Artykuły

Cezarego wojna o godność

"Cezary, idzie na wojnę" w reż. Cezarego Tomaszewskiego z Komuny/Warszawa na Festiwalu Boska Komedia w Krakowie.Pisze Tomasz Domagała na na na oficjalnym blogu festiwalu DOMAGALAsieBOSKIEJKOMEDII.

Pamiętam, gdy umarł mój ojciec, mama w pierwszym odruchu sięgnęła po papierosa. To "sięganie po fajkę" w sytuacjach krańcowych powracało zresztą w moim życiu jak refren. Wiele bliskich mi osób powtarzało ten gest, zazwyczaj wtedy, gdy słowa nie były w stanie oddać ich emocji. Mówiły potem, że papieros je uspokaja, pozwala pomyśleć, zastanowić się, co dalej. O ile jest jakieś dalej. Przyznam się, że choć i mnie los nie szczędził ciosów, nigdy rozumiałem tego gestu. Może dlatego, że jestem niepalący Kilka dni temu, na Festiwalu Nowego Teatru w Rzeszowie oglądałem spektakl Cezarego Tomaszewskiego "Gdyby Pina nie paliła, toby żyła", będący w gruncie rzeczy rozbudowaną, artystyczną metaforą tego gestu. Pretekstem stała się tu śmierć Piny Bausch, znakomitej choreografki, artystki i pięknego człowieka. Osoby bliskiej Tomaszewskiemu we wszystkich tych sferach. Podczas tego spektaklu zrozumiałem, że w geście sięgania po papierosa nie ma nic do rozumienia, że trzeba się zatopić w siebie, swoje wspomnienia, żałobę, a papieros pojawi się sam. Będzie ostatnią komunią z odchodzącym.

Zrozumiałem to, gdyż Cezary Tomaszewski otrzymał wielki dar dzielenia się z innym człowiekiem. Dzieli się wszystkim: swoimi radościami, lękami, fascynacjami. Robi to za pomocą swojego niezaprzeczalnego talentu, mediów i konwencji, którymi żongluje w zależności od potrzeb i sytuacji. Ta żonglerka zaś zamienia się w magię, która porusza. Wczoraj podczas spektaklu "Cezary, idzie na wojnę", Tomaszewski znowu to zrobił, znowu spojrzał mi prosto w oczy i opowiedział o sobie i swoich nieco groteskowych poszukiwaniach miejsca w dzisiejszym, nieco groteskowym świecie. Opowiedział i zapytał, czy mam tak samo. Czy też się czuję wyrzucony poza nawias, czy się boję, czy chciałbym chociaż raz należeć do tych normalnych facetów z wojskową kategorią A? I chociaż zrobił to z humorem, mnie do śmiechu nie było, wszak i mnie przyznano onegdaj osławioną kategorię E. O ironio, mnie - synowi zawodowego żołnierza. Dla ciekawskich już podaję uzasadnienie mojego "wyroku": niezborność oka lewego z niedowidztwem prawego. Nigdy się jednak tym nie martwiłem - dobrze widzi się tylko sercem. Wierzę Lisowi z "Małego Księcia". I Cezaremu Tomaszewskiemu też.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji