Artykuły

Poliamoryczna obyczajówka

"Ości" Ignacego Karpowicza w reż. Pawła Miśkiewicza w Teatrze Soho w Warszawie. Pisze Witold Mrozek w Gazecie Wyborczej-Stołecznej.

Paweł Miśkiewicz wystawił "Ości" Ignacego Karpowicza. To literatura obyczajowa, rodzinne i ludzkie codzienne dramaty warszawskich nowych mieszczan, ale w nienormatywnym wydaniu. Np. młody mężczyzna z prowincji (sypiał dotąd z mężczyznami, ale uważa się za katolika hetero) żyje jednocześnie z dużo starszą kochanką i z drag queen wietnamskiego pochodzenia. Zaś kobieta koło czterdziestki uświadamia sobie, iż do szczęścia brakuje jej rozszerzenia małżeństwa o właśnie poznanego kochanka i o kochankę męża. Wybory postaci kontrastują nie tylko z konserwatywnymi normami, ale też z całkowitą zwyczajnością ich życia.

Maja, naukowczyni i blogerka, straciła niedawno pracę. Z kolei Krzyś i Andrzej to para gejów w długoletnim związku, który nagle dotyka kryzys. Ale jest też Ninel Czeczot, postać nietuzinkowa, ikona polskiego feminizmu i legenda opozycji demokratycznej.

Fani "Ości" doceniają podszyty łagodnym sarkazmem język i obyczajowe obserwacje dzisiejszej lewicującej klasy średniej. "Poliamoryczna Musierowicz" - mówią z kolei złośliwi o mieszczańskim ciepełku i specyficznym dowcipie "Ości". Ale my złośliwi oczywiście nie jesteśmy, więc od literackiego resume przejdźmy do teatru.

Jeśli chodzi o aktorów - jest dobrze. Roma Gąsiorowska jako neurotyczna Maja robi one man show. Iwona Bielska jako Ninel tworzy sympatyczną postać z ciepłym, lekko ironicznym dystansem. Michał Wanio - wciąż świeże odkrycie aktorskie - i Szymon Czacki, do niedawna w krakowskim Starym, jako Krzyś i Andrzej robią po prostu dobrą robotę.

Kameralna przestrzeń rozszerzona jest o liczne projekcje, lokujące akcję w dzisiejszej Warszawie, w autobusie ZTM czy ikeowskim mieszkaniu. Zaludniające setki stron postaci drugoplanowe, które się tu nie zmieściły, też pojawią się tylko na ekranie (w ultrakatolicką wielodzietną siostrę Mai wcieli się np. Klara Bielawka). Postaci ze sceny bywają duplikowane przez wideo - jakby te na nagraniu kreśliły tło sytuacji, a te sceniczne odgrywały relacje między sobą.

Niestety, adaptacja jest przegadana - tak jak powieść. Na początku Miśkiewicz i dramaturżka Joanna Bednarczyk próbują jakoś grać ze stylem Karpowicza, potraktować go z ironią. W kolejnych godzinach można odnieść wrażenie, jakby po prostu starali się opowiedzieć jak najwięcej z książki.

"Ości" mnie zaskoczyły. Adaptacja jest bliska temu, co niezbyt szczęśliwie nazywało się jeszcze niedawno "teatrem środka" (może lepiej: "stylu zerowego"?). Czyli - po bożemu, z historią od A do Z, "psychologicznymi" postaciami. By jednak stać się pełnowartościowym produktem tego typu, brakuje "Ościom" zagęszczenia rytmu. A przede wszystkim skrótów. Przedstawienie przypomina popularne produkcje Adama Sajnuka z Teatru Warsawy, tylko w dwóch bodaj miejscach przełamane jest scenami bardziej z ducha Krystiana Lupy, którego współpracownikiem był Miśkiewicz. To popis Gąsiorowskiej, a także mocny moment gniewnego szału Krzysia.

Jeśli nie czytaliście powieści Karpowicza, bądź co bądź głośnego wydarzenia polskiej prozy ostatnich lat, dostaniecie pokaźną cegłę w cztery godziny. Jeśli "Ości" już znacie, a w teatrze szukacie czegoś innego niż gwiazdorskie wariacje na literackie hity, pomyślcie o innych planach na wieczór.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji