Artykuły

Porywające pierwsze polskie wystawienie opery Vivaldiego

"Farnace" Antonio Vivaldiego w reż. Natalii Kozłowskiej Teatrze Królewskim w Starej Oranżerii w Warszawie na III Festiwalu Oper Barokowych "Dramma per musica". Pisze Anna S. Dębowska w Gazecie Wyborczej.

Polską premierą opery "Farnace" Antonia Vivaldiego rozpoczął się w sobotę III Festiwal Oper Barokowych w Warszawie. Początek bardzo obiecujący. Powtórka w niedzielę i we wtorek 5 września.

Mimo kilku pięknych arii i świetnie napisanej partii orkiestrowej cztery godziny z muzyką Antonia Vivaldiego dłużyłyby się pewnie niemiłosiernie, gdyby nie wykonawcy polskiej premiery "Farnacego". Anna Radziejewska w roli tytułowej, Urszula Kryger jako opętana żądzą zemsty Berenika, Kacper Szelążek - zakochany rzymski żołnierz, i Elżbieta Wróblewska - Tamiri, mądra i pełna woli życia żona Farnakesa (Farnace). W całej, liczącej ośmiu śpiewaków obsadzie brak słabych punktów. Towarzyszy im rzetelnie przygotowana przez Liliannę Stawarz orkiestra Royal Baroque Ensemble grająca na instrumentach dawnych.

Porywający jest zwłaszcza drugi akt opery, w którym brylują Radziejewska i Szelążek. Przekonująca wokalnie i aktorsko Radziejewska potrafiła stworzyć sugestywny obraz cierpienia, gdy Farnace, przekonany o śmierci własnego syna, lamentuje nad jego domniemanym grobem (aria "Gelido in ogni vena", w której orkiestracji słychać echa "Zimy" z "Czterech pór roku"), ale też porwać tonami pełnymi pasji, wewnętrznej mocy i gniewu w ariach "Spogli pur" i "Quel torrente".

Farnakes to postać, która nie budzi sympatii: w imię archaicznie pojmowanego honoru domaga się od żony Tamiri, aby ta zabiła ich syna i popełniła samobójstwo. Farnakes jest rycerzem chełpliwym, okrutnym, ale też szaleńczo odważnym i walecznym. Od żony domaga się pełnego posłuszeństwa, ale Tamiri ratuje syna i siebie.

W spektaklu w reżyserii Natalii Kozłowskiej kobiety umiejętnie grają na emocjach zaślepionych agresją mężczyzn - ratują świat przed katastrofą i doprowadzają do zgody, jakkolwiek pełne pojednania zakończenie (chór solistów "Coronata") wydaje się nieprawdopodobne psychologicznie. Anna Radziejewska pogłębia zarazem portret Farnakesa, w którym odzywają się ludzkie tony słabości i oddania dla rodziny, czułość wobec żony i gorąca miłość do syna.

Pierwszy przeniesiony na scenę Vivaldi

Festiwal Oper Barokowych, organizowany przez stowarzyszenie Dramma Per Musica w Łazienkach Królewskich w Warszawie, od początku stawiał sobie ambitne zadanie zrealizowania co roku, na każdej edycji, jednej premiery wybranego arcydzieła barokowego: zaczęło się od "Agrypiny" Haendla i - rok później - jego "Orlanda", które wyreżyserowała Natalia Kozłowska. W ubiegłym roku zaprezentowano absolutny rarytas - niedawno odnalezioną operę Leonardo Vinciego "Semiramide riconosciuta" w reżyserii Eweliny Pietrowiak (wznowienie 9 i 10 września). Jest to unikatowa inicjatywa w Polsce, gdzie opery barokowe są na ogół wykonywane w wersji koncertowej. Inscenizowała je jeszcze do niedawna Warszawska Opera Kameralna jako właściwie jedyny teatr repertuarowy w Polsce sięgający regularnie po barok.

Śpiewaczka Anna Radziejewska i klawesynistka Lilianna Stawarz, organizatorki Festiwalu Oper Barokowych, wywodzą się właśnie z Warszawskiej Opery Kameralnej i na własną, nieinstytucjonalną rękę, kontynuują tradycję teatru Stefana Sutkowskiego. Zaprosiły do współpracy utalentowanych polskich śpiewaków, niektóre talenty wręcz odkryły. Kontratenor Kacper Szelążek, który ma już w dorobku świetną rolę Nerona w "Agrypinie" i kreację w "Ariodante" Haendla, w "Farnacem" pokazał dużą klasę jako Gilade, z wdziękiem i lekkością śpiewając arie "C'e un dolce furore" i słynnej arii "Scherza l'aura lusinghiera".

W przypadku opery "Farnace" sprawa jest precedensowa, bo choć brzmi to niewiarygodnie, jest to pierwszy przeniesiony na scenę Vivaldi w Polsce. Zaszczyt przygotowania takiej podwójnej premiery przypadł młodej reżyserce Natalii Kozłowskiej, która błysnęła talentem cztery lata temu, przygotowując dowcipną i pełną seksapilu inscenizację "Agrypiny". Kozłowska pokazała wtedy, że mając do dyspozycji tylko kilka rekwizytów i bardzo umowną, funkcjonalną dekorację, można z powodzeniem porwać widza.

W przypadku "Farnacego" reżyserka pozostała w cieniu, ustępując miejsca śpiewakom i orkiestrze. Ze względu na ograniczone fundusze scenografia Pauliny Czernek była tylko naszkicowana i ograniczona do kilku prostych elementów, sytuacje ratowały kostiumy. Kozłowska ograniczyła się do ustawienia postaci, czytelnego przekazania ich emocji i motywacji (przekonująca Urszula Kryger jako Berenika), ustawienia ruchu scenicznego. W czasach przerostu obrazu nad muzyką w teatrach operowych takie podejście może budzić podziw, nawet jeśli całość wydawała się za bardzo statyczna.

Wyjątkowy koloryt

Radziejewska i Stawarz pokusiły się o stworzenie autorskiej rekonstrukcji "Farnacego". Nie zachował się manuskrypt prapremierowej wersji, a Vivaldi swoim zwyczajem stworzył kilka wariantów tej opery w zależności od doboru wykonawców (utwór grano z powodzeniem w wielu włoskich miastach przez wiele lat). Radziejewska i Stawarz sięgnęły po dwa zachowane w Turynie rękopisy, których powstanie dzieliło siedem lat. Ich praca nie polegała jednak na automatycznym połączeniu dwóch zachowanych aktów z jednego rękopisu z trzecim aktem i Sinfonią (uwerturą), które zawiera rękopis drugi. Kluczem dla nich były walory wokalne obu partytur. Dobierając materiał pod kątem jak najpiękniejszych arii, kierowały się zasadą samego Vivaldiego, który komponował na dany typ głosu.

Ta opera jest wyjątkowa pod względem kolorytu, dominują w niej bowiem głosy niskie: na scenie śpiewają aż trzy mezzosoprany, do tego alt męski (Jan Jakub Monowid jako Pompejusz), a z wyższych głosów sopran (Joanna Krasuska-Motulewicz jako Selinda) i sopran męski (Kacper Szelążek). Zestaw przyjemny dla uszu i wcale nie nużący, dzięki różnorodności barwy głosu wspomnianych wyżej śpiewaczek (Radziejewska, Kryger, Wróblewska) i bardzo dobrze dysponowanego Jana Jakuba Monowida.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji