Artykuły

Zapusty w stylu dworskim

"Satiro e Corisca" w reż. Jadwigi Leśniak-Jankowskiej w Krakowskiej Operze Kameralnej. Pisze Monika Partyk w Ruchu Muzycznym.

Z utworów napisanych w początkach XVII wieku dla nowo powstałej sceny operowej na zamku królewskim w Warszawie zachowała się tylko jedna kompozycja: "Satiro e Corisca dialogo musicale a due roci" Tarquinio Meruli, z której egzemplarz z dwóch istniejących przechowuje Uniwersytet Jagielloński. Po utwór ten sięgnęła istniejąca od maja ubiegłego roku Krakowska Opera Kameralna z siedzibą w prywatnym teatrze Scena El-jot na Kazimierzu. Premiera w Krakowie, 25 lutego, poprzedzona została przedstawieniem na Zamku Królewskim w Niepołomicach. Krakowska Opera Kameralna, dopełnienie muzyczno-teatralnych działań Sceny El-jot, zamierza specjalizować się w muzyce dawnej. Pięknie zaprojektowane wnętrza z amfiteatralnym podziemiem scenicznym stwarzają dogodne warunki dla takich przedsięwzięć.

"Dialog Satiro e Corisca" powstał w 1626 roku w Warszawie na dworze Wazów. Był utworem nowatorskim nie tylko w skali polskiej, ale i europejskiej, zasługując w pełni na miano "nuova", jakim określił go sam kompozytor. Chodzi tu w pierwszym rzędzie o potraktowanie recytatywu i śmiałość harmonii. Tekst zaczerpnięta został szóstej sceny II aktu tragikomedii pastoralnej "Pastorfido" Giovanniego Battisty Guariniego. Skrząca się humorem, zapalczywością i potyczkami językowymi poezja ośmiesza niestałość i przebiegłość kobiecą, które uosabia nimfa Corisca, oraz próżną złość odpalonego konkurenta Satyra. Rozległy diapazon uczuć od nienawiści, poprzez gniew i drwinę aż do miłości - oraz kunsztowna konstrukcja poetycka odmalowane są w muzyce po mistrzowskiu Recytatyw, będący jedynym środkiem wyrazu tej kompozycji, znacznie mniej surowy niż Cameraty florenckiej, oddaje przede wszystkim ekspresję tekstu, podkreślając jego konstrukcję. Eksklamacje 11-zgłoskowca Guariniego podkreślone są skokami w dół często o "intervali falsi" - i musiały stanowić, obok nieregularnie występujących pauz w przebiegu wersu, całkowite novum wyrazowe dla ówczesnych słuchaczy. Merula zdawał sobie z tego sprawę, skoro pisał w dedykacji-przedmowie, iż jest to muzyka Satyra i nie wszyscy potrafią tak łatwo uznać harmonię jej brzmienia".

Inscenizacja Krakowskiej Opery Kameralnej to widowisko baletowo-operowe z podtytułem Karnawałowa maskarada na królewskim dworze. Autorka scenariusza, reżyserii i choreografii, a zarazem założycielka Opery, Jadwiga Leśniak-Jankowska, postanowiła nawiązać do tradycji florenckiego karnawału, który łączył taniec, zabawę i inscenizację. Dlatego w widowisku obok Satiro e Corisca znalazły się też instrumentalne utwory Meruli, muzyka baletowa Sigi-smonda d'India oraz tańce dworu polskiego i włoskiego, które złożyły się na bardzo rozbudowany wstęp. Stał się on polem popisu dla baletu dworskiego, złożonego z trzech par oraz pary tytułowej. Piękna i wierna historycznej tradycji choreografia ukazywała różnorodność charakterów poszczególnych tańców: czapkowego, witanego, gonionego, su ieczkowego i Faworytnego tańca Władysława II oraz z obcych: pawanilli, pawany i gaillante. Również w przebiegu głównego trzonu spektaklu, dialogu Satyra i Coriski, balet pełnił niebagatelną funkcje, stając się integralną częścią świata przedstawionego. Wielekroć tancerze stawali się mimami, których ekspresyjny ruch budował komizm sytuacji, by wspomnieć tylko zaczepki pod adresem Satyra i tak już do-prowadzonego do furii intrygami Coriski. Ciekawym rozwiązaniem wydalę się też gra śmiechem narastającym wraz z rozwojem zabawy.

Podwójne oklaski należą się parze śpiewaków: Anna Krawczyk to sopran mocny, dźwięczny, jasny, o srebrzystej barwie. Zaś cechą głosu basowego Macieja Michalika jest miękkość i ciepło tonu. Oboje, oprócz głębokiego wyczucia stylu, wykazali też duże zdolności aktorskie, widoczne nie tylko w grze scenicznej, ale i w ekspresji głosu. Również kameralna orkiestra, złożona z fletu traverso. skrzypiec barokowych, wioli da gamba i szpinetu, przygotowana przez Tomasza Chmielą zarazem autora instrumentacji brzmiała bardzo dobrze. Najbardziej widowiskowym elementem inscenizacji były kostiumy młodziutkiej Katarzyny Muchy, inspirowane obrazami obcych mistrzów w polskich kolekcjach. Stylowe, majestatyczne i wdzięczne zarazem, ze szlachetnych materiałów, cieszące oko. przystroiły nie tylko protagonistów i balet, ale też orkiestrę. W części tanecznej dworskie, zmienione zostały w części dialogowej na pasterskie. Pomysłowe odzienie Satyra zwracało uwagę futrzaną pelerynką i oplecionym winoroślą kaduceuszem. Jednym z najważniejszych elementów kostiumów były, jak na karnawałową maskaradę przystało, złote maski "ogrywane" na wszelkie możliwe sposoby. Dla kontrastu skromna scenografia ograniczała się do winorośli oplatających scenę i małych podwieszanych kurtynek; w Niepołomicach zaś wnętrza zamku wzbogaciły przedstawienie o piękne naścienne gobeliny w tle. Karnawał florencki miał bawić - ale stylowo, uczyć - ale dyskretnie, śmiać się ale bez zjadliwości. I taki jest ten spektakl: alegoryczny, subtelny, ciepły. I pełen niedomówień: wszak to czas, gdy uczestnicy zabawy witają się mówiąc: "Pozdrawiam cię masko". Wszak to opowieść o złudności uczucia, w której Satyrowi, przekonanemu, że zdobędzie ukochaną i liczącemu na "przyjemności z miłości" obiecywane w pawanilli, pozostaje na końcu w ręku tylko jej trefiona peruczka. Choć rozległa jest gama uczuć targających bohaterami, nie przekraczają oni granic dobrych manier, jak się to ponoć przytrafiło włoskiemu twórcy utworu, usuniętemu ze stanowiska w Bcrgamo za niemoralne prowadzenie. Czy można chcieć lepszej zabawy w zapusty?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji