Artykuły

Ludwik René o "Młodej Gwardii" Fadiejewa

Mój pierwszy prawdziwy spektakl, czy zresztą prawdziwy? Widowisko, wystawione w maju 1949 na deskach łódzkiego Teatru im. Jaracza było moim warsztatem reżyserskim, a zarazem dyplomem aktorskim grupy młodych ludzi, z których większość odgrywa dziś pewną rolę w naszym teatrze: Jasiukiewicz, Ludkiewicz, Wichura, Niewinowski, Pluciński. Jak każdy warsztat schillerowskiej PWST, tak i tej "Młodej Gwardii" nie obliczano na długotrwały żywot sceniczny - tradycyjna prezentacja młodych twarzy, sprawa okazjonalna. A przecież spektakl zyskał nadspodziewany rezonans, został powtórzony (już w innej, również młodej, obsadzie) w Teatrze Polskim, powoływano się nań w licznych wtedy dyskusjach o szkolnictwie teatralnym (Leon Schiller walczył wówczas o wychowywanie młodego aktora poprzez bezpośrednie stykanie go z teatrem), pisano też o "Młodej Gwardii" jako o fakcie scenicznym; pisano nawet poza Polską, bo aż we włoskiej prasie poświęcił mu życzliwe studium Umberto Barbaro, podając naszą pracę jako przykład "polskiego neorealizmu".

Skąd ta sytuacja? Widowisko w zamyśle inscenizacyjnym skromne, bez spiętrzeń naturalistycznej. architektury, rozgrywane na tle kotar i wewnętrznych kurtyn, zasłonięcie których pozwalało na zmianę umownych rekwizytów w tylnym piania, gdy na planie proscenium nadal biegł tok akcji. Widowisko bez głośnych nazwisk, widowisko z tekstem, który raczej malował nastrój, niż stwarzał okazję do rozgrywania ról. Kiedy dziś szukam tu wytłumaczeń, a raczej: kiedy szukam tego głównego wytłumaczenia, dlaczego ja sam lubię wracać myślą do "Młodej Gwardii", odpowiedź znajduję jedną. Historia Olega Koszewoja, Radika, Lubow Szewcowej wyzwalała - w widzu i w aktorze - skojarzenia, prowadzące niezmiennie ku Masnym przeżyciom z lat wojny. Polska konspiracja i partyzantka, powstanie sierpniowe. Walka młodego pokolenia dwóch narodów okazywała się walką jednaką: jeden był wróg, jedna cena życia, jedno nasilenie heroizmu. Zapewne, w latach mojej "Młodej Gwardii" ta jedność nie wszystkim wydawała się oczywista. I nie każda reakcja widzów na spektakl budziła u wszystkich pochwały: pamiętam strofowania, jakich mi udzielono za to, że podczas sceny przyjmowania, chłopięcego Radika do konspiracyjnego Komsomołu, słychać było z balkonów śmiech. I pamiętam niedowierzające milczenie, gdy dowodziłem, iż był to śmiech życzliwej aprobaty. Dzisiaj również takie (marginalne przecież) wspomnienia utwierdzana mnie w przeświadczeniu, że spektakl nasz był jakimś spontanicznym dowodzeniem poprzez dzieło sztuki jedności postaw i doświadczeń naszych narodów.

Zaś w planie warsztatu teatralnego stanowiła "Młoda Gwardia" próbę wykorzystania doświadczeń radzieckiej propedeutyki aktorskiej bez ulegania presji legend, które niektórzy skłonni byli błędnie uznawać za sedno tzw. "metody". Udało się nam chyba zdjąć z tej metody niedobry cudzysłów, wyzwolić naturalne impulsy aktora, a nie krępować go gorsetem formułek. Stąd zapewne ów "neorealizm" w szkicu Barbaro.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji