Artykuły

Warszawa. Jak w Żydowskim Szolejchem zainspirował Guśniowską

10 marca Teatr Żydowski zaprezentuje koleją premierę - "Wielką wygraną" Szolema Alejchema w reż. Tomasza Szczepanka. Pokazy odbędą się w Klubie Dowództwa Garnizonu Warszawa.

W roku 2016 minęła setna rocznica śmierci Szolema Alejchema, jednego z klasyków literatury jidysz. Twórczość autora "Błądzących gwiazd" do dzisiaj pozostaje istotnym elementem kultury żydowskiej i dziedzictwa przekazywanego z pokolenia na pokolenie. Alejchem, autor kultowej postaci Tewjego Mleczarza, jest pisarzem, którego z takim samym rozrzewnieniem czytają zarówno dzieci, jak i czytelnicy dorośli. Jego humor niezmiennie bawi - sam pisarz uważał, że "śmiech to zdrowie, lekarze każą się śmiać". Jest on rzeczywiście mistrzem w opisywaniu żydowskiego życia, a śmiech był zawsze dla niego orężem wobec rzeczywistości, która go otaczała. Od lat jego komedie bawią również publiczność teatralną, a widzowie czekają wciąż na kolejne spotkania z jego ulubionymi bohaterami.

Najbliższa okazja trafia się już 10 marca, bo oto do repertuaru Teatru Żydowskiego zawita "Wielka wygrana", tyle że w nieco odmienionej postaci. Marta Guśniowska, zainspirowana tekstem Alejchema, postanowiła przepisać go na nowo. W przedpremierowym wywiadzie autorka "Baśni o Rycerzu bez Konia" powiedziała: "Uwielbiam łączyć Światy - realne z nierealnymi, umarłych z żywymi. Teatr jako kalka rzeczywistości nie bardzo mnie pociąga - ale już zabawa w tworzenie nowych Światów, nierzadko absurdalnych, abstrakcyjnych, dziwnych - to jest to, co lubię najbardziej". Na scenie Klubu Dowództwa Garnizonu Warszawa (przypominamy władzom miasta, że Teatr Żydowski wciąż nie ma stałej siedziby, gdzie mógłby eksploatować cały swój bogaty repertuar; scena przy al. Niepodległości jest teatrowi użyczana na zasadzie gościnności dzięki porozumieniu z MON) skonfrontować te dwie rzeczywistości będzie próbował Tomasz Szczepanek i grupa realizatorów, których zaprosił do współpracy (scenografia i kostiumy: Paweł Cukier, muzyka: Igor Przebindowski, choreografia: Aleksandra Dziurosz).

Szolem Alejchem zawsze interesował najwybitniejszych twórców teatralnych. Jego teksty realizowali Jakub Rotbaum, Szymon Szurmiej, Juliusz Berger, Ida Kamińska, Chewel Buzgan czy Maciej Wojtyszko. Ten ostatni wystawił w Teatrze Żydowskim spektakle, które do dzisiaj cieszą się ogromnym powodzeniem - rozśpiewane widowisko "Marienbad" i kameralny monodram "Pieśni nad pieśniami" w wykonaniu Jerzego Walczaka. Warto przypomnieć, że przedstawienia oparte na tekstach Alejchema zaczęły pojawiać się w Teatrze Żydowskim zaraz po II wojnie światowej, najpierw we Wrocławiu i w Łodzi, potem w Warszawie. Jego twórczość interesowała również reżyserów radiowych, między innymi Waldemara Modestowicza ("Notatki komiwojażera") i Andrzeja Piszczatowskiego ("Pieśń kozy" i "Tewje Mleczarz i przyjaciele"). Sama "Wielka wygrana" pojawiła się na scenie Teatru Żydowskiego za sprawą opracowania dramaturgicznego i reżyserii Jakuba Rotbauma, najpierw w roku 1964, następnie w 1972 i w 1985. W drugiej realizacji pojawili się na scenie, jako aktorzy, Jan Szurmiej (Kopeł), Gołda Tencer (Bejłka) i Szymon Szurmiej (Oskar Fajn).

Proza Szolema Alejchema w znakomity sposób obrazuje egzystencję wschodnioeuropejskich Żydów, przyczyniając się w znacznym stopniu do rozwoju literackiego jidysz. To twórczość zdominowana przez licznie stosowane metafory i niezwykle barwną narrację, dlatego zawsze staje się doskonałym budulcem stricte teatralnym, z czego postanowiła skorzystać Marta Guśniowska. W jej lekkim i zabawnym tekście ważne jest nie tylko samo zdarzenie teatralne, ale i wartka narracja, opowiedzenie historii, w bardzo silnym związku z tzw. scenicznym dzianiem się. Już podczas lektury utworu zadziwia to, jak szybko i na swój sposób przyjemnie płynie akcja dramatu oraz jak wiele w nim niespodziewanych sytuacji wywołujących śmiech i refleksję.

"Ironia całej tej historii polega na tym, że gdyby nie zachciało mi się tej cholernej Wielkiej Wygranej zapewne jeszcze bym żył. A tak - jak domyśli się inteligentny widz, którego czujnej uwadze nie umknie ni szczegół, ni pył - trup ze mnie, jak się patrzy. A wszystko zaczęło się od..." - no właśnie... - tymi słowami rozpoczyna swój sceniczny żywot Szymełe Sorokier, krawiec, by już za chwilę zmierzyć się z przeciwnościami losu, które będą konsekwencją podjęcia decyzji, by po trzydziestu latach milczenia ponownie zagrać w totolotka. Dla jego żony Eti Meni to nic innego jak oddanie się w szpony hazardu i zatracanie w nałogu. Ale niepokorny małżonek sam wie najlepiej, co mu wolno, a co nie. W ten sposób na "chybił trafił" otwiera puszkę pandory - nieszczęścia, trudności, kłopoty i utrapienia zaczną się mnożyć w zawrotnym tempie. Dwadzieścia milionów nie uchroni bowiem rodziny krawca przed spóźnionym buntem trzydziestoletniej córki, dla której prezenty nie są w stanie odkupić braku ojcowskiej uwagi i matczynego ciepła. Czy jest możliwość powrotu do stałego ładu, kiedy nagle cały świat wywraca nam się do góry nogami i wszystko pada na łeb i szyję? Czy można wtedy pozostać wiernym sobie i swym ideałom? To tylko niektóre z pytań, które nasuną się po obejrzeniu tej szalenie zabawnej i zwariowanej komedii muzycznej, ale w końcu nie od dziś wiadomo, że kowalem swego szczęścia każdy bywa sam. Już Arystoteles mawiał, że "nasze szczęście zależy od nas samych".

Przypomnijmy zatem, że najpierw było czytanie performatywne w ramach "Przepisów domowych", których kuratorem był Mike Urbaniak. Teraz "Wielka wygrana" Szolema Alejchema, przepisana przez Martę Guśniowską, jako pełny spektakl, wchodzi do repertuaru Teatru Żydowskiego. Uwspółcześniona klasyka żydowska, najważniejszego autora piszącego w języku jidysz, to komedia opowiadająca o losach biednego krawca, który wygrywa wielkie pieniądze na loterii, obfitująca w liczne metafory i barwną narrację. To historia pełna atrakcyjności przekazu, wypełnionego zabawnymi dialogami, muzyką i tańcem. Czy "wielka wygrana" może nas i naszych najbliższych uszczęśliwić? Jeśli tak, to co zrobić, żeby tak się stało? A może jednak nasze szczęście zależy od tego, co myślimy, a nie od tego, jak wiele posiadamy? Może powinniśmy je odkrywać najpierw w naszym wnętrzu, a nie w materialnym świecie, który potrafi nami zawładnąć? Bo szczęście - jak mawia stare porzekadło - to nie stacja kolejowa, na której wysiadasz, lecz sposób w jaki podróżujesz. Zapraszamy Państwa w tę podróż, pełną inteligentnego dowcipu, zabawy, humoru i żartu!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji