Artykuły

25 lat tańca

- Kolejne stopnie baletowego wtajemniczenia zdobywa się jak własny Mount Everest. Po drodze zatańczyłam wiele satysfakcjonujących partii - mówi MAŁGORZATA INSADOWSKA, pierwsza solistka zespołu baletowego Opery Bałtyckiej.

Barbara Kanold: Partią Nuny w "Gajane" zaczynała Pani sceniczną karierę. Na egzaminie dyplomowym tańczyła Pani też ulubioną Kitri z "Don Kichota", którą do tej pory ma Pani w swoim repertuarze.

Małgorzata Insadowska: To pewnego rodzaju szczęście, że mogłam przez wiele lat tańczyć postać, która zawsze bardzo mi się podobała, odpowiadała moim warunkom i predyspozycjom.

Tyle lat, to w Pani przypadku - ile?

- W czerwcu minie dwadzieścia pięć lat od dnia, w którym po dyplomie, uzyskanym w gdańskiej Szkole Baletowej, zostałam zaangażowana do zespołu baletowego Opery Bałtyckiej.

Do egzaminu dyplomowego przygotowywała się Pani pod okiem Anny Estemberg?

- Nie, pani Estemberg uczyła mnie tańca klasycznego przez siedem lat, potem Wiera Łowgina, a w klasie maturalnej Elżbieta Ałabuszew.

Uważa Pani, że zmiany pedagoga są potrzebne?

- To zależy od porozumienia i wzajemnego zaufania. Dużo zawdzięczam wszystkim moim nauczycielkom. Ale szkoła to dla tancerki podstawa, pewna baza, na której dopiero w teatrze buduje się umiejętności, warsztat artystyczny i techniczną sprawność.

Jak trafiła Pani do szkoły?

- Mój tato przeczytał informację o egzaminach w gazecie i pod opieką mamy przyjechałam spod Bydgoszczy do Gdańska. Początek nie był obiecujący, bo już na wstępie, w sekretariacie szkoły dowiedziałam się, że jestem za drobna, za mała. Ale udało mi się zdać egzaminy i jako dziesięciolatka zaczęłam dosyć samodzielne życie - w bursie, z dala od rodziny. Pamiętam z tamtych czasów troskliwą opiekę starszych koleżanek, bardzo nam "matkowały".

Od kilku lat przysługuje Pani zaszczytny tytuł pierwszej solistki.

- Kolejne stopnie baletowego wtajemniczenia zdobywa się jak własny Mount Everest. Po drodze zatańczyłam wiele satysfakcjonujących partii. Zdecydowanie wolę taniec klasyczny, ze względu na wrodzoną nieśmiałość, początkowo skupiałam się przede wszystkim na technice, na doskonaleniu warsztatowym i dosyć długo chyba trwało, zanim potrafiłam "otworzyć" swoje wnętrze. To przyszło z doświadczeniem, z dojrzałością. Ale stale uważam, że w balecie wszystkie nowe kierunki opierają się na podstawach tańca klasycznego. Bez tej solidnej podstawy nic się nie uda osiągnąć.

Nigdy nie chciała Pani zmienić sceny? Miasta?

- Dla własnej satysfakcji, dla sprawdzenia własnych umiejętności zdawałam tzw. audycje, czyli brałam udział w lekcji w Teatrze Wielkim w Warszawie i Łodzi, ale tak na serio nie brałam pod uwagę zmiany teatru. Nie umiałam i nie chciałam rozpychać się łokciami. A gdybym miała podsumować moje sceniczne ćwierćwiecze, muszę powiedzieć, że jestem tancerką spełnioną, szczęśliwą, że udało mi się zatańczyć wiele wspaniałych, trudnych ról.

Czy mogę głośno pomyśleć o roli, którą powinna Pani zatańczyć na swój benefis?

- Jeżeli już, to chciałabym bardzo wyrazistą postać kobiecą, z fantazją i mocnym charakterem, która byłaby dla mnie ogromnym emocjonalnym wyzwaniem.

I to byłby wspaniały finał kariery. A przy okazji - na Pani ręce, dla wszystkich gdańskich tancerzy - w dniu ich święta - najlepsze serdeczne życzenia. Wielu znakomitych ról, satysfakcji nie tylko w światłach scenicznej rampy, także w życiu.

**

Małgorzata Insadowska w tym roku obchodzi 25-lecie swej pracy na scenie.

W ciągu swej całej kariery zatańczyła co najmniej kilkanaście znaczących partii, głównie z baletów klasycznych. Do jej "żelaznego" repertuaru należą tytułowe Coppelia, Julia i Giselle [na zdjęciu], także Kitri z "Don Kichota", Egina ze "Spartakusa" oraz Gulnara z "Korsarza". Tańczyła Klarę w "Dziadku do orzechów" i Aurorę w "Śpiącej Królewnie".

Przez dwadzieścia pięć lat wierna swojej, gdańskiej scenie, stworzyła nietuzinkowe postacie Dziewczyny w "Amerykaninie w Paryżu" Gershwina, Mili i Kolombiny w balecie "Wiosna, lato, jesień, zima" do muzyki Marka Grechuty. W 2002 zachwyciła wykonaniem tanga w wieczorze "Przetańczyć całą noc".

Ma na swoim artystycznym koncie udział w realizacji filmu baletowego "Mały Książę" w choreografii Gustawa Klauznera w telewizyjnym programie baletowym "Flex" i współpracę z Operą Kameralną w Wiedniu przy realizacji "Requiem" Mozarta w ramach International Mozart Festival i liczne tournée artystyczne z zespołem Opery Bałtyckiej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji