Artykuły

Tribute to Łódź

MAŁGORZATA ANDRZEJEWSKA-PSARSKA: "Ziemia obiecana", która w sobotę otworzy XV Łódzkie Spotkania Baletowe to pana czwarty balet, realizowany na scenie Teatru Wielkiego w Łodzi. Co sprawia, że wraca pan do nas?

GRAY VEREDON: To pewien "zew artystyczny", który każe ponownie myśleć o tym miejscu, zespole i znów tu przyjeżdżać.

A "Ziemia obiecana" - skąd ten pomysł?

- Od pierwszej wizyty w Łodzi 15 lat temu towarzyszy mi fascynacja tym miastem, z niespotykaną historią i tradycją zapisaną w architekturze. Wiele czytałem i rozmawiałem o Łodzi, uwielbiałem włóczyć się po ulicach. Spędzałem całe godziny na przyglądaniu się starym, rozsypującym się fasadom - to wszystko było tak różne od wymuskanej, eleganckiej, odnowionej Europy Zachodniej, przypominającej czasami dekoracje hollywoodzkie.

A później usłyszałem o książce Reymonta i gdy rok temu dostałem propozycję, by zrealizować tu jakąś choreografię, pomyślałem - czemu nie to? Miałem problemy ze zdobyciem filmu Wajdy i tłumaczenia powieści. Ale mój przyjaciel znalazł tu w jakiejś bibliotece bardzo stare tłumaczenie na niemiecki z 1916 roku - język straszliwie archaiczny, druk gotykiem - spędziłem miesiące, odcyfrowując słowo po słowie. Odnalazłem wiele podobieństw między Łodzią końca XIX wieku a dzisiejszą- szczególnie w sensie społecznym. Będzie to rodzaj mojego hołdu dla Łodzi - "Tribute to Łódź".

Nie jest chyba łatwo przełożyć dziewiętnastowieczną, realistyczną powieść na język baletu - mnóstwo epizodów, rozległe wątki. I cały ten pejzaż industrialny, pełniący w powieści jedną z najważniejszych ról.

Wszystko jest kwestią scenariusza -z materiału literackiego należy wybrać te elementy, które stanowią "kręgosłup" dramatyczny. W przypadku "Ziemi obiecanej" są nim stosunki między bohaterami, a przede wszystkim osoba Karola. Równie istotne było dla mnie pokazanie dwóch światów - nieprawdopodobnego bogactwa i wielkiej biedy. Jednym z elementów spektaklu będzie projekcja wideo - w ten sposób pojawią się na scenie w formie clipów te elementy, których nie da się przedstawić za pomocą ruchu - ogień, architektura, tłum epizodycznych postaci, itd. Myślę, że element projekcji nada temu spektaklowi dodatkowy wymiar, poza tym wspaniale wiąże się z muzyką Michaela Nymana. Nyman jest wspaniały do tańca, ze względu na stały, wyraźny rytm. Druga rzecz, to niezwykły dramatyzm tej muzyki - wspaniale przystający do sztuki choreograficznej.

Czemu zdecydował się pan na wprowadzenie do spektaklu utworów Franza von Suppé? Przecież to zupełnie inna stylistyka.

Ale niespodziewanie pięknie łączy się z Nymanem. Znalazłem pewne fragmenty, które, mimo lekkiego stylu, mają w sobie siłę i dramatyczność, niezbędną do poprowadzenia tej opowieści. Poza tym muzyka operetkowa z końca zeszłego wieku przystaje do historii sprzed 100 lat.

W jakim stylu zrealizowana została choreografia?

We wszystkich! Od klasyki począwszy, poprzez modern, aż po wodewil. To eklektyzm, który najlepiej oddaje styl Łodzi końca XIX wieku.

Kto zatańczy główne partie?

Wiesław Dudek wystąpi w roli Karola, jako Max - Vitalij Litwinienko, Moryc - Jan Łukasiewicz, Lucy - Edyta Wasłowska. Zespół jest w świetnej kondycji - nie miałem żadnych problemów z doborem obsady do tak zróżnicowanych ról Również dojrzalsi tancerze będą mieli pole do popisu, odgrywając niezwykłe, charakterystyczne typy łódzkie.

Zna pan ten zespół od kilkunastu lat. Jak pan ocenia jego dzisiejsze umiejętności?

Są bardzo wysokie, nie wiem, czy nie najlepsze, biorąc pod uwagę te ostatnie 15 lat. Gdy pracowałem nad "Snem.." w roku 1985, tancerze nie za dobrze znali techniki współczesne. Dzisiaj wiedzą o wiele więcej, są zorientowani w tym, co dzieje się na świecie. Poza tym poznali mnie już chyba dość dobrze - jednym słowem, współpraca układa się świetnie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji