Artykuły

W roli Boga

"Ostatni gasi światło" Vojtěcha Štěpánka w reż. Norberta Rakowskiego w Teatrze im. Kochanowskiego w Opolu. Pisze Magda Mielke w Teatrze dla Was.

"Ostatni gasi światło" to tragikomedia o wyborach, przeznaczeniu i animozjach polsko-czeskich. Koprodukcja opolskiego teatru z artystami z Czech to przykład na to, że autoironia na scenie zawsze się sprawdza.

Spektakl krąży wokół trzech opowieści, które przeplatając się ze sobą mają odpowiedzieć na pytanie, czy naszym życiem rządzi przeznaczenie, czy mamy wpływ na rozwój zdarzeń. Uteatralnione poczynania bohaterów obserwuje trzech komentatorów: X (Jan Hofman), Y (Robert Kondziela) i Z (Adam Szostok), którzy poprzez zadawanie pytań, wydają się mieć wpływ na przebieg zdarzeń.

Spektakl Norberta Rakowskiego składa się z fragmentów scen. W punkcie wyjścia o bohaterach wiemy niewiele. Kristyna (Kristyna Leichtova) i Vojta (Vojtech Stepanek) są małżeństwem na skraju rozstania, mającym problem z komunikacją i zaufaniem. Rekwizytor Bartek (Bartosz Dziedzic) zmaga się ze stale powracającym wspomnieniem o matce, teatralnej diwie. W dodatku w pracy pojawia się zadanie, któremu nie potrafi sprostać, co powoduje konflikt z kierownikiem (w roli Michała - Michał Świtała). Miejscem ich pracy jest teatr, co staje się pretekstem do autoironicznych żartów. Z kolei Dziewczyna (Magdalena Maścianica), Chłopak (Karol Kossakowski) i kierownik Michał sprzeczają się o to, czy zatrudnić głuchoniemego pracownika, który w dodatku okazuje się być synem kierownika.

Scenografię tworzy instalacja składająca się ze ścianek z wykrojonymi przejściami. Dzięki temu przestrzeń w szybkim tempie zmienia się w prywatne mieszkanie, biuro i teatr. Na jednej ze ścian wyświetlają się napisy, gdyż spektakl rozgrywa się w trzech językach: polskim, czeskim i migowym. Przejścia pomiędzy scenami i tempo akcji regulują - za pomocą ściemnień - obserwatorzy, którzy za pomocą wciśnięcia jednego przycisku nadają tempo akcji.

Na pozytywny odbiór spektaklu wpływają przede wszystkim słowne żarty, które wynikają z animozji pomiędzy Polakami i Czechami. Jednak całość tonie w chaosie poszczególnych scen, których sens przez przeważającą część nie jest zbyt jasny. Stąd Obserwatorzy opowiadają widzom o tym, co dzieje się na scenie. Postaci noszą imiona aktorów, ale nie wpływa to na zlikwidowanie dystansu, lecz nawet na jego zwiększenie, gdyż widz ma świadomość, że rekwizytor Bartek nie jest wcale rekwizytorem, a Chłopak nie jest niewidomy. Karolowi Kossakowskiemu jako jedynemu udaje się nadać swojej postaci jakąś nutę prawdziwości, jego postawa przejmuje i wzrusza.

Problem z odbiorem spektaklu prawdopodobnie wynika z rangi i funkcji, jakie nadaje się teatrowi w Polsce, gdzie obrazoburcze spektakle spotykają się z gwałtownymi reakcjami władz i stają się pretekstem do zamykania teatrów. W Czechach, kraju ateistów, istnieje wiele teatrów, w których spektakle, nawet te najbardziej prowokujące, nie wywołują oburzenia. Czeski teatr przede wszystkim stanowi rozrywkę, i jak spora część czeskiej kultury, jest pretekstem do autoironicznych żartów.

Twórcy badają gotowość widzów do wzięcia odpowiedzialności za drugiego człowieka, nawet jeśli pojawia się on w naszym życiu jedynie na chwilę. Wszystko to na pograniczu kultur, języków i często sprzecznych definicji szczęścia. Przez to, że cały czas oglądamy papierowych, powierzchownych bohaterów i obserwatorów zastanawiających się nad brakiem reakcji widowni, pogłębia się dystans do opowiadanych historii. Nie ma co się dziwić - ciężko zainteresować się losem bohaterów, którzy wydają się nie istnieć. Zegar odmierzający czas do końca zdarzeń wydaje się przynosić ulgę. Zdecydowanie najlepsza jest przedostatnia scena, w której pada pytanie o puentę spektaklu i która ma na celu usprawiedliwienie wszelkich niedoróbek w imię wyższej idei, która nadal nie jest jasna. Także tytuł "Ostatni gasi światło", poza tym, że hasło kilkakrotnie pada w spektaklu, nie niesie głębszego przesłania. Dostrzec można, że Vojtech Stepanek czerpał inspirację z filmu "Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie" Paolo Genovese. Spektakl łączy z filmem nie tylko główny temat - opowieść o sekretach, sprawdzanie drugiego człowieka w nowych sytuacjach, ale także drobne rozwiązania fabularne jak wątek zamiany telefonów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji