Artykuły

Ja jako zły

Kpię z reakcji na adaptację "Klątwy" w warszawskim Teatrze Powszechnym, bo pokazała coś więcej niż kołtuńską histerię, która od początku towarzyszyła wybitnym premierom dramatów Wyspiańskiego - pisze Jacek Żakowski w Gazecie Wyborczej.

Nie ma i nie będzie w TVP miejsca dla osób promujących kradzież i grupy przestępcze. Ten pan sam podjął decyzję o zerwaniu współpracy, dokonując zbezczeszczenia Nieba - świętości Polaków". Tak po obejrzeniu fragmentów "O dwóch takich, co ukradli Księżyc" Jacek Kurski uzasadnił zakaz pokazywania Jarosława Kaczyńskiego w programach TVP.

Po wszczęciu przez prokuraturę śledztwa w sprawie "podejrzenia przygotowania do popełnienia przestępstwa polegającego na propagowaniu mordu na tle wyznaniowym" w Kalwarii Pacławskiej odwołano Misterium Męki Pańskiej. Zabrakło aktorów do roli Rzymian i Żydów. Wszyscy chcieli być Chrystusami.

Poruszenie wzbudziła też opinia Piotra Zaremby, który po obejrzeniu Misterium stwierdził, że jest to "spektakl robiony przez złych ludzi dla innych złych ludzi". Zdaniem władz powstała obawa, że po tej informacji liczba widzów może przekroczyć granice bezpieczeństwa. Bo ludzie są źli, a zwłaszcza teatrofile.

Kpię z reakcji na adaptację "Klątwy" w warszawskim Teatrze Powszechnym, bo pokazała coś więcej niż kołtuńską histerię, która od początku towarzyszyła wybitnym premierom dramatów Wyspiańskiego. W XX wieku oburzano się zwykle do rzeczy - na antyestablishmentowe, antykołtuńskie, antyklerykalne treści. Teraz rozhisteryzowani krytycy nie odróżniają aktora od roli, którą gra; odrzucenia przemocy (rezygnacji ze zbiórki na zabicie Kaczyńskiego, którego dotyczy monolog) od wezwania do przemocy, które prawica spektaklowi wmawia; seksualizowania postaci JPII (seks z dildo na pomniku), które zobaczyła prawica, od krytyki bezrefleksyjnego zaczadzenia paraerotycznym kultem uprawianym jeszcze za życia papieża, a kryjącym ponure nieprawości - te same, które opisał Wyspiański.

Krytycy "Klątwy" w Powszechnym nie dlatego dostali amoku, że ona obraża JPII. Nic takiego tam nie ma. Wściekli się, bo Oliver Frljić, reżyser spektaklu, obnaża ich kabotyństwo, hipokryzję, chuci, kołtuństwo, pazerność, świętoszkowatość, którym robią parawan z JPII i wszelkich wzniosłych wartości. Kiedy pomnik JPII wyjeżdża ze sceny, całe to towarzystwo zostaje na golasa przed publiką, która - jak napisał Zaremba - ma w oczach "radość prawie zwierzęcą". Każdy by się na jego miejscu wściekł, gdyby stał się takim pośmiewiskiem.

Moi drodzy odwieczni kołtuni. To nie jest o papieżu. Więc się za nim tchórzliwie nie chowajcie. To nie jest o chrześcijaństwie, więc nie powołujcie się na uczucia religijne. To o was. O tym, że słowa JPII zastępujecie pomnikami JPII i się za nimi chowacie. Podobną operację robicie na Lechu Kaczyńskim. Jedyne uczucia, które ten spektakl naruszył, to wasz kołtuński narcyzm. Przejrzyjcie się w lustrze sztuki. Tłukąc lustro, nie staniecie się lepsi. Staniecie się tylko głupsi.

Tak, moi kołtuni kochani, to jest spektakl dla mnie. Bo jestem zły. Jestem na was niebywale zły, bo z prostej pychy i dla prostej władzy, zajmując w polskiej kulturze tak eksponowanie pozycje, tak ją deprawujecie i degenerujecie. Za to będziecie się smażyli w piekle. Jeśli w nie wierzycie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji