Artykuły

Czy można cierpieć w powodu moralności?

"Mąż i żona" Aleksandra Fredry w reżyserii Jarosława Kiliana w Teatrze Polskim w Warszawie. Pisze Wojciech Giczkowski w Teatrze dla Was.

Plakat Mieczysława Wasilewskiego, anonsujący przedstawienie "Męża i żony" Aleksandra Fredry w Teatrze Polskim w Warszawie, to powrót do lapidarności w tej formie sztuki użytkowej, do jej najlepszych czasów, gdy za pomocą piktogramu wyrażano anegdotę wymyśloną przez autora lub reżysera. W tym przypadku, patrząc na plakat, widzimy dualizm paralaktyczny uzależniony od kąta naszego widzenia. Raz główną postacią jest kobieta, a raz mężczyzna - i to jest istota sentencji literackiej, którą widz otrzyma wybrawszy się na przedstawienie Jarosława Kiliana.

Reżyser posłużył się tym samym chwytem, co Jan Englert w ubiegłorocznej inscenizacji telewizyjnej tej komedii i przeniósł utwór do okresu dwudziestolecia międzywojennego XX wieku, do bogatego domu. Jednak uchronił widza od oglądania problemów erotycznych mocno podstarzałych bohaterów. Do obsady zaprosił bowiem aktorów młodych, którzy o swoim życiu erotycznym opowiedzieli tak, jakby myśleli o nim 26 godzin na dobę.

"Intryga zręcznie prowadzona, bez epizodów, sceny żywe i w wielu miejscach nowe sytuacje, interes ciągle utrzymany, wiersz gładki, wykazują niepospolity talent autora. Może cały obraz przedstawia zanadto niekorzystne pożycie domowe..." - pisał po premierze "Męża i żony" anonimowy recenzent "Kuriera Warszawskiego". To pożycie w przedstawieniu Kiliana jest pokazane mocną kreską od pierwszej sceny, bez udawania, że to tylko flirt czy przekomarzanie się kochanków. Marta Kurzak, grająca Elwirę, w odważnym dezabilu kłóci się z kochankiem Alfredem, granym przez Piotra Bajtlika, który od pierwszej sceny jest w swej roli cynicznym Casanovą. Młoda, lecz już doświadczona aktorka, jaką jest Kurzak, postawiła na pokazanie dwoistości kobiecej, jest zdecydowana w kontaktach z kochankiem, świadoma swej kobiecości, nie boi się niczego. Płynie na falach swojego uczucia, nie obawiając się, że jej podwójne życie może się wydać. Bajtlik zaś to młody lis w kurniku, który chętnie wykorzystuje panią, ale ma także chrapkę na ponętną pokojówkę. Okazuje się, że Alfred wszystkiego uczy się od męża niewiernej Elwiry, który uważa się za specjalistę od podwójnej moralności: innej dla żony, innej dla uwodzonych kobiet. Obecnie zaś próbuje swoich sztuczek na, a jakże, powabnej pokojówce żony - Justysi. Pan mąż, zagrany przez Maksymiliana Rogackiego, wyraźnie trafia w gust współczesnej publiczności, bo każdy jego bon mot, obojętnie jak podany, wywoływał salwy śmiechu. Być może dlatego, że Rogacki jest w typie młodego hipstera znudzonego światem, eleganckiego, którego ożywia tylko możliwość skoku w bok.

Lidia Sadowa elektryzuje widownię każdym swoim pojawieniem się na scenie, bo to aktorka szczególnie w swej sugestywności naturalna, która w każdym swoim ruchu ma elegancję i powab wielkiej gwiazdy sceny. Tym razem przyszło jej zagrać rolę skromnej, ale fertycznej i rezolutnej pokojówki. Wszyscy potracili dla niej głowę, widzowie też.

Pojawia się także nowa postać w tej komedii o "czworokącie małżeńskim", czyli kamerdyner. Tomasz Błasiak wykorzystał swoją szansę na stworzenie kreacji. Zamiast być tłem dla obsady głównej, gra momentami na scenie pierwsze skrzypce, a w zaskakującym finale staje się nawet główną postacią przedstawienia.

Zrealizowana nowoczesnymi środkami ekspresji inscenizacja Jarosława Kiliana kończy się sceną w stylu mema, zatrzymanego filmiku, których setki możemy oglądać na portalach społecznościowych. Aktorzy w swoich powtarzalnych ruchach, niczym na obrazach-memach Marty Frej, sugerują, że ta śmieszna rozerotyzowana epoka to przeszłość. Dziś nie trzeba cierpieć z powodu moralności, bo świat się zmienił i można żyć inaczej, czyli bez ograniczeń. Bardzo to ciekawe przesłanie, które jednak udowadnia, że Fredro jest wiecznie żywy. Prosta komedia może być przedstawiona jako wytworna gra salonowa, historia ostatnich romansów starszych panów albo zabawny i oburzający obraz dualizmu naszej moralności. Za każdym razem, mimo braku wierności utworowi Fredry, otrzymujemy pełną uszczypliwości komedię o podwójnych standardach obowiązujących ciągle w naszym społeczeństwie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji