Artykuły

Energia kultury 2014: Jezus kontra Moniuszko

Jubileuszowy "Straszny dwór" w reżyserii Krystyny Jandy w Teatrze Wielkim oraz rock opera "Jesus Christ Superstar" w teatrze Muzycznym to kolejni finaliści Energii Kultury 2014

Energia Kultury to plebiscyt na najważniejsze artystyczne wy­darzenie roku, organizowany przez Narodowe Centrum Kultury, "Gazetę Wyborczą", Telewizję Toya i klub Wytwórnia. Po pierwszym eta­pie, w którym widzowie i czytelnicy zgłaszali swoje propozycje, kapituła wyłoniła 11 finalistów. Ostateczny wynik będzie zależeć od SMS-owego i in­ternetowego głosowania, które po­trwa do południa 23 stycznia. Tego dnia o godz. 19 w klubie Wytwórnia podczas gali zostanie ogłoszony zwy­cięzca. Plebiscytową nagrodą jest ko­łyska Newtona - urządzenie pokazu­jące, jak energia przenosi się w świę­cie materii. Jedna z kulek wykonana jest ze złota. Laureat może po nią się­gnąć, kiedy będzie potrzebował kapi­tału na realizację kolejnych wyzwań.

Po raz czwarty zostanie wręczo­na także nagroda dla osoby szczegól­nie zasłużonej dla łódzkiej kultury. Jej nazwisko zostanie ujawnione do­piero podczas gali.

Galę w klubie Wytwórnia uświet­ni występ Tymona Tymańskiego - muzycznego ekscentryka znanego z zespołów Miłość, Kury i Tymon & The Transistors, współautora powie­ści "Chłopi III", żonglera absurdów i artysty totalnego.

Dziś prezentujemy kolejne nomi­nowane wydarzenia - dwie premie­ry teatralne.

"Straszny dwór" - operowy debiut Krystyny Jandy

Sześćdziesiąt lat temu łódzka scena operowa rozpoczęła działalność in­scenizacją "Strasznego dworu" Sta­nisława Moniuszki. Opowieść o bra­ciach szlachcicach, którzy postana­wiają pozostać "w bezżennym sta­nie", postanowiono przywrócić do repertuaru w ramach obchodów ju­bileuszu. Dlaczego dwór jest strasz­ny? Ci, którzy jeszcze nie wiedzą, po­winni obejrzeć spektakl!

Autor libretta, Jan Chęciński, za­adaptował dla Moniuszki anegdotę ze "Starych gawęd i obrazów" Kazi­mierza Wójcickiego. W tekście po­brzmiewają też echa "Ślubów panień­skich" Fredry i patriotyczny nastrój z "Pana Tadeusza". Jak pisał Piotr Ka­miński, "urok dzieła wskrzesza każ­da nowa interpretacja, byle natchnio­na i rozmiłowana w jego zaletach". Spektakl Teatru Wielkiego jest taką właśnie realizacją.

Reżyserię powierzono Krystynie Jandzie, co zapewniło doskonalą pro­mocję ogólnopolską. To operowy de­biut aktorki. Właścicielka Teatru Polonia i Och-Teatru wyznała, że nie by­ła to pierwsza propozycja współpra­cy z operą. Dlaczego przyjęła zapro­szenie Teatru Wielkiego? Bo kiedy ja­ko ośmiolatka po raz pierwszy zoba­czyła "Straszny dwór", "myślała, że umrze z zachwytu".

Janda podeszła do arcydzieła Moniuszki z szacunkiem. - Tradycyjne wykonanie wydaje się obecnie szpi­cem awangardy. Kiedyś mówiło się, że dobra reżyseria to taka, której nie widać - wyjaśniała "Wyborczej". Naj­większą zmianą było przeniesienie akcji do czasów, kiedy Moniuszko tworzył operę - po upadku powsta­nia styczniowego. Na wywołane tą reżyserską decyzją sprzeczności w spektaklu narzeka na łamach "Ruchu Muzycznego" Józef Kań­ski. Z historycznym kontekstem współgra oprawa plastyczna. W za­projektowanych przez Dorotę Roqueplo kostiumach i dekoracjach autorstwa Magdaleny Maciejew­skiej dominują szarość, biel i czerń. Zaproponowana przez Jandę inspi­racja Grottgerem sprawiła, że uda­ło się uciec od zapachu naftaliny al­bo klimatu cepelii. Dla spragnio­nych kolorów jest barwny akcent na koniec - na scenę wpada balet tańczący mazura.

Na spektakl premierowy zapro­szono Małgorzatę Walewską - najbar­dziej znana polska mezzosopranistka brawurowo zagrała Cześmkową. Dyrygował Piotr Wajrak.

"Jesus Christ Super star" - energia młodości

Hipisowską wersję Ewangelii poka­zano po raz pierwszy w 1971 roku na Broadwayu. Zbigniew Macias, dyrektor artystyczny Teatru Muzycznego, od dawna marzył o włączeniu do re­pertuaru bestsellerowej rock opery Andrew Lloyda Webbera i Tima Rice'a. - "Jesus Christ Superstar" to dzieło wybitne, zarówno literacko, jak i muzycznie. Wciąż aktualne - wy­jaśniał.

Teatr dostał licencję na dwa lata z możliwością przedłużenia. Kon­sternację wzbudziła wskazówka w umowie, że akcja ma się rozgry­wać 2 tysiące lat temu w okupowa­nej Jerozolimie. Nieporozumienie zostało wyjaśnione: licencjodawcy wprowadzili talu zapis, bo jeden z re­alizatorów osadził akcję widowiska w Republice Południowej Afryki, zmieniając faryzeuszy w policjan­tów, a uczniów Jezusa w członków Afrykańskiego Kongresu Narodo­wego.

Temat dzieła jest uniwersalny, ale Macias postanowił odnieść się do współczesnych realiów. Kim byłby Je­zus dzisiaj? Czy miałby profil na Facebooku? Łódzki spektakl nie nawią­zuje już do hipisowskiąj kontrkultu­ry, lecz krytykuje świat zdominowa­ny przez media i wielkie korporacje. Demonstranci uzbrojeni są w tablety, Piłat jest znudzonym biznesmenem, a Heroda wystylizowano na Conchitę Wurst. Kostiumografki, młode absolwentka i Akademia Sztuk Pięknych. zainspirowały się kolekcjami m.in. Łu­kasza Jemioła i Macieja Zienia.

Zamiast angażować gwiazdy (w Gdyni Marię Magdalenę zagrała Małgorzata Ostrowska, Jezusa - Ma­rek Piekarczyk z TSA), realizatorzy postawili na energię młodości, O ro­le walczyło 170 młodych artystów z ca­łej Polski, a o zwycięzcach castingu na pewno jeszcze usłyszymy.

Tuż po ogłoszeniu, że Teatr Muzyczny rozpoczyna przygotowania do realizacji "Jesus Christ Superstar", w katolickim portalu gloria.tv opub­likowano tekst ostrzegający przed "bluźnierczym spektaklem". Na szczęście obyło się bez protestów. - Chcemy pokazać piękne widowi­sko, a nie epatować skandalem - za­powiadał Macias.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji