Artykuły

Wieczór z Barbarą (frag.)

Muszę wyznać, że po raz pierwszy w dziejach mego stosunku do Teatru Nowego zdarza mi się coś w rodzaju porażki. Oto po obejrzeniu "Barbary Radziwiłłówny" nie umiem sobie odpowiedzieć na pytanie: czym się kierował Kazimierz Dejmek wygrzebując z lamusa historii literatury tę pseudoklasyczną komedię w pięciu aktach wierszem pisanych? Bo przecież nie względami natury szkolno-dydaktycznej ani chyba względami podyktowanymi intencją "pokrzepienia serc", gdyż po pierwsze - sztuka Alojzego Felińskiego nie ma już dzisiaj dla nas żadnych witamin krzepiących, po drugie - Teatr Nowy - nawet wtedy gdy sięga w bliższą lub dalszą przeszłość - zawsze patrzy przed siebie, mierząc w aktualną, palącą teraźniejszość. Ani wreszcie względami natury formalno-estetycznej, gdyż "Barbara Radziwiłłówna" pojęta i ujęta została całkiem serio, bez cudzysłowu stylizacji, parodii czy dystansu krytycznego.

...wiersz stanowi może dzisiaj jedyną wartość "Barbary Radziwiłłówny".

Jak sobie poradził z tą sztuką reżyser i jego zespół? A no, Dejmek, choć wydatnie ją skrócił, potraktował, jak się rzekło, z należytą powagą, ustawił na koturnach, podkreślił jej retoryczny patos. Aktorzy robią co mogą, aby z posągowych figur wykrzesać iskrę życia i pasji. Najlepiej chyba udaje się to Mieczysławowi Voitowi, który w roli Zygmunta Augusta jest młodzieńczy i zarazem dojrzały, porywczy i rozważny. Janina Jabłonowska, jako Bona, renesansowa intrygantka i trucicielka, ma zadanie wdzięczniejsze od innych, wiadomo bowiem, że łatwiej jest ożywić postać negatywną, niż postać utkaną z samych szlachetnych uczuć. Takie właśnie postaci przypadły w udziale Zofii Petri i Eugenii Herman. Pierwsza, grająca więcej niż poprawnie rolę Barbary, nie może jednak rozwinąć wszystkich drzemiących w niej możliwości; druga w roli królewskiej siostry - Izabelli, stara się być jak najmniej obecna, w czym jest bardziej wierna historii niż sam Feliński, albowiem autentyczna Izabella zjawia się w Krakowie w pięć lat po śmierci Barbary i w ogóle jej nie znała.

Seweryn Butrym wygłasza w drugim akcie sążnisty monolog Boratyńskiego z intelektualnym żarem i wielką siłą perswazji. Feliks Żukowski w roli Kmity miewa trafne akcenty sarmackiej pychy i zacietrzewienia. Hetman Jan Tarnowski w ujęciu Mariana Nowickiego przywodzi na myśl szekspirowskiego Poloniusza, co upoważnia mnie do przypomnienia Dejmkowi jego zamiaru wystawienia "Hamleta". Oby jak najprędzej.

"Barbara Radziwiłłówna" nie znajdzie się w rocznikach Teatru Nowego obok "Wizyty Starszej Pani", "Gry miłości i śmierci", czy nawet "Żywota Józefa". I dotąd nie umiem sobie odpowiedzieć na pytanie, w jakim celu i w imię czego poruszone zostały te dostojne prochy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji