Artykuły

Pastisz z dodatkami

"Misery" w reż. Andrzeja Celińskiego w Teatrze Polskim w Bielsku-Białej. Pisze Aleksandra Czapla w Gazecie Wyborczej - Katowice.

Są sztuki, które wymagają specjalnego przygotowania. Teatromanom proponuję więc dwudniowy urlop - w sam raz na wyprawę do miejskiej biblioteki, do wypożyczalni filmów i na wieczorny spektakl w bielskim Teatrze Polskim. Oto kilka wskazówek, jak dobrze bawić się na najnowszej teatralnej adaptacji horroru Stephena Kinga.

Po pierwsze, należy przeczytać książkę "Misery" - nieco opasły tom, zapewniam jednak, że bez zbędnych, długich opisów przyrody. Po drugie, niezwłocznie zobaczyć kultową ekranizację "Misery" z oscarową rolą Kathy Bates. Dodatkowo warto zafundować sobie maraton filmowy z "Dzieckiem Rosemary" Polańskiego (tu zwracam uwagę na kompozycje Komedy) oraz "Nagi lunch" Cronenberga, ze szczególnym uwzględnieniem roli maszyny do pisania. Obowiązkowo należy przypomnieć sobie ostatnią galę rozdania Telekamer czy Wiktorów oraz niezwykle dramatyczny moment, gdy padają słowa: "a zwycięzcą jest...". Następnie przed wyjściem przesłuchać jeszcze kilka dzieł mistrzów Beethovena ("Marcia Funebre" z III Symfonii) oraz Chopina i śmiało udać się w kierunku kasy Teatru Polskiego.

Na scenie powitają nas Annie Wilkes (w tej roli Grażyna Bułka), prawie jak pielęgniarka z "Ostrego dyżuru" czy rodzimego "Na dobre i na złe", rozkochana w romantycznych powieściach o kolorowych okładkach, oraz prawie noblista, mistrz pióra klasy B - Paul Sheldon (Grzegorz Sikora). Jak przystało na horror, istotnie mrozi krew w żyłach, jednak bynajmniej nie ze strachu. Reżyser Andrzej Celiński serwuje widzom kulturowy pastisz z filmowymi cytatami, fajerwerkami, interaktywną lodówką (której nie powstydziłby się Darren Aronofsky w "Requiem dla snu") i kostiumami z XIX wieku. W oczekiwaniu na dalszy ciąg filmowych przygód Misery Chastain (skrycie liczę na to, że powstająca z trumny bohaterka stanie się co najmniej krwawą wampirzycą) zapraszam do teatru na groźny seans komiczny. Ortodoksyjni wielbiciele prozy Kinga pewnie wrócą po spektaklu pod teatr z siekierami, za to reszta opuści scenę w dobrym nastroju. Do czasu, aż widzowie zorientują się, że to nie my pożeramy kulturę masową, ale ona pożera nas.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji