Artykuły

Wewnątrz drogi

"Korozja" i "Droga" w reż. Leszka Mądzika w Teatrze Lalek Pleciuga w Szczecinie. Pisze ADL [Artur D. Liskowacki] w Kurierze Szczecińskim.

Leszek Mądzik - twórca autorskiego teatru Scena Plastyczna KUL, scenograf, fotograf, poeta żywego obrazu - to postać znana i ceniona nie tylko w polskiej kulturze, artysta wybitny, ale przede wszystkim - konsekwentny, osobny, rozpoznawalny.

17 przedstawień, które zrealizował w swoim teatrze od 1970 roku, to spektakle zadziwiająco wierne przyjętej od początku, a wciąż tak silnie oddziałującej na widza poetyce. Obrazy i kształty wydobywane z ciemności rozproszonym światłem, spowolniony ruch ludzi, którzy niewiele różnią się od kukieł, maski, których ostre rysy podkreślają zastygłą w nich ekspresję... Bez słów. W ciszy, której intensywność podkreśla muzyka. W ciszy, dla której muzyka jest również rodzajem przestrzeni.

Mądzik od zawsze mówi o życiu i śmierci - życiu jako śmierci, śmierci jako formie istnienia Mówi, powtarza się - bywa swoim własnym echem, epigonem, ale może właśnie dzięki temu jest tak słyszalny, przejmujący?

Pozyskanie go dla projektu Teatru Lalek ,,Pleciuga" - który jest realizowany od początku roku, a potrwa do czerwca (są plany na potem) w Szczecinie i Schwedt to sukces "Pleciugi" i osiągnięcie, które zauważono i doceniono w Polsce. Ale - co ważniejsze - w Szczecinie samym, w którym zresztą od lat, min. dzięki OPTMF "Kontrapunkt", Mądzik bywa obecny częściej niż gdzie indziej w kraju. Dwie premiery tego projektu - a dokładniej: prapremiery insenizacji - "Korozja" (25 marca) pokazana na scenie "Pleciugi" oraz "Droga" (7 kwietnia) w małej sali OFFicyny - były też bez wątpienia wydarzeniami artystycznymi.

Teatr Mądzika - gęsty, mocny, a przecież pozbawiony konturów, rozmyty w obrazie i nieostry w znaczeniu, symboliczny, wysoki, pełen poezji, a zarazem emocjonalny, na pograniczu biologii, nagi - to niekończąca się opowieść o ludzkiej wędrówce przez życie i czas, które to pojęcia są tu zresztą bliskie, niemal równoznaczne.

W "Korozji" - będącej skondensowanym zapisem procesu, jakim jest odchodzenie, korozja ciała, bytu fizycznego, ale i duchowego, przenikającego twarze, skórę, procesu związanego z cielesnością nierozerwalnie - szczątkowa narracja, etap po etapie, od narodzin po kres, powolna, ledwie dostrzegalna, odgrywa jednak rolę. A kulminację znajduje w silnej, działającej na wyobraźnię scenie wspinaczki po chybotliwej, gęstej jak las ścianie.

"Droga" - zagrana w niewielkiej przestrzeni OFFicyny - robi chyba jednak większe wrażenie. Oszczędnością i głębią obrazu: ludzie siedzący w pudłach - jak we wnętrzu autobusu czy innego powszedniego środka komunikacji - są w drodze, ale sami są jej częścią, stanowią o niej. Będąc jej uczestnikami, obserwatorami, towarzyszami podróży i jej celem. Półmrok, gest ograniczony do mimimum, ruch - klatka po klatce -i w klatce obrazu, podróży.

Krótkie, intensywne przeżycie pogłębia pełna wyrazu, surowa, a bardzo plastyczna muzyka Piotra Klimka. O ile w "Korozji" jest nieco "rozgadana" (szepty, oddechy budowały nastrój niepokoju i tworzyły jej klimat), to w "Drodze" napędza rytm opowieści - ostrzej, chłodniej, a przez to i dobitniej.

Oba spektakle będą, wiele na to wskazuje - wędrować po kraju, pojawią się też jeszcze w Szczecinie w repertuarze "Pleciugi"; jest myśl - warta podjęcia - żeby zaistniały też formie dyptyku, łączącego "Korozję" i "Drogę" w jedną całość.

Przedstawienia mają też efektownie, starannie wydane - są w nich m.in. fotografie autorstwa Leszka Mądzika - i osobne programy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji