Artykuły

Rozwód Figara

Niezmiernie ciekawy pomysł miał pisarz Odon von Horvath pisząc sztukę pt. "Rozwód Figara". Chciał pokazać, jak mit pewnej postaci literackiej może egzystować w historii, jak idea negacji zastanego porządku rzeczy, ładu społecznego i systemu wartości nabiera w zależności od kontekstu historycznego coraz to nowych znaczeń. Figaro z komedii Beaumarchais, którego szczytem sukcesów życiowych było osiągnięcie stanowiska burgrabiego na zamku hrabiego Almawiwy, człowiek, który wówczas wygadywał "herezje" na temat arystokracji, negował system praw i obyczajów - z perspektywy niegdysiejszego cyrulika - przenosi się oto w czasie. Ucieka wraz ze swoim państwem i żoną przed rewolucją. Ta rewolucja jest przez Horvatha potraktowana oczywiście symbolicznie. Autor pisał swą sztukę w 1934 roku, a i wystawia ją teatr pod koniec 1989 roku, kiedy to właśnie przeżywamy w różnych krajach osobliwe rewolucje. Każdy może z dużą dowolnością interpretować obraz sceniczny oglądany "tu i teraz".

Nie uważam jednak utworu pokazywanego na scenie Teatru im. Jaracza za dzieło w pełni udane. Pewna sztuczność literackiej konstrukcji, zasada impresyjnego nawiązywania do tekstu klasyka, do figur komediowych, które w pierwowzorze zostały wyraziście określone, nie sprawdza się w odbiorze scenicznym. Owszem - jeśli widz ma na świeżo przeczytaną komedię Beaumarchais, pamięta choć niektóre kwestie Figara i perypetie hrabiego, hrabiny, Zuzanny, Cherubina - ten wychwyci niejedną aluzję dialogu "Rozwodu". Ale to nie wystarcza, aby odpowiedzieć sobie na pytanie, kim naprawdę chciał uczynić pisarz postać dawnego Figara. Bo jak to jest - tenże Figaro surowo osądza swój osiemnastowieczny świata ówczesne społeczne podziały, służy Hrabiemu i jest przeciwko niemu, a Horvath przenosząc go w czasie, każe mu uciekać z panem, nie uczestniczyć w rewolucji. I do tego po jakimś czasie Figaro wraca do pałacu w kraju rządzonym przez nową władzę, znów tutaj zawiaduje, z tą tylko różnicą, że pałac stał się domem dziecka. Być może autor chciał przekonać nas, iż proces historyczny przypomina, rzucenie kamienia w wodę, kręgi się rozchodzą i wracają, powierzchnia się wygładza...

Mam wrażenie, że realizator sztuki Horvatha w Teatrze im. Jaracza nie chciał precyzować kierunku myślenia w swoi spektaklu, lecz tworzyć klimat wielokierunkowych refleksji na temat człowieka uwikłanego w meandry historii. Potraktował rzecz niesłychanie poważnie, wyciszył jakby paradoksalność wielu sytuacji, ironiczny sens ocen i postaw zalesił w niedopowiedzeniu. Spektakl ma ociężały rytm, styl namaszczonej powagi i jakiegoś nostalgicznego smutku. Nie da się wrócić do świata, który odszedł, nie da się żyć w tym, który nadchodzi. Jak na nawiązanie do buntowniczej komedii, do legendarnego "Wesela Figara" zaiste intrygujący to, ale i budzący sprzeciw zabieg.

Nie można powiedzieć, by nie było widać w tym przedstawieniu rzetelnej, artystycznej pracy, pewnej harmonii użytych środków i swoistej elegancji. A jednak przyjmuje się je z oporami, a momentami i zniecierpliwieniem.

Pokłonić wypada się aktorom, że wpisali się w poetykę spektaklu rzetelnie opracowanymi rolami. Hrabiego Almawiwę grał Bogumił Antczak, szczególnie ładnie pokazując przemianę tej dumnej postaci nie w upokorzonego przez historię człowieka, ale doznającego goryczy odkrywania nie znanych prawd o życiu. Nie rozumiejącą, nie mogącą się przystosować do nowej sytuacji Hrabiną była Alicja Zomer. Ciężar złożonej i wieloznacznej roli Figara przyjął na siebie Mariusz Wojciechowski. Starał się przypominać tę postać, jak ją sobie wyobrażamy w tamtej osiemnastowiecznej epoce i być jednocześnie współczesnym człowiekiem próbującym sprostać wyzwaniom epoki nowej. Przed zagrożeniami bronił ją dyskretną ironią. Barbara Marszałek pokazała Zuzannę przygniecioną troskami codzienności, chciałoby się rzec - banalną w swej "mieszczańskości".

Do tradycji operowej nawiązywało powierzenie Bogusławie Pawelec roli męskiej - Cherubina. W ogóle trudno sobie wyobrazić pazia z dworu Hrabiego jako szefa knajpy w dwieście lat później. A jeszcze do tego granego przez kobietę. Czysta abstrakcja! Aktorka zrobiła postać ciekawą, ale jakby z innej sztuki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji