Artykuły

Bydgoska komedia, która nie śmieszy do łez

"Komedia omyłek" Williama Szekspira w reż. Jeana-Philippe'a Salério w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Pisze Marta Leszczyńska w Gazecie Wyborczej - Bydgoszcz.

Nowy spektakl bydgoskiej sceny "Komedia omyłek" mógł pogodzić bardziej wymagających widzów z tymi, którzy w teatrze szukają przede wszystkim rozrywki. Jednak realizatorom nie udało się dobrze wykorzystać tej okazji.

Łukasz Gajdzis konsekwentnie konstruuje nowy repertuar bydgoskiej sceny, opierając się na idei teatru polifonicznego. Z końcem roku zdecydował wprowadzić do repertuaru propozycję lżejszą, ale z najwyższej półki europejskiej literatury. - Chcemy zarazić widzów zabawą na wysokim poziomie intelektualnym i tekstowym - przekonywał wraz z realizatorami premierowego spektaklu. W tym kontekście "Komedia omyłek" Szekspira to bardzo dobry wybór.

Stradforczyk ożywia w swojej pięcioaktówce obyczajowy obrazek dzięki ciekawie skonstruowanej intrydze. Sztorm rozdziela męża z żoną oraz dwie pary nieodłącznych bliźniaków Antyfolusów oraz ich nie mniej podobnych do siebie służących, Dromiów. Po latach wszyscy trafiają do Efezu, oczywiście nic o sobie nawzajem nie wiedząc. Szekspir zaczerpnął pomysł z "Bliźniaków" Plauta: "podwojone" postacie dają bowiem wspaniałą okazję do komediowych pomyłek. Szekspir dodatkowo pomnożył nieporozumienia, wprowadzając drugą parę bliźniaków - służących i tak sztuka zamienia się w farsową "komedię omyłek" o niezwykłym tempie. Wciąż myleni ze sobą bohaterowie gubią się w spojrzeniach innych i z upływem czasu są coraz dotkliwiej rozdarci i zdezorientowani. Wreszcie powątpiewają w własną tożsamość i możliwość samodzielnej oceny zdarzeń.

Salério proponuje grę

Spektakl wyreżyserował Francuz Jean-Philippe Salério, ceniony twórca komedii. W inscenizacji koncentruje się na głównym wątku mylonych tożsamości. Proponuje widzowi grę, w której podobnie jak bohaterowie na scenie rozszyfrować musi, którego z Antyfolusów i Dromiów ma akurat przed oczami. W tym celu Salério w rolach bliźniaków obsadza nie czterech aktorów, jak to zwykle w realizacjach "Komedii omyłek" bywa, ale dwóch grających podwójne role.

To, co złudne, doskonale podkreśla scenografia zbudowana na obrotowej scenie. Dzięki wprawieniu świata w ruch przyglądamy się wciąż z nowej perspektywy miejscom, bohaterom i wydarzeniom. Efekt iluzji i podwójności potęguje również zastosowanie licznych luster, w których świat widzimy nie tylko w odbiciu, ale i w deformacji. To trafnie kreuje przestrzeń miasta należącego do "zręcznych kuglarzy, co łudzą nam zmysły, czarnoksiężników, mącących myślenie, wiedźm, co zniekształcą ciało, zgubią duszę".

Gra nie toczy się ani w antycznym Efezie, ani według historycznej konwencji teatralnej. Scenografię tworzą wysokie, ścięte pod różnymi kątami graniastosłupy, które przypominać mogą współczesne metropolie z nowoczesnymi strzelistymi budynkami o lustrzanych elewacjach. Przestrzeń, podobnie jak eklektyczne kostiumy, staje się umowna, nie przynależy do konkretnego czasu czy estetyki, przez co przypomina o ponadczasowości tekstu Szekspira. Jego opowieść o poczuciu wyalienowania w obcym mieście, o niechęci do cudzoziemców, sankcjach wobec przybyszów zza morza zdaje się dziś szczególnie aktualna. Salério w wywiadach przyznawał, że ma świadomość takiego potencjału tekstu. Ale go nie wykorzystał. Do wielu wątków nie podszedł bezpośrednio, koncentrując się na opowiedzeniu widzowi lekkiej, zabawnej historii. Problem w tym, że bydgoska "Komedia omyłek" bawi, ale nie porywa. Realizatorzy sięgają często po sprawdzone chwyty, które tracą na efekcie, bo już nie zaskakują widza. Starając się go rozbawić, realizatorzy nie wykorzystują też bardziej lirycznych fragmentów - jak ten, w którym jeden z bohaterów mówi: "Dla świata jestem jakby kroplą wody, co w oceanie szuka drugiej kropli, i zanim znajdę ją niepostrzeżenie, ginie w głębinach ze swoim szukaniem, tak ja daremnie próbując odnaleźć matkę i brata, sam nieszczęsny ginę". "I tak nagle w tej tragicznej komedii jest jakiś tak piękny liryczny fragment i jeżeli te fragmenty się umiejętnie wyłuska z tego, te chwile takiej lekkiej zadumy, to wtedy rośnie jakby wartość tej farsy, rośnie jakby głębia tego, co się dzieje" - mówił kiedyś o "Komedii omyłek" Maciej Prus, reżyser kilkukrotnie uhonorowany za wystawienia Szekspira. Niestety takiej gradacji nastrojów w bydgoskiej inscenizacji brakuje.

Adriana błyszczy najbardziej

"Komedia omyłek" stwarza też pole do aktorskiego popisu. Największym wyzwaniem są podwójne role Antyfolusów (Jakub Ulewicz) i Dromiów (Michał Filipiak). Aktorzy grają swoje postaci na zmianę, często z bardzo krótkimi przerwami, mierząc się z precyzyjnie skonstruowanymi przez Szekspira charakterami. Mimo że to właśnie te role miały szansę zachwycić, na scenie błyszczy przede wszystkim Emilia Piech grająca Adrianę, żonę Antyfoluza z Efezu.

Wszystko to sprawia, że inscenizacja mogła skutecznie zakończyć toczącą się od miesięcy dyskusję wokół bydgoskiej sceny, godząc bardziej wymagającego widza z tym, który zmęczony publicystyczną sceną Pawła Wodzińskiego poszukuje w teatrze przede wszystkim rozrywki. Jednak okazja nie została wykorzystana.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji