Artykuły

Każdy śmieje się z Opali

"Każdy kocha Opalę" w reż. Anny Matysiak w Teatrze im. Osterwy w Gorzowie Wlkp. Ocenia Aleksandra Szymańska.

Co można powiedzieć o sztuce, gdy już w pierwszych minutach widzowie zaczynają się śmiać? Najpierw nieśmiało, potem coraz głośniej, a ten i ów po przyjacielsku zagaduje do bohaterki.

Nie da się ukryć, że Opala, gdy tylko pojawia się na scenie, otwierając drzwi swojego mieszkania - królestwa rupieci - staje się ulubienicą widowni. To uwielbienie sięga zenitu pod koniec pierwszego aktu, gdy wszyscy myślą, że zginęła pod gruzami, a ona wynurza się ze zgliszczy i oznajmia rozbrajająco: Ale gruchnęło!

Gorzowska publiczność zna Opalę od zeszłej soboty [12 cerwca]. Lubi - dzięki kreacji Barbary Wrzesińskiej, która gościnnie wcieliła się w tytułową bohaterkę sztuki "Każdy kocha Opalę" Amerykanina Johna Patricka. Popularny w latach 60. i 70. dramaturg i scenarzysta filmowy wymyślił biedną, ekscentryczną zbieraczkę staroci, która przygarnia pod swój dach lokatorów. Z pozoru mili, okazują się szajką bezwzględnych złoczyńców, którzy w najlepsze planują, jak pozbyć się gospodyni. Tymczasem Opala naiwną dobrocią odmienia każdego z osobna. Te metafory nie najgorzej zresztą wychodzą gorzowskim aktorom. W drugim akcie oglądamy już inną Glorię Gulock (w tej roli Edyta Milczarek), zmienia się też cwaniaczek, skory do bijatyk szef szajki Salomon Bozo (jak zawsze dobry Krzysztof Kolba).

"Każdy kocha Opalę" to w gruncie rzeczy prosta, zbyt naiwna historyjka z mało przekonującym morałem: kochajmy się, niech żyje przyjaźń, a pieniądze i tak się znajdą. Takie zakończenie nie satysfakcjonuje. Tego, co wartościowe trzeba więc szukać w środku. Jest tam kilka zabawnych dialogów, scen i gagów, jak choćby wizyta lekarza z ubezpieczalni, który ma zbadać Opalę. Marek Pudełko dzielnie partneruje tu Barbarze Wrzesińskiej. Niestety są też dłużyzny. Drugi akt wlecze się niemiłosiernie.

Mocną stroną przedstawienia jest scenografia. Realistyczna, drobiazgowa, jak przystało na dom zbieraczki. Bawią torebki herbaty, zresztą wielokrotnego użytku, porozwieszane na sznurze do prania. Niestety nie wszyscy widzowie mogą je dostrzec, bo sznur

A Cyniczny Bradford Wirtter (Cezary Żołyński) najdłużej opiera się urokowi Opali (Barbary Wrzesińskiej). wciśnięto w kąt sceny. W tak realistycznych wnętrzach mieszane uczucia budzi jedynie sztuczny kot.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji