Artykuły

Wojna nie ma w sobie nic romantycznego

"Dziennik czeczeński Poliny Żerebcowej" w reż. Iwana Wyrypajewa w Muzeum Powstania Warszawskiego. Pisze Witold Mrozek w Gazecie Wyborczej-Stołecznej.

To już tradycja - premiery rocznicowych spektakli w Muzeum Powstania Warszawskiego. 1 sierpnia o północy, jak pasterka - coś rytualnego, organizatorom zależy chyba na aurze niezwykłości - gdy miasto jest już ciche, po apelach, syrenach, okrzykach i petardach.

W tym roku pierwszy raz w Muzeum Powstania pokazano spektakl "nie o Powstaniu", ale wciąż o wojnie. Z Woli przenosimy się do Groźnego - miejsca akcji "Dziennika wojennego Poliny Żerebcowej".

To też pierwszy spektakl zrealizowany w muzeum przez obcokrajowca - Iwana Wyrypajewa, popularnego w Polsce rosyjskiego reżysera i dramatopisarza. I pierwsze tutaj przedstawienie tak kameralne. Trudno wymyślić bardziej minimalistyczną formę. To nawet nie monodram, choć tekst w przekładzie Agnieszki Lubomiry Piotrowskiej odczytuje wybitny aktor Andrzej Seweryn.

Żerebcowa jest pisarką i dziennikarką... rosyjsko-czeczeńską, czeczeńsko-rosyjską? Pisze w języku Puszkina, sama uważa siebie za kosmopolitkę, a jej rodzina w trakcie wojny odmówiła opuszczenia Czeczenii ("Tutaj jest nasz dom! - powiedziała mama", słyszymy ze sceny). W 2013 r. Żerebcowa otrzymała azyl polityczny w Finlandii.

Urodziła się w Groźnym w 1985 r. Dziennik zaczęła prowadzić jako dziewięciolatka - dziewięć miesięcy przed wybuchem pierwszej wojny czeczeńskiej. ("Po torach czasem suną pociągi. Gdzie one tak suną? (...) Krążyły helikoptery i samoloty. (...) A mama mówi: Nie. Nie będzie wojny. Nie będzie!").

Jako czternastolatka została zraniona granatem. Po latach pisanie przyniosło jej m.in. jerozolimską nagrodę im. Janusza Korczaka. Pełne wydanie "Dziennika" ukazało się w 2011 r.

To nie tylko obraz wojny od strony codzienności cywilów, wstrząsający zapis doświadczenia dziecka. Żerebcowa pokazuje wkraczanie wojny w zwykłe życie. Przemoc dzieci wobec dzieci na tle etnicznym na szkolnym korytarzu - "bo wojna". Narastającą brutalizację języka. Wojenną pracę 13-latki - handel na targowisku w środku zimy "drożdżówkami i herbatą". Ale też próbę zrozumienia kultury, która ją otacza jako Rosjankę: naukę czeczeńskiego ("Po rosyjsku teraz mało kto mówi") czy - wspomnianą mimochodem - lekturę Koranu ("Jaka piękna sutra o łgarzach!"). Albo poświęcenie czeczeńskiego sąsiada, który zawiezie cierpiącą autorkę na operację wyrostka.

W końcu - bombardowania i przesiadywanie w piwnicy. Rozerwane ludzkie ciała, krew. Powściągliwa inscenizacja Wyrypajewa nie przeprowadza nachalnych analogii między okrucieństwem Warszawy 1944 r. a okrucieństwem odległym o pół wieku i tysiące kilometrów. Choć oczywiście sugeruje ją sam kontekst miejsca, w którym Seweryn czyta dziennik - Sala pod Liberatorem.

Coroczne spektakle w Muzeum często były w mniejszej lub większej kontrze do bohaterskiej, mesjanistycznej narracji, którą instytucja ta przez lata popularyzowała w połączeniu z kultem "powstańczego seksapilu"-próbując później, "w uzupełnieniu", na drugim planie, uwzględnić też doświadczenie cywili czy światopoglądową albo

kulturową różnorodność powstańców.

U Żerebcowej i Wyrypajewa wojna to doświadczenie grozy i przemocy, które nie ma w sobie nic wzniosłego ani romantycznego. Szkoda, że jej zapiski nie ukazały się dotąd drukiem po polsku, choć ponoć ma wydać je Ośrodek Karta.

Na razie, tym bardziej warto wy-brać się na Wolę i ich posłuchać. A potem pomyśleć o koczujących na granicy z Polską i odsyłanych czeczeńskich uchodźcach, a także o tych wszystkich, którzy uciekają przed piekłem, a którym w przerwach między celebrowaniem własnych ofiar, narodowych traum i dziedzicznego ogólnonarodowego bohaterstwa nie chcemy pomóc,

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji