Proust w "Dramatycznym" Dźwiękoszczelna komnata
Do sali im. Haliny Mikołajskiej w Teatrze Dramatycznym widz przemyka się boczkiem, pilotowany przez bileterów. Płaszcz wiesza w wydzielonej szatni. W tym czasie na dużej scenie trwa spektakl "Metra". Słychać głośną bitową muzykę. Dzięki dźwiękoszczelnym drzwiom, zakupionym (w ramach umowy wynajmu) przez Wiktora Kubiaka, nie zakłóca ona ciszy przedstawienia "Ach, Combray!..." i granych podczas niego kwartetów Beethovenowskich.
Marcel Proust kazał wybić swój pokój dźwiękochłonnym korkiem, by odgrodzony od świata gonić utracony czas - dzieciństwo, młodość. Chory na szczególnie złośliwą odmianę astmy, przy tym neurotyk, prowadził zabójczy tryb życia. Leżał stale w łóżku, nie jadł prawie nic, dzień pracy zaczynał wieczorem, spał w dzień. Dawny bywalec salonów, czasem tylko, jak duch pojawiał się w wielkim świecie - nie ogolony, wyniszczony, trzęsąc się z zimna w podbitym futrem płaszczu - po to, aby aktualną obserwacją dopełnić rysu postaci, złowić realistyczny szczegół potrzebny mu w jego wielkiej powieści. Reżyser "Ach, Combray!..." wg "W poszukiwaniu straconego czasu" Marcela Prousta. Waldemar Matuszewski, nadał swemu przedstawieniu wdzięk starych fotografii. Nierealna uroda minionego nie jest tu jednoznaczna - zawiera zarodek choroby bohatera, przyszłego pisarza. To, co widzimy na scenie, jest jego wspomnieniem, ale też wizją artystyczną. Pełną ciepła 1 humoru, gdy oglądamy życie wakacyjne kulturalnej mieszczańskiej rodziny na francuskiej prowincji, osobliwości zabytkowego miasteczka i okolicy, niesłychane typy ludzkie, wśród których królują miejscowy proboszcz (Maciej Damięcki), unieruchomiona przy oknie obserwatorka miasteczkowego życia, ciocia Leonia (Ryszarda Hanin) i służąca o wybitnej osobowości. Franciszka (Ewa Isajewicz-Telega). Ale już miłość do matki (pełna wrażliwości Aleksandra Konieczna) i babki (Joanna Bogacka) - kobiet pięknych, inteligentnych, lecz egzaltowanych - przyniosła pierwsze dziecinne tragedie, których siła nie wygasła po latach. To przedstawienie będzie z pewnością miało swoich wielbicieli. Zastanawiam się tylko - ilu? Co mówią przechodniom plakaty "Ach, Combray!."?, którymi oblepione jest pół Warszawy? Im większe sukcesy odnosi "Metro" Kubiaka, tym bardziej elitarny repertuar daje w Dramatycznym Maciej Prus. Sztukę wysublimowaną artystycznie tworzy także wtedy, gdy nie dysponuje zespołem aktorskim zdolnym udźwignąć takie zadania. Po pełnym uroku, ale też nie wolnym od aktorskich niedoróbek przedstawieniu "Ach, Com-bray!...", którego twórcy odbywali specjalne studia badawcze aż w Paryżu, zastanawiam się, czy dyrekcja Teatru Dramatycznego nie powinna wyjrzeć z wybitej korkiem komnaty.