Artykuły

Stary Teatr. Głównie wznowienia i powroty

W piątek na konferencji prasowej w Starym Teatrze zapoznaliśmy się z kolejną wersją planów nowej dyrekcji. Jeżeli dobrze liczę - trzecią. Być może niedługo zapoznamy się z wersją czwartą, bo trzecia to raczej pobożne życzenia i plany niż twarde ustalenia - konferencjęnowego dyrektora Starego Teatru komentuje Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej- Kraków.

Pierwsza, ta z aplikacji konkursowej, objawiła się w maju, ale została porzucona wraz z Michałem Gieletą, kandydatem na dyrektora artystycznego. Drugą dyrektor Marek Mikos przedstawił 6 września, trzecią - w piątek 15 września. Wersje te są albo zdecydowanie rozbieżne (pierwsza i druga), albo nieco rozbieżne (druga i trzecia). Być może niedługo zapoznamy się z wersją czwartą, bo trzecia to raczej pobożne życzenia i plany niż twarde ustalenia.

Jak po konferencji mówili aktorzy, na spotkaniu z zespołem (tego samego dnia) dyrektor przedstawił wersję nieco inną. Mikos uważa, że ten chaos jest usprawiedliwiony: dyrekcję objął dopiero 1 września. A że nominację miał w kieszeni od maja? Najwyraźniej do rozmów z reżyserami jest mu potrzebny gabinet, telefon nie wystarczy.

To widzowie przychodzą do aktorów

Nie było już mowy o "Głowackim" w reżyserii Józefa Opalskiego (okazało się, że ta premiera odbędzie się w innym teatrze) ani o "Rostworowskim" w reżyserii Wojciecha Smarzowskiego. Dyrektor wymienił inne nazwiska. Jarosław Kilian i Paweł Kamza mają pracować nad "Tryptykiem polskim", inspirowanym "Snem o Bezgrzesznej" Jarockiego (1979).

Znam spektakle obu panów i wiem, że daleko im do Jarockiego. Kilian potrafi zrobić przyzwoity spektakl dla dzieci, natomiast dla dorosłych wychodzi mu marnie. Kamza prezentował swoje dzieła w Łaźni Nowej i nie było to nic wychodzącego ponad przeciętność. Kolejne nazwisko budzi jeszcze większe zdumienie: Adam Walny znany jest ze spektakli lalkowych; przeglądając recenzje, nie znalazłam w nich entuzjastycznych opinii.

Być może Mikos zapragnął rywalizować z Groteską, tak jak zapragnął rywalizować z KTO i festiwalem teatrów ulicznych, zapowiadając, że w wakacje aktorzy "wyjdą do widzów" i będą grać (ale co?) na pl. Szczepańskim.

Pomijając to, że aktorom i technicznym zgodnie z prawem przysługują urlopy, w teatrze dramatycznym przyjęło się, że to widzowie przychodzą do aktorów, nie na odwrót. Może Yorgos Kimoulis (Grecja) i Stanisław Mojsiejew (Ukraina) okażą się czarnymi końmi Mikosa, skoro tak podkreśla ich wybitność? Może, choć niepokoi to, że tak szybko znaleźli czas na pracę w Krakowie. Wybitni reżyserzy zwykle mają kalendarz wypełniony na kilka lat.

Skoro 30 lat temu coś było dobre...

Nowy kandydat na dyrektora artystycznego, Jan Polewka, zaprezentował swoje plany; na razie są to głównie plany rozmów z artystami. Artystami, których Polewka dobrze zna (co wielokrotnie podkreślał). Są to panowie w wieku dojrzałym: Krzysztof Jasiński, Tadeusz Bradecki, Jerzy Stuhr, Andrzej Seweryn, Mikołaj Grabowski, Andrzej Dziuk, Rudolf Zioło, Bogdan Ciosek.

Polewka wyobraża sobie to tak, że panowie powrócą do tego, co kiedyś przyniosło im sukces: Bradecki do "Wiosny Narodów" (rok 1987), Stuhr do "Iwony, księżniczki Burgunda" (1990). Skoro 30 lat temu coś było dobre, to i teraz się sprawdzi. Planowane wznowienie "Pana Tadeusza" Grabowskiego (2011) wygląda w tym zestawie na nowość repertuarową. Dziuk miałby robić - jakże zaskakująco - Witkacego, a Seweryn Moliera, chyba że da się namówić na Wyspiańskiego, bo tak pięknie zrobił kilka lat temu radiowe "Wesele".

Z całym szacunkiem dla Stuhra i Seweryna - są świetnymi aktorami, ale reżyserowanie wychodzi im znacznie gorzej. Seweryn we własnym Teatrze Polskim wyreżyserował w ciągu kilku lat chyba jeden czy dwa spektakle Dokonania Krzysztofa Jasińskiego w dziedzinie interpretacji klasyki można obejrzeć w Teatrze STU - i nie uważam, żeby trzeba je było koniecznie przenosić do Starego Teatru. Ale według Polewki Jasiński pięknie mówi o obowiązkach sceny narodowej, więc znakomicie się na tę scenę nadaje.

Znajdzie się miejsce na awangardę

Po tym przygnębiającym zestawie wznowień, powrotów i nowych zadań dla aktorów (lalki, teatr uliczny) zapowiedź nowego kierownika literackiego Artura Grabowskiego, że znajdzie się miejsce na awangardę, zabrzmiała interesująco. Ale to ma być również powrót: do awangardy lat 20., Peipera, kabaretów i Witkacego. I "Dziady" kowieńskie. Rytualne, a nie polityczne.

Mikos wielokrotnie deklarował, że w przeciwieństwie do Jana Klaty, artysty i egocentryka, będzie robił teatr otwarty na różne opcje. Jakoś tych opcji w zapowiedziach nie widać, chyba że uznamy za jedną kilku reżyserów średniej klasy przedstawionych przez Mikosa, a za drugą znajomych Jana Polewki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji