Artykuły

"W Małym Dworku" czyli jubileusz zbagatelizowany

A więc tak: Mamy setną rocznicę urodzin Witkacego (bardzo jesteśmy dumni, że wpisano ją do Światowego Kalendarza Wielkich Osobistości i Wydarzeń Historycznych) i krakowskie teatry (tymczasem dwa) pospieszyły z inscenizacjami sztuk genialnego wizjonera, dramato- i powieściopisarza, malarza, fotografa, teoretyka sztuki i filozofa. Obydwie sztuki (trzy miesiące przed "Małym Dworkiem" odbyła się w Starym Teatrze premiera "Gyubala Wahazara") reżyserowała ta sama osoba, pani Romana Próchnicka. Wywiązała się z rocznicowego zadania starannie, obydwa spektakle przyrządzone są smacznie i podane czyściutko. Ogląda się je przyjemnie (Gyubala przyjemniej, bo w Małym Dworku mocno zawiewa nudą).

Cieszmy się więc, cieszmy, że Witkacy został tak uroczyście i jubileuszowo... upupiony. Reżyser Próchnicka udowodniła na scenie Bagateli, że Stanisław Ignacy Witkiewicz to poczciwy (może trochę pomylony, ale nie za bardzo, broń Boże), autor sztuczydełek - obyczajówek. Idealnych dla tych, co to lubią skandalizujące ploteczki "bo Ten to z Tą, a Ona Jemu i... aaa, to Ten?! Niee, to Ci Dwaj". Tylko wśród ogólnego zadowolenia ma prawo paść pytanie: Za co właściwie mielibyśmy tego eleganckiego ale nudnawego ramola czcić?

Ze spektaklu w Bagateli nie wynika wcale, że był on nowatorem w czymkolwiek. Że metafizyka? Nigdy nie nasycone emocje? Teoria Czystej Formy? To wręcz nieprawdopodobne. To chyba jakiś inny Witkacy?!

Główny więc zarzut jaki stawiam realizatorom "Małego Dworku" Witkiewicza w Bagateli, to zarzut o nieprawdziwy obraz. Autora i samej sztuki. Obejrzałam wypacykowany falsyfikat, landszaft zamiast dzieła sztuki: Pretensjonalna jest gra aktorów (nie wybroniła się tu nawet tak świetna i doświadczona w "starciach" z Witkacym Ewa Lassek: co to jednak znaczy silna garść reżysera...); radosne "pitu-pitu" na harfie i flecie zamiast muzyki; słodka scenografia (obok gołębia proponuję jeszcze jelenia w głębi sceny, ale koniecznie żywego!)... chociaż scenografia była i tak najlepsza z tego wszystkiego. Tylko może lepiej byłoby w niej zagrać czy ja wiem, może... Przybyszewskiego?... Nie, już wiem! Najlepiej Rittnera!

Napisał Witkiewicz parodię realistycznego melodramatu Tadeusza Rittnera "W Małym Domku" i nie przypuszczał, że po 64 latach zakpią z niego tak okrutnie i - odwrotnie - sparodiują jego "Mały Dworek" na Rittnera!...

PS. Jedyną osobą, która wyłamała się stylistycznie z tej koszmarnej parodii, była p. Lidia Wyrobiec-Bank, której za udaną rolę kuchty Urszuli Stechło składam szczere gratulacje.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji