Artykuły

Spadek po Sroce

Trupę opolskiej sceny dramatycznej rozpiera twórcza energia. W ostatnich dniach przed zakończeniem sezonu Teatr im. Jana Kochanowskiego wystawił aż trzy premiery.

Dla nowego dyrektora, który obejmie teatr po wakacjach, jest to sytuacja komfortowa - we wrześniowym repertuarze pojawią się od razu trzy nowe, nie ograne tytuły. Frekwencja powinna być zapewniona, zwłaszcza że wszystkie trzy spektakle mają charakter kameralny i na czerwcowych przedstawieniach premierowych obejrzała je zaledwie garstka widzów.

"Papierowe kwiaty" Egona Wolffa w reżyserii Bartłomieja Wyszomirskiego to mroczny thriller przypominający drapieżne dramaty Ireneusza Iredyńskiego. Opowieść o spotkaniu samotnej kobiety wyzwolonej z bezdomnym lumpem staje się studium relacji między katem i ofiarą. Stu-dium bardzo przekonującym, głównie dzięki dojrzałym aktorskim kreacjom Macieja Orłowskiego i Judyty Paradzińskiej. "Papierowe kwiaty" to historia zdzierania masek, relacja o bolesnym odkrywaniu własnych niezaspokojonych potrzeb. Dzieje gorzkiego i tragicznego samopoznania wpisane zostały w schemat kryminalnej wręcz rozgrywki między bezbronną kobietą a bezlitosnym psychopatą. Dramat Wolffa to opowieść na miarę naszych czasów, w których popularność zyskują bohaterowie typu doktora Hannibala Lectera.

Inny zupełnie klimat przynosi wyreżyserowana przez Wiesława Hołdysa współczesna sztuka Lidii Amejko "Męka Pańska w butelce". To historia oparta na dziejach Uriela Acosty, XVII- wiecznego żydowskiego teologa-obrazoburcy, kwestionującego nieśmiertelność duszy i głoszącego inne bezbożne poglądy. W Uriela wciela się perfekcyjnie Waldemar Kotas, po raz kolejny udowadniając, że potrafi zagrać chyba każdą postać. Największe oklaski należą się jednak Grażynie Misiorowskiej, odtwórczyni roli Gumajki, bezdomnej kloszardki, włóczącej się po śmietnikach ze stalową laską, w którą wcieliła się dusza Acosty. Nie przez przypadek - zgodnie z żydowskimi wyobrażeniami, bezbożnik staje się po śmierci dybukiem, demonem uwięzionym w jakimś materialnym ciele. U Amejko wychodzi na to, iż w zaświatach Acosta przekonuje się, że jednak racji nie miał. I, paradoksalnie, historia jego teologicznej klęski ma wymiar optymistyczny. Miłosierdzie, zrozumienie, pocieszenie - taki los czeka wszystkich, nawet tych ze śmietniska świata, którym czasem udaje się wygrzebać butlę, w której ktoś kiedyś ukrył trzy krzyże, odtwarzając Mękę Pańską.

Atutem spektaklu Hołdysa jest troska o szczegół. Znakomita jest i brawurowa Grażyna Rogowska w epizodzie zdziwaczałej ciotki Almy, i scenografia Janusza Tartyłły, dyskretnie odtwarzająca portową scenerię Amsterdamu.

Trzecia opolska premiera to "Lekcja" Ionesco, którą wyreżyserował ormiański emigrant Samwel Baginjan. Jego żona Julietta Stepanjan wcieliła się w rolę Służącej, świetnie "ogrywając" niedoskonałą polską wymowę. Uczennicę zagrała Grażyna Rogowska, Profesora - Waldemar Kotas (a któżby inny). Interpretacja Baginjana jest zaskakująco ascetyczna. Nie ma w niej historycznych aluzji, niemal całkowicie wyparowało z niej także seksualne napięcie między parą głównych bohaterów.

Co zostało? Historia pełna absurdalnych dialogów i zdarzeń, zarazem przerażająca i śmieszna, tak naprawdę nie próbująca komentować świata. Publiczność bawiła się na niej dobrze, ale ci, którzy znali tekst dramatu, wyszli z teatru z poczuciem niedosytu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji