Artykuły

Laudacja dla Ewy Michnik

Z dużym opóźnieniem wpadła mi w ręce opasła księga "Opera Wrocławska. Kronika sezonu artystycznego 2015/2016". Szczegółowo omawia jubileuszowy 70. sezon Opery Wrocławskiej, a jednocześnie ostatni pod kierownictwem Ewy Michnik. Jego zawartość jest imponująca - pisze Sławomir Pietras w tygodniku Angora.

Kończąc swą 21 -letnią kadencję, najdłuższą w dziejach tego teatru, kobieta będąca dyrektorem, a zarazem dyrygentem dała pięć nowych produkcji operowych i baletowych, kilka wydarzeń specjalnych oraz spektakl teatralny "Kwartet" obsadzony solistami śpiewakami, jako że chodzi o kwartet z "Rigoletta", przygotowany przez pensjonariuszy pewnego domu spokojnej starości z okazji urodzin Verdiego.

Wśród realizatorów sezonu znalazł się jeden z najwybitniejszych w skali światowej reżyserów - Giancarlo del Monaco ("Madame Butterfly") oraz równie wybitny Bruno Berger-Gorski ("Makbet") i Waldemar Zawodziński ("Poławiacze pereł").

Kontynuacją wieloletniej tradycji corocznych megaprodukcji było widowisko "Hiszpańska noc z Carmen", pokazane na wrocławskim stadionie, oraz inscenizacja w katedrze św. Marii Magdaleny (akt I), na scenie Opery (akt II) i w parku Staromiejskim (akt III).

Również repertuar przeniesiony z poprzednich sezonów przedstawia się imponująco - zawiera aż 40 pozycji, w tym balety, spektakle dla dzieci i takie rarytasy jak "Borys Godunow", "Chopin" (zapomniana opera Giacoma Orefice), Joanna d'Arc (młodzieńcza opera Verdiego), "Kawaler srebrnej róży" i "Kobieta bez cienia (arcydzieła Ryszarda Straussa), "Król Roger", "Opowieści Hoffmanna", "Otello", "Parsifal" (wielogodzinny dramat muzyczny Ryszarda Wagnera), "Pułapka" (prapremiera opery Zygmunta Krauzego), "Raj utracony" (arcydzieło Krzysztofa Pendereckiego) oraz wieczór baletowy z "Ognistym ptakiem" [na zdjęciu] i "Cudownym Mandarynem" w choreografii Roberta Bondary.

Tak wspaniały sukces repertuarowy Ewa Michnik mogła osiągnąć tylko dzięki nieprzerwanym rządom w Operze Wrocławskiej przez ponad lat 20, co jest rekordem w skali światowej i zjawiskiem bezprecedensowym w skali krajowej (nie licząc dorobku Stefana Sutkowskiego, obecnie bezwstydnie niweczonego w Warszawskiej Operze Kameralnej).

Mało kto przypomina sobie trudne wrocławskie początki naszej nestorki. Najpierw kłody rzucane pod nogi jeszcze przez krakowskich nienawistników. Potem poskromienie groźnego buntu wrocławskich halabardników, utarczki z bezrozumnymi związkowcami, wieloletni remont gmachu i tułaczka po siedzibach zastępczych.

Casus Ewy Michnik niechże będzie wytyczną dla inspiratorów i organizatorów konkursów na stanowiska dyrektorów teatrów. Po zakwalifikowaniu kandydata tylko długoletnia, otoczona opieką i zaufaniem władz kadencja może urodzić takie wyniki, jakie osiągnęła ta operowa bohaterka w spódnicy. W dyrygowaniu wcale nie pomagało jej bycie kobietą, w małżeństwie - wspieranie upadającego barytona, a w sprawach osobistych - trudne do przeżycia tragiczne zdarzenia.

Na kartach opasłej kroniki z sentymentem obserwuję dbałość Ewy o współpracowników wszystkich pokoleń, wśród których odnajduję na fotografiach postacie jeszcze z moich czasów,

a działałem w Operze Wrocławskiej aż trzykrotnie. Po raz pierwszy tuż po jubileuszu 25-lecia ("Halka", "Pomsta Jontkowa", "Don Carlos"), następnie z Robertem Satanowskim w latach 1979 -1981 i już samodzielnie w sezonach 1989, 90,91.

Minęło ponad 70 lat od powojennego zrywu operowego Iwowiaków, Ślązaków i warszawiaków w zrujnowanym Wrocławiu. Ewa Michnik przywróciła jego historycznemu gmachowi urodę z frontonem przypominającym wejście do La Scali, zorganizowała sprawne działanie wszystkich zespołów artystycznych, technicznych i administracyjnych, zjednała szeroką publiczność miasta i regionu, która - między innymi - tłumnie odebrała cały wagnerowski "Ring" w Hali Tysiąclecia, co mnie zdumiewa i czego do dziś pojąć nie mogę. Poza tym przeprowadziła dziesiątki tournée zagranicznych, otoczyła teatr hojnymi sponsorami, do granic dwuznaczności podejmując działania w tej dziedzinie, nie dopuszczając nigdy do zaniku zainteresowania Operą władz różnych szczebli i opcji.

Niedawno odeszła na emeryturę. Jej dzieło przeszło - miejmy nadzieję - w dobre ręce. Na przykładzie jej osoby powinno powstać studium wiedzy o kierowaniu teatrem operowym i sposobie wyłaniania kandydatów do zmagania się z tymi obowiązkami.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji