Artykuły

W teatrze na rozkładanych krzesłach

"Aktor reaktor" w reż. Piotra Bogusława Jędrzejczaka w Teatrze im. Szaniawskiego w Płocku. Pisze Milena Orłowska w Gazecie Wyborczej - Płock.

Świetna premiera płockiego teatru. Czego tam nie ma - pantomima, opera, wiersze o truciu szczurów w Łodzi, a także bułka z serem... I tak przez ponad godzinę. A wszystko za sprawą jednego aktora.

Budynek płockiego teatru jest w remoncie. Aż do jego zakończenia artyści korzystają z dwóch scen - w szkole muzycznej i w sali koncertowej Dzieci Płocka. W sobotę wieczorem w siedzibie zespołu prawdziwa teatralna premiera odbyła się po raz pierwszy.

Przyznaję, trochę się obawiałam, jak wypadnie ta sala przyozdobiona obrazkami tancerzy w strojach folklorystycznych i portretem Oskara Kolberga. Moje obawy okazały się bezpodstawne. Choć przy Jachowicza 34 publiczność siedziała nie w czerwonych teatralnych fotelach, ale na rozkładanych krzesełkach, mogła się poczuć jak w prawdziwym teatrze. Przyciemnione światła, atmosfera, eleganckie stroje widzów, wszystko jak trzeba. Jasna sprawa, teatr to nie budynek. To spotkanie.

Wspominam o tym, bo premiera "Aktora reaktora", monodramu autorstwa Artura Belinga i w reżyserii Piotra Bogusława Jędrzejczaka, dotyczy właśnie istoty teatru.

"Nienawidzę teatru. Nienawidzę grać" - powtarza główny i jedyny bohater tej sztuki, aktor, czyli Mariusz Pogonowski. Z wielu powodów. Niskie pensje, uciążliwi reżyserzy, ograniczeni intelektualnie i obłudni koledzy po fachu, osobowość zatracona gdzieś w masie ról. I w końcu najważniejsze. Bohater mówi: "Teatr to udawactwo. Sztuczność, która stara się naśladować prawdziwe życie. Kłamstwo".

Jednak paradoksalnie "Aktor reaktor" wydaje się być pochwałą teatru. W sobotę Pogonowski przez ponad godzinę wyrzucał z siebie te żale, a publiczność siedziała na rozkładanych krzesełkach jak zaczarowana. Bo aktor dał prawdziwy popis możliwości - swoich i teatru. Był mimem (za ruch sceniczny odpowiada Katarzyna Anna Małolepsza), śpiewał arię z opery Mozarta, czytał wiersze o truciu szczurów w Łodzi, śmiał się, wściekał, wcinał nawet bułkę z serem. Mógł mówić o horrorze albo o szaleństwie, o rybach albo o kometach, posługiwać się słowem albo ciałem. Dla niego nie miało to znaczenia, ba, decyzję o toku przedstawienia pozostawił widzom (którzy faktycznie decydowali o wszystkim; za pomocą przycisków wybierali, czy wolą konwencję horroru od konwencji operowej albo o czym w ogóle ma mówić aktor). Jego rozgoryczenie, jego emocje były prawdziwe, dlatego widzowie byli zachwyceni.

Tuż przed przedstawieniem Mariusz Pogonowski dostał Srebrną Maskę. Płockie Towarzystwo Przyjaciół Teatru wyróżniło jego rolę Chlestakowa w "Rewizorze".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji