Na Małej Scenie w Dramatycznym
Na Małej Scenie warszawskiego Teatru Dramatycznego nawet w chudych latach tego zespołu można było obejrzeć kilka interesujących przedstawień. Wśród nich jedną z najlepszych teatralnych adaptacji prozy Marka Hłaski - "Ósmy dzień tygodnia" w reżyserii Marka Wilewskiego ze znakomitą rolą Olgi Sawickiej, czy też utwór Sanisława Grochowiaka "Okapi" niebanalnie zrealizowany przez Bogdana Czajkowskiego. Obecnie możemy oglądać na Małej Scenie sztukę radzieckiego dramaturga Edwarda Radzińskiego "TEATR CZASÓW NERONA I SENEKI" w reżyserii Henryka[red.Jacka] Zembrzuskiego.
Neron - szósty cesarz Rzymu - był postacią wzbudzającą kontrowersje nie tylko wśród historyków. Wychowany przez filozofa stoickiego Senekę wyrósł on na człowieka nieprzeciętnego, obeznanego z filozofią miłośnika i mecenasa sztuk pięknych, zdradzającego też niepoślednie talenty aktorskie i wokalne. Był Neron władcą roztropnym i sprawiedliwym, dbającym o lud rzymski. Jednak z czasem doszła do głosu druga, ciemniejsza strona natury cezara: ujawniły się jego skłonności do wszelakiej ekstrawagancji-erotycznego wyuzdania, lubieżności, związków homoseksualnych, okrucieństwa; nie cofał się przed zbrodnią Jednym z najczęstszych zarzutów stawianych Neronowi jest obwinianie go o podpalenie Rzymu, choć dowody tego czynu są nadzwyczaj mizerne. Jest także rzeczą dziwną i to, iż współcześni Neronowi historycy wydawali o nim jak najgorsze opinie, zaś lud rzymski uwielbiał swego władcę, a po jego śmierci długi czas krążyły po całym Imperium wieści, że cezar żyje, a nawet pojawił się w różnych miejscach. W Imperium Rzymskim podobnie jak i w innych, także współczesnych państwach, istniał pewien dualizm życia społecznego, rozbijało się ono na dwa kręgi: krąg elity władzy i krąg obywatelski. Czasami obie te sfery oddziaływały na siebie, przenikały się, ale z reguły były one wzajemnie odizolowane. To właśnie w kręgu elity władzy rozegrały się wszystkie te potworne zbrodnie jakie opisywali rzymscy historiozofowie: moralne zdziczenie, gwałty, zabójstwa. Radziński przedstawia Nerona z perspektywy kręgu władzy. Popadający w szaleństwo cezar upokarza i morduje senatorów rozkoszując się tym, kpi ze wszelkiej moralności i wyszydza nauki swego wychowawcy - Seneki. Stary i schorowany filozof musi przyglądać się tej przerażającej metamorfozie swego ucznia, którego przecież nawet usynowił. Jego wysiłki pedagogiczne legły w gruzach - miał przed sobą ludzką bestię -okrutną i bezwzględną. Paraliżuje go strach, lęk o własne życie, które jest przecież igraszką w rękach szaleńca i tylko Diogenes - mędrzec siedzący w beczce - obojętnie obserwuje tę przerażającą grę zbrodniczych namiętności z rozumem. Jeśli postaci Nerona, Seneki i Diogenesa potraktować jako symbole, nosicieli idei, kolejno: władzy, wiedzy i humanizmu (Diogenes mówi przecież, że kocha ludzi, bez względu jakimi są), to sens utworu Radzińskiego można by odczytać w taki oto sposób: władza może podporządkować sobie wiedzę, nawet zniszczyć ją może również zniszczyć wszelkie wzniosłe idee - dobra, prawdy, miłości, ale one wbrew wszystkim usiłowaniom odrodzą się. Ukrzyżowany Diogenes to przecież zwiastuje. "Teatr czasów Nerona i Seneki" to spektakl nierówny, środkowa jego partia grzęźnie w nawale gadulstwa, zbyt wiele bowiem słów jest bez znaczenia a nad ekspresyjna chwilami gra Marka Kondrata burzy groteskową aurę tych scen. Jednak w przekroju całego spektaklu aktor ten tworzy interesującą postać człowieka popadającego w szaleństwo, który chwilami odzyskuje rozsądek, ale wówczas przerażony tym co widzi i słyszy z ust posłusznych mu ludzi chce utracić zmysły, a gdy nie może, kontynuuje świadomie przerwaną grę. Kondrat zdjął z Nerona odium trywialnej jednoznaczności. Henryk Machalica grając Senekę prezentuje wszystkie walory swego dojrzałego kunsztu aktorskiego, a Włodzimierz Press przypominał się warszawskiej publiczności ciekawą i sugestywną rolą Diogenesa. Warto też zwrócić uwagę na muzykę w tym spektaklu autorstwa Jana A.K [red. P] Kaczmarka, której walory nie zostały jednak w pełni wykorzystane.