Warszawa. Konflikt w DKŚ
W Domu Kultury Śródmieście trwa konflikt. W proteście przeciwko zwolnieniu kilku pracowników z placówki odeszły dwie grupy artystyczne.
- Przyszedłem na zajęcia, a tu nadzwyczajne zebranie - opowiada Mateusz Latopolski, członek Teatru Słowa. - Okazało się, że Tomek Daszczuk, instruktor naszej grupy, dostał właśnie wymówienie. Nie wyobrażamy sobie pracy bez niego, więc decyzję o odejściu zespołu z Domu Kultury Śródmieście podjęliśmy jednogłośnie.
Zwolnienie animatora pociągnęło za sobą kolejne radykalne decyzje. Pod koniec marca ze współpracy z DKŚ zrezygnował Kabaret Fraszka, którym również opiekował się Tomasz Daszczuk. Grupa - tak jak Teatr Słowa działająca w placówce od ponad 4 lat - z dnia na dzień odwołała planowane premiery.
- Nie możemy tolerować absurdalnych decyzji dyrektora - mówi Tomasz Podsiadło, członek kabaretu i przedstawiciel związków zawodowych DKŚ.
- Takie demonstracyjne odejście to lekceważenie publiczności i publicznych pieniędzy - stwierdził oburzony Andrzej Kijowski, dyrektor DKŚ.
W interesie społecznym
Zwolnienie instruktora Kijowski uzasadnił m.in. niską oceną prowadzonej przez niego działalności w zakresie edukacji teatralnej. Tymczasem sam niespełna cztery miesiące wcześniej - i to kolejny rok z rzędu - nagrodził Daszczuka za wybitne zasługi w pracy.
- Tę nagrodę przyznałem z obowiązku, taki mamy regulamin - tłumaczy Andrzej Kijowski [na zdjęciu].
Zwolniony instruktor uważa, że dyrektor nie interesował się jego pracą.
- Żeby krytykować, trzeba przynajmniej bywać na próbach - uważa Tomasz Daszczuk.
- Na próby nigdy mnie nie zaproszono, a przedstawienie dadaistyczne, które widziałem, było poniżej krytyki - odpowiada dyrektor.
Pomimo negatywnej oceny pracy instruktora po kilku dniach dyrektor zaproponował mu pracę na umowę o dzieło. Daszczuk z tej propozycji nie skorzystał.
Andrzej Kijowski zwolnił też dwie inne osoby - Eleonorę Gorzelniak i Mirosławę Krajewską. Powodem ich zwolnienia było posiadanie innego źródła dochodu - emerytury. "Jest to niezgodne z interesem społecznym przy obecnych trudnościach na rynku" - napisał w uzasadnieniu dyrektor.
- Nikt tak mnie jeszcze nie potraktował! On po prostu wskazał mi palcem drzwi - mówi Krajewska.
Mimo wszystko po zakończeniu współpracy czuje ulgę.
- Dyrektor nie tylko nas upokarzał, ale też niszczył nasze inicjatywy. Ogólnopolski Konkurs Poetycki nazwał grafomanią, a zajęcia dla seniorów zabawą w dom starców - opowiada.
Zmiany na Marszałkowskiej
Dyrektor planuje duże zmiany we wszystkich filiach ośrodka - przy ul. Andersa 35, Marszałkowskiej 19 i Hożej 41. Porządki zaczął od Marszałkowskiej, gdzie pracowali zwolnieni. Jego zdaniem placówka wymaga remontu (faktycznie, pod względem technicznym klub jest w fatalnym stanie), a także nowej organizacji pracy.
- Na 25 osób, które tu zastałem, tylko pięć nadaje się do tej pracy - mówi Andrzej Kijowski.
Wprowadzaniem zmian w placówce zajmuje się Małgorzata Bocheńska, animatorka DKŚ, dziennikarka, prowadząca Salon 101 przy ul. Saskiej, w którym spotykają się literaci. Chciałaby, żeby filia DKŚ przy Marszałkowskiej stała się centrum kulturalnym, w którym swoje miejsce znajdą zarówno młodzi literaci czy muzycy, jak i przychodzący tu od lat emeryci.
- Jeden dzień poświęcilibyśmy w całości np. warsztatom muzycznym, inny zajęciom dla starszych - mówi Bocheńska. - Nie chcemy robić tu rewolucji, ale ożywić to miejsce.
W realizacji tych planów pomagają Bocheńskiej stażyści z Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej, którzy teraz siedzą przy biurkach osób zwolnionych.
Sprawą ostatnich posunięć dyrektora Kijowskiego zainteresowały się Komisja Zakładowa NSZZ "Solidarność", samorząd mieszkańców osiedla Oleandrów, Polski Związek Emerytów, Rencistów i Inwalidów oraz Urząd Dzielnicy - zwróciły się do dyrektora o ponowne rozważenie decyzji o zwolnieniach pracowników.
Tymczasem zwolnieni skierowali sprawy do sądu. Animatorki złożyły już pozew o przywrócenie do pracy, a Daszczuk o uznanie wypowiedzenia za niezgodne z prawem i odszkodowanie.