Artykuły

Narodziny Człowieka

"Gwiazdka" wg scen. i w reż. Roberta Jarosza w Teatrze Lalek Guliwer w Warszawa. Pisze Wiesław Kowalski w Teatrze dla Was.

Robert Jarosz stara się łączyć w swoich działaniach reżyserię z pisaniem dla teatru. Rzadziej sam reżyseruje swoje dramaty, częściej natomiast scenariusze, które powstają z myślą o poszerzeniu repertuaru teatru, którym aktualnie artystycznie szefuje. W warszawskim Guliwerze pojawiła się właśnie "Gwiazdka", która została przygotowana z okazji zbliżających się świąt Bożego Narodzenia.

Pozornie wydawać by się mogło, że zobaczymy okolicznościowe widowisko, które będzie okazjonalnym spotkaniem teatralnym, nawiązującym do świątecznej atmosfery i nic więcej. Tymczasem Jarosz postanowił spojrzeć na te kilka niepowtarzalnych dni w roku zupełnie inaczej. Owszem, nie obędzie się bez świątecznego sztafażu w postaci choinki, kolędy, prezentów, wigilii czy Mikołajów, ale perspektywa i wymiar spojrzenia stają się dużo szersze i bardziej wieloznaczne. To materiał przepracowany przez reżysera, pozwalający na głębsze spojrzenie i uchwycenie tego, co wielokrotnie umyka nam z tych wydarzeń obrosłych w powtarzalność określonych rytuałów czy obrzędów.

W "Gwiazdce" Jarosz w bardzo naturalny i dynamiczny sposób wypracowuje poprzez formę i kondensację języka sugestywną wizję świąt, na które spoglądamy oczami Pierwszej Gwiazdki, współczesnej celebrytki, z nieodłącznym bodyguardem przy boku. Można odnieść wrażenie, że Jarosza bardziej interesuje samo operowanie teatralnym obrazem niż konstruowanie samych dialogów, poszukiwanie formy teatru plastycznego, który stworzy ramy dla opowiedzenia swego rodzaju fantazyjnej historii, a postaciom pozwoli odnaleźć się w obszarze zadanej struktury. Widać, że Jaroszowi, rewelacyjnie wspomaganemu scenograficznie przez Pavla Hubičkę, bliskie jest patrzenie na słowo poprzez formę, która staje się nośnikiem sensów i powoduje, że stwarzana rzeczywistość staje się bardziej spójna. Jedną z najpiękniejszych sekwencji spektaklu jest scena, w której Katarzyna Brzozowska (Zyta) przygotowuje w niemal pantomimiczny sposób zastawę pod wigilijną wieczerzę i przywołuje na nią swoich wszystkich przodków.

Jarosz tak stara się budować grę słów, obrazów, myśli czy skojarzeń, a także emocji, które się z tym wiążą, by nie powielać stereotypów. W tym przypadku robi to nie tylko z czystej przekory. Ucieka od realistycznej i sentymentalnej struktury, eksplorując tym samym bardzo współczesne kody znaczeń, asocjacji czy niedopowiedzeń. Na scenie dochodzi do skonfrontowania trzech opowieści, z których każda stara się otworzyć nowe drzwi w spojrzeniu na atmosferę towarzyszącą przygotowaniom i przeżywaniu Bożego Narodzenia. Na początku, szalenie zabawnym, jeszcze zanim odsłoni się kurtyna, zobaczymy kilku Mikołajów, którzy przygotowują się do dostarczenia pod choinkę prezentów. Już za chwilę zupełna zmiana tonacji przyniesie wspomnianą już scenę samotnej kobiety, "smakującej" święta w pustym pokoju. Będzie też niezwykle urokliwa scena z pasterzami, którzy witają w stajence nowonarodzone dzieciątko. Bo dla Roberta Jarosza, jak wyznaje w programie, najważniejszym spoiwem, łączącym wspólnotowe przeżywanie świątecznego czasu, jest sam Człowiek i Nowe Życie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji