Artykuły

"Urodziny infantki" w reż. Marcina Jarnuszkiewicza w Teatrze Lalka w Warszawie i "Bajka o dobrym smoku" w reż. Aliny Skiepko-Gielniewskiej w Teatrze Guliwer w Warszawie. Pisze Jolanta Gajda Zadworna w Życiu Warszawy.

W Lalce trwa dworska zabawa, a tymczasem w Teatrze Guliwer przy ulicy Różanej zamieszkał smok. Nazywa się śmiesznie, Ciuńcio i na pierwszy rzut oka przypomina sympatycznego przedszkolaka. Niech was jednak nie zwiodą pozory. Kiedy trzeba, Ciuńcio potrafi się rozprawić z groźnymi zbójami, umie przechytrzyć czarownicę i wyratować z opresji przyjaciela, Jurka. Ciuńcio posiada jeszcze jedną niezwykłą umiejętność - rapuje. I to jak. Ma do tego dryg, i uwierzcie - porywa do podrygiwania całą widownię. Na "Bajkę o dobrym smoku" spokojnie mogą przyjść czterolatki, ale też osoby, którym wydaje się, że z bajek już wyrosły. Szybko przekonają się, że baśniowa dekoracja może skrywać bardzo współczesne realia. Chwilami o wiele prawdziwsze (i ciekawsze) niż te znane z komputerowych gier.

Jeśli dawno nie byliście w teatrze lalkowym, ale też jeśli trafiliście do niego całkiem niedawno, koniecznie zaplanujcie ponowną wizytę. Sporo się dzieje na warszawskich scenach - choćby w mieszącej się w PKiN Lalce, która zaprasza na dwór hiszpańskiej księżniczki. Adaptacja opowiadania Oscara Wilde'a, napisanego w 1888 roku (!) nie jest spektaklem dla maluchów. Pojawia się w nim smutek króla opłakującego zmarłą żonę i cierpienie nieświadomego swojej brzydoty karła, który staje się atrakcją obchodzonych hucznie urodzin królewskiej córki. Ale w "Urodzinach infantki" [na zdjęciu], obok chwil zadumy i refleksji, jest też miejsce na zachwyt teatralną magią. W ciemnej sali błyszczą wspaniałe stroje, z mroku wyłaniają się widowiskowe korowody, są zapierające dech popisy lalkowego linoskoczka i niezapomniana walka byków. Warto to zobaczyć.