kim jest Goplana. U Słowackiego to postać ze świata ponadzmysłowego: wróżka, królowa jeziora, mająca spory wpływ na życie Balladyny, sterująca nim, w efekcie czego dochodzi również do sytuacji przez Balladynę niezawinionych. To Goplana stwarza iluzję, dzięki której bohaterowie niekiedy zachowują się tak, a nie inaczej. Dzięki niej dzieje się baśń. Powstaje pytanie: Co dziś zastępuje taką baśń? Iluzoryczny świat tworzony przez media, również świat wirtualny. Nie ma dziś newsów, które nie są ilustrowane, nie ma dziś informacji bez migawek. To właśnie media potrafią stworzyć nierzeczywistą rzeczywistość. Więc kim byłaby Goplana dziś? Gdzie mogłaby sterować czyimś życiem? Szefując jakimś filmowym, medialnym wirtualnym koncernem. I taką właśnie funkcję pełni w spektaklu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji