Artykuły

Figlarz - ten Mérimée

Dotąd recenzenci mieli miejsca rozrzucone na widowni - może dlatego, by uniemożliwić im wzajemną zmowę? Ale na ostatniej premierze siedzieliśmy grzecznie w jednym rzędzie, jak - nie przymierzając - kury na grzędzie. Może szło tym razem o skomasowanie "wrogiego" elementu i odizolowanie go od widowni, którą próbowano tym sposobem uchronić od rozsianych ognisk infekcji? Tak napiętnowani, nie tracimy jednak ducha i piszemy dalej uparcie, co myślimy. Piszmy więc...

Prospera Mérimée, spadkobiercę materialistycznej myśli francuskiej XVIII wieku, uważa się zbyt pochopnie za szermierza postępu. Zapewne jego walka (piórem oczywiście) przeciwko feudalizmowi i mieszczaństwu, przeciwko bigoterii, inkwizycji i metafizyce - jest - rewolucyjna. Jednak brak w jego postawie ciepła szczerego humanizmu, bo Mérimée nie wierzy - w człowieka. Pozbawiony iluzji i poczucia wzniosłości, szermuje szyderstwem i okrutną ironią, wiodącą w pesymizm, jeśli nie w świadomy cynizm. Tyle - o tej byronowskiej odmianie francuskiego romantyzmu

Natomiast teatr Mérimée'go - jakże odbiegający od melodramatycznej egzaltacji Wiktora Hugo i jego obozu - jest na wskroś oryginalny i wręcz nowoczesny. Bo jest w nim coś z naturalistycznej satyry obyczajowej, ale jest też i to, co zwiemy potocznie "czystym teatrem", zabawą w teatr. Zarzuca się Mérimée'mu chaotyczność i nieprawdopodobieństwo akcji. Ależ w tym właśnie cały urok czystego teatru! Ciągłe niespodzianki i zaskoczenia i przerzuty od serio do drwiny. Wszystko jest udane, na niby, razem z ową "hiszpańskością" i zwodzeniem Klarą Gazul. Dwie z przedstawionych komedyj kończą się przecież okrutnym skrytobójstwem. Ale jest to tylko żartobliwe rozwiązanie krzyżówki akcji, dalekie od prawdopodobieństwa (nawet scenicznego). Toteż autor demaskuje ten chwyt własny - zamordowana ofiara dźwiga się z pomocą swego mordercy, oboje kłaniają się publiczności i tak rozbijają iluzję.

To obnażenie konwencji teatru panuje zresztą w całej akcji. Stanowi też o jej uroku, dając aktorom pole do wygrania podtekstu, do markowania i wyraźnego udawania, do gry z porozumiewawczym przymrużeniem oka w kierunku widza. Wydaje mi się, że J. Jabczyński, jako ognisty kochanek Don Pablo, najtrafniej i najpełniej wyraził ten styl pana Mérimée. Może i dlatego, że aktor ten, "zarażony" rodzimym bakcylem Mrożka, odnajduje w Teatrze Klary Gazul, współrzędne podobnego gatunku humoru. Myślę też, że mocniejsze podkreślenie tego właśnie gatunku i tonu pośredniości - a nie naturalności gry, byłoby właściwsze dla całego przedstawienia. Wydziwiam tu nieco, szukając dziury na całym, bo rozegrano to przedstawienie - mimo naturalistycznego ujęcia - z podbijającym ferworem komicznym i z iście "hiszpańskim" temperamentem. T. Wesołowski, który uczęstował nas rola okrutnego w swej anielskiej pogodzie Fray Bartolomea, zagrał ją właśnie w konwencji naturalistycznego komizmu. Ale cóż to za aktorstwo! Chciałoby się zawołać: patrzcie, patrzcie, młodzi... Bo każde słówko, i każdy odcień wycyzelowany i nieomylnie wyważony, najdrobniejszy gest czy mimiczny szczególik - wysmakowany, a wszystko płynie najswobodniej, dyskretne, oszczędne, ledwo naszkicowane, a jakże dobitne i zrośnięte z postacią, Ale mówmy w końcu o heroinach, bo wokół nich kręci się światek trzech przedstawionych komedyj.

"Sposobność" - owa intryga zazdrości dwu niewypierzonych pensjonarek klasztornych, zakochanych w jednym księdzu - najmniej ma zabawnego uroku i komediowej dynamiki. (Wybrałbym w tym układzie raczej komedię "Kobieta jest diabłem"). "Sposobność" wypadła też nie najlepiej, mimo całej staranności wykonania. Jedynie R. Próchnicka, jako Dona Maria, wygrała śmieszną naiwność tragizującej szesnastolatki, trafnie uwzględniając podtekst roli. Z kolei w Karocy - doskonale rozegranej - swawolną Kamilę interpretowała H. Kwiatkowska z brawurową werwą i uwodzicielskim pieprzykiem. Wierzyliśmy, że Kamila mogła owinąć dookoła palca naraz i swego możnego protektora, i kapitana, i toreadora. Była tylko może raczej damą, niż kurtyzaną, i nie okazała tyle cynicznej obłudy, ile jest w tej postaci. Ale ostatecznie nie to jest najważniejsze.

Kwiatkowska miała kapitalnego partnera w K. Witkiewiczu, który niedawną rolą księżula w Fanfaronie, wkroczył pewnie w świat charakterystycznej komiki. Jego zgryźliwy i zramolały Don Andres stał się wyborną i soczystą karykaturą, chwilami może nawet zbyt soczystą. Z ferworem i obrotnością dworaka wyprowadził swoje intryganckie dialogi J. Stanek (Martinez), a R. Wroński rozegrał z miłym humorem i w dawnej manierze komicznej epizod Licencjata. Miałbym małą pretensję o niewyzyskanie komicznych reakcji lokaja Baltazara.

"Niebo i piekło" zagrano również dynamicznie i z humorem. M. Stebnicka, jako Dona Uracca, zagrała rozkosznie miłosne kłopoty pięknej grzesznicy, maskującej się dewocją. Ale - jak Kamila była bardziej damą, niż wyuzdaną heterą, - tak znów Uracca bardziej przypominała heterę, niż damę ze skrupułami... A śmieszność tej roli polega właśnie na stałym kontraście namiętności i wstrzemięźliwości. Ale powtórzę także tutaj, że i tak było dobrze. O partnerach Stebnickiej była już mowa.

Czarujące otoczenie sceniczne stworzyli niezawodni w tym gatunku teatralnym Skarżyńscy. Urok strojów kobiecych wywołał też westchnienia na widowni: gdybyż moda nasza przepisała coś podobnego choćby na jeden dzień w roku! Wydaje mi się, że Teatr Klary Gazul znalazł w scenografii Skarżyńskich najpełniejszy wyraz optyczny, mianowicie przez lekkie sparodiowanie teatralnego efektu przy zachowaniu całego jego uroku. Zgaszona gama barw, nie pozbawiona pensjonarskiego wdzięku, (w akcji klasztornej) zdradzała wykwintny smak kolorystyczny. Podobnie - oszałamiający ognistą czerwienią (z czarnymi akcentami) dwór wicekróla, czy ostatni, chyba najlepszy obraz, grający białymi sylwetkami z ozdobami lila - na tle czarnej zasłony z podwieszoną sztuczną draperią z dawnego "malowanego" teatru.

Doskonałe przedstawienie, które - gdyby było jeszcze lepsze - byłoby już świetne. Ale unikajmy niezdrowej przesady i nie żądajmy cudów. Mérimée - nie wierzył w cuda.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji