Artykuły

Romans według Tomasza Manna

Pierwszy Przegląd Małych Form Teatralnych zakończył spektakl złożony z zaadaptowanych przez Ewę Otwinowska tekstów Tomasza Manna pt. "Nie ma pojednania". Bylibyśmy bardzo dumni, gdyby adaptacja ta była oryginalnym zamówieniem katowickiej Małej Sceny, zadowolić się musimy faktem, iż jest to rzecz z drugiej ręki, przygotowana dla aktorów krakowskich Haliny Kwiatkowskiej i Marka Walczewskiego, niemniej rzecz wyborna i warta pokazania w naszym środowisku. Z trzech powieści Manna - "Józef i jego bracia", "Wyznania hochsztaplera Feliksa Krulla" oraz "Czarodziejska góra" - Otwinowska wybrała trzy wątki romansowe, które układają się w tematyczną całość, w pewnego rodzaju studium namiętności kobiety przedstawionej w różnych sytuacjach.

Każda "nowelka" ma dwoje bohaterów, jednakże niewątpliwie w związkach tych osobą pierwszoplanową stała się kobieta, to ona jest stroną intelektualnie zaczepną i decyduje o sile przeciwieństwa. Jej agresywność przyobleka różne kształty: żona Putyfara, ubiegająca się o względy Józefa będzie uległa i narzucająca się ze swymi uczuciami, pani z windy - fanaberyjna i cyniczna, Klaudia - zwodzicielka i obiecująca by niespodzianie zaskoczyć widza oraz swego Hansa Castorpa refleksyjnym oddaleniem i rezygnacją.

Materiał mannowski Otwinowska znakomicie przykroiła do potrzeb sceny, nie pozwalając odczuć, że to adaptacja, ale wartość jednakże tego spektaklu, bezsprzecznie najbardziej intelektualnego w niedawno zakończonym festiwalu małych form teatralnych, w dużym stopniu była uzależniona od realizatorów. Romana Próchnicka, młody reżyser krakowski, jasno i wyraziście skontrastowała poszczególne nowelki, dbając zarazem, by nic nie przepadło z ich dynamiki wewnętrznej i światło-cieniowej głębi, by piękny język Manna zabrzmiał na scenie nieskazitelnie. Aktorzy stanęli tego wieczoru do rozwiązania zadania o wielu niewiadomych, występując w potrójnych rolach, których sens, dowcip, urok, romantyzm i ironia, jednym słowem osobowość każdej postaci tak nieuchwytna i giętka, zależy przede wszystkim od sztuki aktorskiej, od umiejętności operowania dialogiem, od uplastycznienia sytuacji, od wewnętrznego żaru. Duże brawa zarówno dla Zofii Wicińskiej, jak i Jerzego Rogowskiego - z powierzonego zadania wywiązali się błyskotliwie i z wdziękiem, przyczyniając się do stworzenia wieczoru jedynego w swoim rodzaju, wieczoru prawdziwie intelektualnego - co trzeba jeszcze raz podkreślić - który przełamuje pewną sztampę repertuarową katowickiej sceny, zaczarowany krąg jego stałych zainteresowań.

Kapitalną oprawę plastyczną dla tekstu mannowskiego przygotował Wiesław Lange, opracowując coś w rodzaju "szafoparawanu", którego liczne drzwi i schodki pozwalały na błyskawiczną zmianę miejsca i sytuacji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji