Artykuły

Sztafetowy bieg w kierunku wojny

"Cezary idzie na wojnę" w reż. Cezarego Tomaszewskiego w Komunie// Warszawa. Pisze Edyta Werpachowska w Teatrze dla Was.

Komuna//Warszawa to jeden z teatrów, który nie boi się zadawać odważnych pytań, dynamicznie reaguje na zachodzące na naszych oczach zmiany społecznie, celnie punktuje wszechobecne lęki, absurdy, niesprawiedliwości. Na kanwie zachodzących obecnie nie tylko w Polsce przemian i panujących nastrojów, powstał tam trzyletni cykl teatralny zatytułowany "Przed Wojną / Wojna / Po Wojnie", który jest odpowiedzią na coraz częściej pojawiający się ostatnio lęk przed wojną w Europie. Komuna//Warszawa przypatruje się zjawisku wojny z perspektywy jednostki, w różny sposób używa retoryki wojny, aby odpowiedzieć o związanym z nią dramacie pojedynczego człowieka. W ramach cyklu zobaczyć można na Lubelskiej spektakl Cezarego Tomaszewskiego pod tytułem "Cezary idzie na wojnę". Zbieżność imienia reżysera z tytułem nie jest tu przypadkowa. Główny bohater, a właściwie bohaterowie spektaklu są bowiem wcieleniem samego reżysera.

W przedstawieniu aż pięciu aktorów wciela się w jednego bohatera - tytułowego Cezarego - uosobienie współczesnego, młodego Polaka, a zarazem ucieleśnienie lęku przed powołaniem do wojska i hipotetyczną na razie koniecznością walki. Bohaterowie wprowadzani są do akcji przez jednego z "Cezarych" - Michał Dembiński, który donośnym lektorskim głosem deklamuje treść absurdalnego prawa dotyczącego zasad przypisywania młodym mężczyznom kategorii od "A" do "E" przez komisję wojskową. Przy patetycznych dźwiękach pianistycznego akompaniamentu Weroniki Krówki pozostali "Cezarowie" (Oskar Malinowski, Bartosz Ostrowski i Łukasz Stawarczyk) w samej bieliźnie prezentują swoje ciała. Wszak to od cielesności zależy tylko, którą literą określone zostanie jestestwo mężczyzny. Następnie przy dźwiękach "Symfonii wojennej" Szostakowicza czy pieśni ze "Śpiewnika domowego" Moniuszki przez ponad godzinę aktorzy wykonują ciężką, katorżniczą pracę. Bohaterowie dwoją się i troją, by pokazać swoją tężyznę fizyczną. Wykonują zmyślne akrobacje, w scenerii przypominającej salę gimnastyczną próbują udowodnić, że zasługują na mityczną kategorię "A". Ich etiudy choreograficzne przeplatane są monologami, które dopiero po połączeniu z ruchem pozwalają wybrzmieć wszystkim znaczeniom.

W spektaklu Tomaszewskiego jest co najmniej kilka wątków. Przede wszystkim na warsztat reżysera trafiła polska tożsamość narodowa. Tomaszewski zadaje bowiem pytanie czy opieranie jej na żołnierskim etosie i umieraniu za honor ojczysty nie jest już archaiczne? Demaskuje śmieszność pryncypialnych niegdyś wartości.

Po drugie, znak zapytania stawia również nad tożsamością współczesnego mężczyzny - nie tylko Polaka. Aktorzy obrazują wewnętrzny konflikt między koniecznością ukrywania emocji i powszechnym w kulturze wojskowej - ale przecież nie tylko - "maczyzmem". Jak definiować powinien się więc współczesny mężczyzna? Jak pogodzić dwa tak różne oblicza? Jak przepracować wpajane od zawsze wzorce walecznego patrioty, któremu nie straszne walki w słocie i błocie, po to, by ratować honor ojczyzny? I czy tacy bohaterowie są jeszcze w ogóle potrzebni w obecnych czasach?

Odpowiedź Tomaszewskiego wydaje się być dość jednoznaczna. Wizja świata oparta na walce, wojnie to przeżytek. Z hołubionych przez wieki wzorców walecznych bohaterów pozostała już tylko śmieszność. Śmierć za ojczyznę nie ma sensu, a żołnierski etos oparty na emanacji siły fizycznej nie prowadzi do niczego więcej, jak tylko dramatu jednostki.

Wszystko to Tomaszewski podaje w lekkiej formie. Nie jest to jednak typowa farsa. To, co przyciąga uwagę i magnetyzuje publiczność to ciężka, fizyczna praca aktorów - autentyzm wylewanego przez nich potu magnetyzuje i onieśmiela. Wykonywane sekwencje ruchów doskonale podkreślają bezsens ideologii opartej na totalitaryzmie.

Sam reżyser określa przedstawienie jako "opowieść performatywną" i rzeczywiście, przedstawieniu bliżej jest do performensu, niż tradycyjnego widowiska teatralnego. Spektakl w równym stopniu tworzy język, dźwięk i ruch - i każdy z tych trzech komponentów jest sobie równy - dopiero trzy rzem wzięte tworzą doskonałą harmonię.

Spektakl Tomaszewskiego można nazwać prawdziwym dziełem sztuki. Jego siła tkwi nie tylko w bardzo aktualnym, wyrazistym i trafiającym w samo sedno komentarzu dotyczącym aktualności i zasadności idei wojny czy opierania polskiej tożsamości narodowej na żołnierskim etosie, ale także na niezwykle autentycznej i nowatorskiej formie. Prawdziwe "must see"!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji