Artykuły

Notatnik telewidza

7. II - "Zdarzyło się w osiedlu", ale zdarzyło się niestety niedobrze. Najpierw miła pani Spikerka z Katowic przez dłuższy czas odczytywała wstęp zawierający preliminaria akcji oraz wyjaśnienie: losów i roli bohatera tudzież sensu utworu ("o co autorowi chodziło"). Potem puszczono film, na którym młody facet z bardzo smutną twarzą też przez dłuższy czas chodził ulicami, gdy jednocześnie z głośnika padały jego "myśli", powtarzające innymi słowy z grubsza to samo, co już przedtem powiedziała p. Spikerka. Następnie bohater z jakimś starszym obywatelem przez dłuższy czas wyjaśniali sobie w knajpce dalsze szczegóły histerii, o którą ostatecznie autorowi chodziło. Historia była też smutna, interesująca (jako temat) i z powodzeniem mogła się była znaleźć w głośnej książce Andrzeja Mularczyka "Co się komu śni", poświęconej, jak wiadomo, wielu podobnym "dalszym ciągom" wojny zakończonej przed 24 laty, a wciąż jeszcze żywej w dzisiejszych losach polskich. Tyle tylko, że tam byłaby inaczej napisana - i tu właśnie jest pies teatralny (bo mowa o Teatrze TV!) pogrzebany.

W zapowiedzi przeczytałem (RTV 6), że sztuka jest "autorską adaptacją większej całości prozatorskiej". Chętnie wierzę, że Józef Gałuszka napisał wielce udaną całość prozatorską, ale to nie znaczy, że jej autorska adaptacja była już utworem dramatycznym. - W tej sytuacji zupełnie już nie poruszyły mnie jawne nielogiczności akcji (przedscenicznej, ale też wyjaśnionej); np. że chłopiec, który w czasie wojny miał lat sześć do ośmiu, może nawet nie pamiętać ówczesnego nazwiska swego i swego ojca - co w utworze jest rzeczą tak dalece niebłahą, że aż podstawą całego dramatu...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji