Artykuły

Klęska filozofii

W historii narodów i ludz­kości zapisały się okresy szczególnie okrutne - ni­by krwią zabarwiona fala. Były to rządy jednostek, którym uda­ło się skupić w swoich rękach despotyczną władzę. Jest to, nie­stety, fala powracająca w różnych epokach, czego doświadczaliśmy w ostatnim pięćdziesięcioleciu. Nie dziwnego, że takie postacie i wydarzenia fascynują nie tylko historyków, ale także i pisarzy. Do tych spraw powraca w swo­jej sztuce pt. "Teatr czasów Ne­rona i Seneki", wystawionej na scenie Teatru Dramatycznego w Warszawie, radziecki pisarz śred­niego pokolenia Edward Radziński*). Autor znany jest warszaw­skiemu widzowi dzięki sztuce "Lubin, czyli śmierć Kubusia Fatalisty", pokazanej na tej samej scenie w roku 1981 oraz przywiezionemu z Moskwy przez Teatr im. Jermołowej spektaklu "Sceny sportowe 1981".

W swojej sztuce, szaleństwo i ok­rucieństwo Nerona skontrastował au­tor z systemem etycznym i wycho­wawczym stoika Seneki. Jednym z jej głównych wątków problemowych stała się odpowiedzialność intelek­tualisty za teorie, które głosi, a więc za kształt rzeczywistości, na którą stara się wpływać. Autor, zdawało­by się, zapytuje: W jakim stopniu szaleństwa Nerona wypływają z przy­rodzonego skażenia jego charakteru, z uwarunkowań ówczesnej władzy, a jak dalece predyspozycje te spotęgo­wane zostały przez konfronta­cje nauk mistrza z rzeczywis­tością. Jak relatywizm etyczny stoika Seneki uzbroił Nerona w mo­tywacje zbrodni. Czy nie niespójność głoszenia prawd i wskazań z osobi­stym przykładem nauczyciela nie wy­ostrzyła zbrodniczych skłonności wy­chowanka. Sztuka jest zdecydowanie dialogową, choć tekst potra­ktowany został przez reży­sera bardziej kameralnie, niż wskazywałyby na to didaskalia dające duże możliwości dla bar­dziej monumentalnego potrakto­wania utworu. Reżyser jednak nie przygłuszając akcentów dyskursywnych, stara się zdynamizować akcję, unikając wszelkiej dosło­wności w warstwie czysto wizu­alnej, oswobadza wyobraźnię wi­dza od zewnętrznych skojarzeń z epoką, poza kostiumem, zresztą dość swobodnie pod tym wzglę­dem potraktowanym przez sceno­grafa. Wyprowadza również ak­cję z architektury pałacu Nerona, choćby tak sugestywnie opisywa­nego przez Tarkwiniusza, zamy­kając ją w przestrzeni ograniczo­nej wyłącznie białymi kotarami. Tak, jakby wydarzenia miały roz­grywać się poza czasem, zaś postacie swobodnie kreowane przez cezara stawały się wcieleniem drwiny z idei niegdyś mu wpa­janych przez Senekę. Znajduje to wyraz w epizodach taneczno-pantomimicznych, rozgrywanych przez parę niewolników, jakby na drwinę z bogów nazwanych imie­niem Wenus (Ewa Isajewicz-Telega) i Amor (Mieczysław Moraw­ski).

Neron - Marka Kondrata, świadomie hamujący swoje sza­leństwo, kojarzy się chwilami z zepsutym chłopcem, okrutnym wobec osaczonych, słabszych stworzeń. Neron eksperymen­tuje, jak dalece człowiek zdolny jest unieść własne okrucieństwo. Staje się przez ton swój "teatr" partnerem prze­wrotnego dialogu o konsekwen­cjach filozofii. Henryk Machalica w roli Se­neki stworzył postać zrezygnowa­nego mędrca, który wie że zgi­nie, i nie próbuje nawet walczyć o swoje życie. A jeśli, to czyni to już bez wiary w ocalenie. Jest to postać zarysowana powściągli­wie, świadomie statyczna, ale w tym statycznym ujęciu roli tym sugestywniej uwydatnia się klę­ska idei zrodzonej z niekonsek­wencji. W taką rzeczywistość obarczoną beznadziejnością sytuacji i drwi­ną z wartości, wpisana została postać Diogenesa. Okrucień­stwo władcy i kompromitacja fi­lozofa znalazły pozornie kruchą przeciwwagę. W tej roli zagranej przez Włodzimierza Pressa, zo­stała wyrażona prawda, że sza­leństwo zbrodni i zwyrodnienia może być zniweczone jedynie sza­leństwem miłości. Diogenes umie­ra ukrzyżowany ponownie, i tą sceną człowieka ukrzyżowanego, najsilniej przemawiającą do pol­skiego widza, Jacek Zembrzuski przysłania końcowy, zdawałoby się - pesymistyczny, akcent ut­woru, w którym brzmi "przyt­łumiony śmiech" Apollo-Nerona i jego towarzyszy Amora i Wenus, wokół płonącej beczki z zamk­niętym w niej Seneką. To wy­trącenie ostatniego akcentu z tek­stu sztuki, nie oznacza jej za­fałszowania. Misterium krzyża, rozpięcie na nim człowieka, przy­słoniło teatr piekieł.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji