Artykuły

Kamila Klimczak: Niewiele brakowało, a byłaby poznanianką

- Śpiewam dużo. W teatrze, poza spektaklami dramatycznymi, gram w spektaklach muzycznych. Śpiewanie jest moim, można by rzec, niezwykłym chlebem powszednim - mówi Kamila Klimczak, aktorka Teatru Bagatela w Krakowie.

Już w poniedziałek przyjedzie pani do Poznania z Piwnicą pod Baranami i z "Koncertem dla Piotra S". Usłyszymy go w Auli UAM. Co się na niego składa?

- Na ten koncert, jak zawsze, składają się piwniczne piosenki, hymny i premiery. Od każdego artysty zależy, co przygotuje. Nie zabraknie też tego wszystkiego, co z panem Piotrem Skrzyneckim może się kojarzyć. Będzie magicznie, zabawnie, lirycznie, wzruszająco i pięknie.

Czym dla pani jest Piwnica pod Baranami?

- Piwnica pod Baranami ma legendę i każdy ma swoją Piwnicę. Przez te sześćdziesiąt kilka lat nieustannego trwania Piwnicy nigdy nie była ona miejscem zamkniętym mimo różnych chwil czy zmian. Niektórzy już odeszli. My jeszcze jesteśmy. Tak jak w naszym hymnie "Przychodzimy, odchodzimy". Dla mnie Piwnica jest artystycznym domem. Gdy przyjechałam do Krakowa i zaczęłam śpiewać i współpracować z Piwnicą, to wiedziałam, że jest to miejsce, do którego będę wracać niezależnie od tego, gdzie moje drogi artystyczne i życiowe mnie rzucą.

Jak to się dzieje, że ktoś staje się aktorem Piwnicy pod Baranami. Jak było w pani przypadku?

- Istnieje zasada wprowadzona przez Piotra Skrzyneckiego. Każdy może przyjść i zaśpiewać przed spektaklem kabaretowym na własną odpowiedzialność. Jeżeli spodoba się publiczności i kolegom, zostaje. I to naprawdę tak działa. Gdy przyjechałam do Krakowa, kilka razy zaśpiewałam przed kabaretem. W międzyczasie udało mi się jeszcze wygrać Przegląd Piosenki Kabaretowej O.B.O.R.A w Poznaniu. Gdy już współpracowałam z Piwnicą, podczas któregoś wyjazdu, chyba do Rzeszowa, podeszli do mnie dyrektorzy Piwnicy i powiedzieli, że mogę zostać jak długo chcę. I trwa to już ponad 10 lat.

Jak zmienia się Piwnica pod Baranami?

Testament artystyczny Piotra Skrzyneckiego był taki, aby Piwnica trwała. Dlatego ci, którzy z nim byli, to, czego się od niego nauczyli, kultywują i przekazują dalej innym. Piotr Skrzynecki zawsze mówił, że jego interesuje ta Piwnica, która jest teraz. To było bardzo piękne, bo przez tyle lat trwania Piwnicy, a niedawno minęło 21 lat od śmierci pana Piotra, Piwnica się zmienia. Mamy trzy pokolenia na czele z tymi, którzy tę Piwnicę zakładali, między innymi z doskonałym nieustająco Tadeuszem Kwintą.

W Krakowie można panią spotkać nie tylko w Piwnicy pod Baranami, lecz także w teatrach Bagatela i Teatrze Stu...

- I jeszcze w teatrze Barakah. To offowy teatr na Paulińskiej, gdzie też mam przyjemność grać. W Krakowie mnóstwo jest miejsc artystycznych, w których można się spełniać i realizować, ale to moje najbliższe miejsca. Przede wszystkim Teatr Bagatela. Dzięki dyrektorowi Henrykowi Jackowi Schoenowi jestem w Krakowie. Zobaczył mnie na Festiwalu Szkół Teatralnych i zaproponował angaż. W przyszłym miesiącu odbędzie się Festiwal Sztuki Aktorskiej mnie poświęcony. To niezwykłe wyróżnienie i radość. Za chwilę w tym teatrze czekają mnie dwie premiery. To moje miejsce pracy. W Teatrze Stu grałam przez 7 lat w "Aj Waj! czyli historie z cynamonem" w reżyserii Rafała Kmity. No i Teatr Stu jest niezwykłym miejscem, w którym nie ma aktorów etatowych. Teatr Barakah to teatr prowadzony przez dwie świetne dziewczyny Annę Nowicką i Monikę Kufel. Grywam tam właśnie w sztuce "Wkrótce nadejdzie ten czas", takim duńskim Mrożku. Tam także młodzi ludzie stworzyli świetny kabaret "Noce waniliowych myszy". Mieszkam na Kazimierzu, więc do tych wszystkich miejsc mam blisko.

Jest pani aktorką śpiewającą. Niedawno słuchaliśmy pani w Poznaniu w piosenkach Jacka Cygana. Często pani śpiewa?

- Śpiewam dużo. W teatrze, poza spektaklami dramatycznymi, gram w spektaklach muzycznych. Śpiewanie jest moim, można by rzec, niezwykłym chlebem powszednim. Wspaniałym doświadczeniem są dla mnie koncerty z Jackiem Cyganem, a także pieśni żydowskich pod czujnym okiem maestro Leopolda Kozłowskiego.

Zagrała pani w opowiadającym o Mordechaju Gebirtigu filmie "Żegnaj mój Krakowie" jedną z jego córek. Czym był dla pani udział w tym obrazie?

- Miałam przyjemność śpiewać na podwórku jednej z kamienic, w których mieszkał. Czerpanie ze źródeł żywej historii dotyka każdego. W ten sposób w oparciu o historię mogą powstawać nowe rzeczy. Dla mnie jest to bardzo inspirujące.

Wspomniała pani, że wygrała konkurs O.B.O.R.A. A czy są inne powody, dla których Poznań jest dla pani ważny?

- Ważna jest Aula UAM, w której ostatnio gramy koncerty Piwnicy pod Baranami, ale także ze względu na koncerty ważne jest CK Zamek. Niewiele brakowało, a byłabym poznanianką. Po roku pracy w Krakowie otrzymałam propozycję zagrania dwóch dużych ról w Teatrze Nowym. Jedyną przeszkodą do podjęcia decyzji o przeniesieniu się stała się Piwnica. Nie było można pokonać odległości między Poznaniem a Krakowem w mniej niż 6 godzin. A w każdą sobotę musiałam być na Kabarecie w Piwnicy. Do Poznania zawsze przyjeżdżam z sentymentem, a konkurs O.B.O.R.A. wspominam nie tylko dlatego, że go wygrałam, ale również dlatego, że mogłam poznać Zenona Laskowika, Krzysztofa Jaślara i Rafała Kmitę, który zaangażował mnie po festiwalu do swojego "Aj, Waja".

***

KAMILA KLIMCZAK

Urodziła się w Łodzi. Studiowała na tamtejszej PWSFTiTV i na Wydziale Wiedzy o Teatrze warszawskiej Akademii Teatralnej. Dyplom z wyróżnieniem uzyskała w roku 2005 m.in. za role Duni w "Świdrygajłowie" według "Zbrodni i kary" i Kobiety w "Łożu". W tym samym roku zadebiutowała w teatrze Bagatela jako Lekarz Walentyna w "Nocy Walpurgii". Od 2006 roku jest związana z Piwnicą pod Baranami.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji