Artykuły

Arleta Godziszewska: Na szczęście dostałam toczek Ryszardy Hanin

O budowaniu postaci Papkina w przebojowej "Zemście" na scenie Teatru Dramatycznego w Białymstoku opowiada odtwórczyni tej roli - Arleta Godziszewska.

Co Pani pomyślała, kiedy Henryk Talar zaproponował Pani rolę Papkina w "Zemście" Fredry?

Arleta Godziszewska: Przeraziła mnie ilość tekstu, w dodatku napisanego wierszem. Pomyślałam, że tego się nie da zrobić. O tym, że to rola męska, w ogóle nie myślałam. Aktor to takie zwierzę, dla którego nie ma znaczenia -kobieta, mężczyzna, drzwi, pies - zagra co mu każą, ale ten wiersz! Przez dwa tygodnie broniłam się, mówiąc, że tego tekstu nie da się tak zagrać, ale słowo po słowie poszło. Po dwóch tygodniach ciężkiej harówy były już podstawy do dalszej pracy.

A ja myślałem, że łatwiej zapamiętać tekst, który ma rymy...

- Rymy rymami, ale wszystkie średniówki, to, czym rządzi się ten konkretny wiersz, bardzo różni się od prozy. Nie mogę tu przekręcić ani jednego słowa, niczego przestawić ani skrócić. Kolega stoi z przysłowiowym batem podczas każdego spektaklu i pilnuje, żeby nie było niczego od siebie.

W końcu gracie też to jako lekturę dla młodzieży.

- Ten tekst pisał fachowiec. Wystarczy, że przekaże się myśli Fredry i wydaje się, że młodzież rozumie całą "Zemstę".

Ile w Pani Papkinie jest własnego pomysłu, a ile woli reżysera?

- Na pierwszej próbie z Henrykiem Talarem byłam trochę przerażona. Bo i ten trudny tekst, i sama postać, i zastanawiałam się - jak to zrobić. Przez wszystkie próby zadałam jedno pytanie: czy mogę czuć się bezpieczna? A Talar odpowiedział: czy w rodzinie czujesz się bezpieczna? I to mi wystarczyło. Jeżeli robiłam coś nie tak, reżyser podpowiadał - spróbuj inaczej, ale to były tylko... dotknięcia. Na wczesnym etapie pracy powiedział mi: Gdybym chciał coś zmieniać, to każ mi się... i tu padło ostrzejsze słowo. Ale przyjmowałam wszystkie uwagi. Na pewno zabiorę dla siebie wskazówkę - wyrzuć tupanie ze swego aktorstwa. Pływaj. I to zatrzymam na zawsze.

I w roli Papkina Pani porusza się wręcz tanecznie.

- Bardzo dziękuję, taki był zamiar. Przyznam się, że oprócz uwagi o tupaniu dostałam jeszcze od pana Henryka amulet. To toczek pani Ryszardy Hanin, który on dostał wcześniej od niej na szczęście. I teraz ja go dostałam, a to zobowiązuje. Ozdobiony jest piórkami, leciutki, to o czymś mówi... I ja go przyjęłam.

I będzie czekał w garderobie, aby przekazać go godnej następczyni?

- Bądź następcy. Jest i czeka.

Jak młodzież odbiera "Zemstę" na przedpołudniowych spektaklach?

- To cudowne spotkanie. Jeszcze nam się nie zdarzyło, żeby młodzież nie słuchała, nie dała się zaczarować. Myślę, że po pierwszych pięciu minutach zapominają o tym, jakiej my jesteśmy płci i przyjmują nas tak, jak widział to Aleksander Fredro, tak jak być powinno.

A po spektaklu nie proszą o selfie z Papkinem?

- Jeszcze nie było takich sytuacji, ale z przyjemnością zostanę. Po niektórych spektaklach mamy spotkania z młodzieżą i wtedy odpowiadamy na wszystkie pytania - nawet te niewygodne.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji