Artykuły

Dwa poziomy

- To komedia lekko przesadzona w sposobach zachowania bohaterów, dobrze podsłuchany język potoczny, hiperrealistyczny i bardzo nośny, a to wszystko napisane inteligentnie i błyskotliwie - o sztuce Anny Burzyńskiej "Mężczyźni na skraju załamania nerwowego" przed premierą w Gdyni mówi reżyser PIOTR ŁAZARKIEWICZ.

Szybko i błyskotliwie robią karierę. Mają problem z wypełnieniem pustki, która dopadła ich w pościgu za awansem i pieniędzmi. O nich mówi sztuka Anny Burzyńskiej "Mężczyźni na skraju załamania nerwowego". 21 kwietnia w Teatrze Miejskim odbędzie się premiera "Mężczyzn..." w reżyserii Piotra Łazarkiewicza.

Był Pan inicjatorem powstania "Mężczyzn..."

- Rok te mu przygotowywałem przedstawienie dyplomowe w warszawskiej szkole aktorskiej i namówiłem kilku znajomych dramatopisarzy, by napisali krótkie formy teatralne. Wśród nich był m.in. Tomasz Man, Cezary Harasimowicz i właśnie Ania Burzyńska. W Madrycie na panelu poświęconym współczesnym dramatopisarzom poproszono ją o próbkę jej twórczości. Wiele osób namawiało ją, żeby tekst rozszerzyć. Parę miesięcy później sztuka była już gotowa.

Jak to się stało, że prapremiera "Mężczyzn..." odbędzie się w Gdyni?

- Pod koniec ubiegłego sezonu Jacek Bunsch poprosił, żebym pomyślał o czymś ciekawym na ten sezon. Powiedziałem mu o tekście Ani. Bardzo mu się to spodobało; widział pierwotny tekst na przedstawieniu dyplomowym. Stanowi on pierwszą część przedstawienia, dwie kolejne części to efekt późniejszej pracy Ani. Więcej miejsca jest tu dla postaci kobiecej, początkowo ledwie zasygnalizowanej. Teraz postać Moniki pełni istotną rolę. Ale jaką, nie mogę powiedzieć. Wyjaśni się to dopiero w zakończeniu.

Co Pana urzekło w tekście?

- Zainteresował mnie przede wszystkim dlatego, że posiada dwa poziomy. Pierwszy - to komedia lekko przesadzona w sposobach zachowania bohaterów, dobrze podsłuchany język potoczny, hiperrealistyczny i bardzo nośny, a to wszystko napisane inteligentnie i błyskotliwie. Natomiast drugi poziom jest refleksją na temat schematów i konwencji, w które jesteśmy wrzucani. Ten gorset jest dziś taki sam jak sto, czy dwieście lat temu. Tylko dzisiejszą konwencją może być luz, dystans do wszystkiego, tendencja do obśmiewania uczuć. Konwencją może być to, co się wiąże z feminizmem na pokaz albo z kultem macho. Burzyńska żongluje stereotypami myślenia, by pokazać nam je w krzywym zwierciadle. Ta sztuka karmi się stereotypami życia ludzi, którzy pracują w agencjach reklamowych i wielkich korporacjach, z którymi tak naprawdę wcale się nie identyfikują.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji