Artykuły

Jaś i M. za szafą

"Jaś i Małgosia" wg scenar. i w reż. Zbigniewa Lisowskiego w Teatrze Baj Pomorski w Toruniu. Pisze Aram Stern w Teatrze dla Was.

Jaś zaskoczył Małgosię, a reżyser widownię. Powszechnie wiadomo, że "Bajowa" szafa w Toruniu skrywa w sobie wiele niespodzianek, ale nie wszyscy przypuszczają, że także swą jeszcze jedną mniejszą koleżankę, która prowadzi do krainy baśni braci Grimm. To właśnie przez małą szafę Jaś wraz z publicznością "wpadają" w świat soczystego zła, a jego siostra Małgosia (celowo skryta w tytule tylko pod pierwszą literą) walczy z nim (złem - nie Jasiem) całą mocą swego dobrego serca. Ta niemiecka baśń, znana wszystkim aż za dobrze, nie powinna już nikogo dziwić, ale okazuje się, że potrafi wprawić w pozytywne zdumienie, gdy reżyseruje ją Zbigniew Lisowski.

Przedstawienie w Teatrze "Baj Pomorski" rozpoczyna się kameralną introdukcją w konwencji bajecznie domowej. W zapchanej woluminami bibliotece Bajkopisarza (Mariusz Wójtowicz), wnętrzu dość klasycznym z wygodnym fotelem i portretami przodków na ścianach (scenografia Pavel Hubička), powstają kolejne opowieści przedstawiane w planie lalkowym. Zważywszy na to, co będzie się działo później, oraz na pewne zaniepokojenie, w jaki sposób reżyser wprowadzi małych widzów do świata złej Baby Jagi, już na początku pojawiło się pytanie o samo wykorzystanie lalek tak rzadkich przecież w przedstawieniach Zbigniewa Lisowskiego. Reżyser za pomocą pacynek wywołuje u dzieci ożywiający niepokój. Budzi go również zastosowanie koncepcji wywodzącej się z niemieckiego Puppentheater, teatrzyku w teatrze, w którym postaci tłuką się po głowach, a piszcząca piekielnie Bieda (niezwykła scena w wykonaniu Edyty Soboczyńskiej) wchodzi przez komin do domku Jasia i Małgosi. Co i rusz któraś z postaci bajki zachowuje się niestereotypowo. Tym samym już w tej części przedstawienia reżyser uruchamia wyobraźnię małych widzów, podkręcając ją na najwyższe obroty: Czerwony Kapturek, Wilk, Książę i Kopciuszek - to chyba nie ta baśń, a być może absurd, bzdura, niedorzeczność?

Jak wiemy, Jaś i Małgosia zgubią się przecież w lesie, ale wraz nimi w "Baju Pomorskim" zgubimy się i my, silnie odczuwając ich samotność, strach, otoczeni wspólnie szumem lasu, grą świateł (autorem "złowrogich" gałęzi i grafik jest Sylwester Siejna) oraz wiatru (za te efekty i piękną warstwę muzyczną odpowiada Piotr Klimek). Na twarzach dzieci zasiadających na widowni widać było wyraźnie przeżywane emocje, odczuwało się uważny niepokój. Stworzenie tak niezwykłej aury to kolejny atut tego przedstawienia: dzieci nie zagłębią się ze strachu w fotele, będą uważnie śledzić wszystko dookoła.

Nagle, jak można było przypuszczać, Jaś zostaje uprowadzony do domku Baby Jagi. Wraz z niespodziewanym ręcznym obrotem sceny tonacja spektaklu zaczyna pulsować, jego profil dynamiczny nabiera kontrastu, jednak w żadnym wypadku jeszcze nie zmierza do punktu kulminacyjnego. Teraz dopiero zaczyna się musicalowe widowisko, kolejny "teatr w teatrze" i to teatr biedniutki, muzycznie trochę fałszujący, trochę rozstrojony, ale jakże ekscentryczny! Mieni się czernią i czerwienią, cieszy złą sławą, w każdym kolejnym takcie tańca, każdej coraz piękniejszej piosence, każdym zwrocie wydarzeń zagęszcza jeszcze bardziej. Rządzi nim Baba Jaga, tu zwana Ciocią Jadzią. To iście "szatańska" postać, zabawna i nieco upiorna, jakby była wyrwaną machiną czasu wraz ze swoją świtą z przedwojennego kabaretu. To absolutnie mistrzowska kreacja Grażyny Rutkowskiej-Kusy, nie tylko wokalna (wspaniałe teksty piosenek - Wojciech Szelachowski) i silna aktorsko, lecz także nieprawdopodobnie zniewalająca małych i dużych widzów.

Przy całej obfitości efektów teatralnych warto pamiętać, że reżyser budował swoje tezy przede wszystkim ze wspaniale zestrojonych ról aktorskich. Oprócz wspomnianej wybitnej kreacji na uwagę zasługuje także Krzysztof Parda w roli głównej. Jego Jaś jest jednocześnie dorośle powściągliwy i namiętnie pazerny na złoto i słodkości. Krzysztof Parda swą postać buduje starannie, z na pozór drobnych i ważnych szczegółów. Z sympatycznego nastolatka przemienia się niezauważenie w odpychającego typa. Rolą beztroskiego Czerwonego Kapturka zachwyca również Marta Parfieniuk-Białowicz, charyzmą i świetnym kontaktem z publicznością Mariusz Wójtowicz, epizodem Wujka Mietka jak zwykle rozbawia widzów kierownik muzyczny "Baja" - Krzysztof Zaremba, a układami choreograficznymi przygotowanymi przez Jacka Gęburę cieszą oko i ucho kabaretowe Kotki (Edyta Łukaszewicz-Lisowska i Edyta Soboczyńska) wraz z Andrzejem Korkuzem. Tylko Dominika Miękus (tytułowa Małgosia) ma w tym spektaklu dużo mniejsze pole do popisu. Nie można winić za to ani reżysera, ani samej aktorki. Już u braci Grimm bohaterka ta od samego początku nie była godna takiej ekspresji scenicznej, jaką u Miękus znamy z innych spektakli Teatru "Baj Pomorski". W tym jakże dynamicznym scenariuszu dla nowoczesnej i zbuntowanej Małgosi już chyba zabrakło miejsca.

Ogromnymi atutami "Jasia i Małgosi" w reżyserii i według scenariusza Zbigniewa Lisowskiego są nie tylko pierwszorzędny musicalowy sznyt przedstawienia, nasycona forma teatralna, humor i gra aktorska, lecz także kapitalnie prowokacyjny walor edukacyjny: jak się nie dać słodkiej pokusie? W tym spektaklu być może po raz pierwszy zobaczą Państwo swoje dziecko, które nie chce wziąć darowanego cukierka, bo przecież wiadomo, że nie wolno mu go brać od obcych. To trzeba sprawdzić!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji