Artykuły

Ireneusz Maciejewski: Teatr lalkowy to teatr plastyczny

- Uważam, że teatr dla dzieci powinien operować pojęciami, tematami ogólnymi. Siłą, mądrością opowieści o zwierzętach, bajek i baśni jest uniwersalizm. Dzieci nie znają kontekstów politycznych czy społecznych - mówi reżyser Ireneusz Maciejewski.

Ostatnia premiera w Teatrze Guliwer w Warszawie może poprzez tytuł sugerować, że będziemy rozmawiać z dziećmi o ekologii, czy o przyrodzie. Jednak w "Obcym w lesie" zdaje się zupełnie o coś innego chodzi?

- "Obcy w lesie" to przedstawienie o tolerancji. Jest to opowieść o zwierzętach, ale jak to zwykle w bajkach bywa pod postacią zwierząt kryją się charaktery i postawy ludzkie. Opowiadamy o ludzkich sprawach w kontekście świata przyrody, a ściślej lasu.

Podjęcie tego tematu zdaje się wskazywać, że dzieci od najmłodszych lat powinny być uczone tolerancji wobec innych; czy rzeczywiście czteroletnie dziecko jest już na tyle dojrzałym partnerem, by taką dyskusję dzięki teatrowi z nim podjąć?

- Dzieci z brakiem tolerancji mają do czynienia od lat najmłodszych. To jest związane z behawioralnym zachowaniem człowieka. Reakcją obroną na obcego, jest brak zaufania do czasu, kiedy obcy nie objawi kim jest i jakie ma zamiary. W tym sensie każdy czterolatek zapewne to rozumie, bo tego bez wątpienia już doświadczył.

Temat wpisuje się w bardzo gorącą dyskusję w naszym kraju na temat uchodźstwa i przyjmowania ludzi z innych krajów do siebie. Czy spektakl w jakiś sposób sygnalizuje ten problem, czy zatrzymuje się na poziomie anegdoty, która może tylko zainspirować do takiej rozmowy? Jeśli na przykład nauczyciel czy rodzic zechce w ogóle taki dialog podjąć?

- Uważam, że teatr dla dzieci powinien operować pojęciami, tematami ogólnymi. Siłą, mądrością opowieści o zwierzętach, bajek i baśni jest uniwersalizm. Dzieci nie znają kontekstów politycznych czy społecznych. Za krótko żyją, żeby miały taką świadomość. Jeżeli rodzice czy opiekunowie przy pomocy naszych przedstawień będą chcieli objaśniać meandry życia społecznego, to można powiedzieć, że "Obcy w lesie" wpisuje się w tę narrację. Jednak wyższość tematów uniwersalnych nad współczesnymi polega na tym, że można je odnieść do wielu poziomów życia.

"Obcy w lesie" może pomóc również w rozpoznawaniu takich kategorii, jak dobro czy zło. Może uświadamiać dzieciom, że ktoś "nowy" wcale nie musi być od razu złym. Tym samym wskazujemy na zaufanie, którym takiego człowieka warto obdarzyć. Trzeba przyznać, że my dorośli też często mamy z tym problemy. Jako reżyser pracujący w teatrach głównie lalkowych i obserwujący reakcje dzieci w trakcie swoich przedstawień, czy zauważasz jakąś trudność w rozpoznawaniu przez dzieci tego, co dobre i złe, bo te granice czasami mogą bywać w ocenie dość kłopotliwe?

- Myślę, że sztuki teatralne adresowane do najmłodszego widza napisane są w taki sposób, aby dzieci nie miały problemów z odczytaniem, co jest dobre, a co złe. Większość dzieci nie ma również większego problemu z rozpoznaniem nieszczerych intencji. Nawet jeśli nie potrafią dokładnie określić na czym polega brak zaufania do określonych postaci.

Jakimi środkami teatralnymi najłatwiej rozbudzić dzieci, by zechciały wyjść poza samą anegdotę i zobaczyły w opowieści coś więcej niż tylko historię Pani Zięby, Wiewióry czy Rudego?

- Nie wiem. Kiedy reżyseruję nie skupiam się nad tym szczególnie. Myślę, że to coś zawiera się w konwencji, którą razem z pozostałymi realizatorami przedstawiamy. Długo zastanawiam się, jaką inscenizację zastosować do określonego tematu. Według mnie to głównie emocje i zdarzenia plastyczne dopowiadają tekst sztuki.

Ostatnio sięgasz w swoich realizacjach po repertuar wychodzący poza konwencje typowo bajkowo-baśniowe. Tak jest w przypadku "Obcego w lesie" Danuty Parlak, tak też było przy okazji poprzedniej realizacji w warszawskim Teatrze Baj, gdzie wyreżyserowałeś spektakl wg Leszka Kołakowskiego. Uważasz, że tego typu literatura łatwiej dociera do dzieci ze swoją problematyką i daje większe możliwości jeśli chodzi o rozmowę na tematy współczesne?

- Hmm...nie wybieram tekstów, które mają dotyczyć współczesności. Wręcz przeciwnie. Wybieram takie, które zbliżają się do bajki czy baśni. Lubię teksty, w których głównymi bohaterami są zwierzęta. Historie o zwierzętach są dobrze odbierane przez przedszkolaków, a lalkarzom dają pole do gry lalkami.

W swoich widowiskach bardzo często łączysz żywy plan z teatrem lalkowym, w "Obcym w lesie" wykorzystujesz lalki muppetowe, które przybierają postaci leśnych bohaterów. Czy to znaczy, że czysty teatr kukiełkowy, z parawanem, przestał Cię już interesować? A może w ogóle stał się de mode?

- Jak wspomniałem wcześniej inscenizację stwarzają tematy, a nie odwrotnie. Lubię teatr lalek za parawanem i czasem go stosuję. Powiem więcej, taka forma nigdy nie będzie de mode, bo młody widz dopiero poznaje teatr i zawsze znajdzie się miejsce na ten typ teatru. To dorośli widzowie, a zwłaszcza bywalcy teatralni uznają teatr bez widocznego animatora za archaiczny, ale nigdy młody widz, który widzi go pierwszy raz. Ale zgadzam się, że taki typ teatru może dziś wzbudzać mieszane uczucia u dorosłego widza, zwłaszcza jeżeli widział takowy źle zrealizowany. Problem zaczyna się wtedy, kiedy stosuje się taki zabieg bez określonego celu.

Przy tworzeniu spektaklu unikam dosłowności w plastyce (nie licząc lalek, ale one też nie straszą weryzmem, bo są artystyczną wizją scenografa). Według mnie teatr lalkowy, to teatr plastyczny. Staram się, aby w warstwie plastycznej zawarta była jakaś głębsza myśl.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji